Prolog.

249 25 2
                                    

  Chłopak przemierzał właśnie ulice Szczecina w poszukiwaniu dobrze znanego już miejsca, mianowicie kawiarni, w której pracowała jego dziewczyna. Marek sam nie wiedział, czemu z nią właściwie jest. Początkowo ich związek promieniał miłością, którą oboje pielęgnowali, lecz z czasem ich uczucie do siebie po prostu malało, byli razem dosłownie z przyzwyczajenia. Kawiarenka znajdowała się dość daleko od jego domu, więc chcąc czy nie chcąc miał do pokonania spory kawałek drogi. Słuchawki w uszach skutecznie odcinały go od reszty świata i pozwalały mu zagłębić się w swoich myślach. Kruszel nie zwracał uwagi na to, co dzieje się wokół niego i po chwili wszedł na jezdnię, pragnąc udać się na drugą stronę.

Nie zauważył nadjeżdżającego auta jadącego w jego kierunku..

Chłopak był zwyczajnym nastolatkiem nienawidzącym całego świata, lecz co może zmienić jeden samochód?

Wszystko.

Marek czekał na narastający ból, który już długo nie przychodził. Po dłuższej chwili namysłu zdecydował się otworzyć oczy. Ujrzał chłopaka, który stał obok i przypatrywał się w niego z obojętnością, a gdy Kruszel uniósł powieki, jego brwi podniosły się ku górze.

Marek pov.

- Wiesz, że zdążyłem wyhamować, co nie?- odparł z kpiną nieznajomy.

- Przepraszam, ale mógłbyś mi powiedzieć, ile ja tak stałem? - oznajmiłem z narastającym zawstydzeniem, spowodowanym tą sytuacją. Nie byłem osobą społeczną i nie potrafiłem rozmawiać z ludźmi, a zwłaszcza z tymi, którzy prawie mnie przejeżdżają.

- Stałeś tak nie więcej niż kilka minut, już myślałem, że zeszedłeś mi tu na zawał.- prychnął. Zdecydowanie ten chłopak nie był za bardzo zainteresowany moim stanem zdrowia, jak on może do tej sytuacji podchodzić tak lekko?- Dobra młody, skoro nic Ci nie jest, to ja się będę zwijał. Następnym razem może bardziej uważaj, bo możesz spowodować wypadek większy od tego.

- Nie musiałeś się zatrzymywać.- powiedziałem, wzdychając.- Powiedz chociaż pajacu jak masz na imię.

- Będzie Ci to do czegoś potrzebne, czy jak?- jego jedna brew ponownie podniosła się ku górze. - Czekaj jak ty mnie nazwałeś dzieciaku?

- Nie słyszałeś? - odparłem z niechęcią prowadzenia dalszych dyskusji, chciałem stąd jak najszybciej odejść.

- Masakra.-podsumował.- W tych czasach powinni uczyć dzieci kultury.-wskazał na mnie.- Jeśli tak bardzo Ci zależy, to mam na imię Łukasz i wybacz, ale na serio będę już jechał.- powiedział, spoglądając na zegarek.

- T-tak, okej.- oznajmiłem tylko tyle i ruszyłem w dalszych poszukiwaniach Wiktorii.

- Czekaj!- usłyszałem głos z tyłu.- Skoro ujawniłem Ci moje imię..

- Siema, jestem Marek.- przerwałem, po czym kiwnąłem ręką na pożegnanie, nawet się nie odwracając.  

-----------------------------------

Prolog do nowej książki. Rozdziały będą pojawiać się nieregularnie, ale jeśli Ci to nie przeszkadza to zapraszam.

Blackside - KxkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz