W radiu rozbrzmiewała piosenka od której aktualnie jestem uzależniona. Oczywiście mam na myśli ''7 rings''. Jeśli jeszcze tego tego nie słyszeliście to radzę nadrobić zaległości.
- Rose... kocham cię i takie tam, ale proszę wyłącz ten chłam. - Popatrzyłam się na niego jak na wariata, ale szybko z powrotem skupiłam się na drodze. Nie chcę umrzeć w tak młodym wieku i to jeszcze przez tego ograniczonego mózgowo palanta.
- Jak się nie przymkniesz, to zmienię trasę na najbliższy dom psychiatryczny.
- Daj mi posłuchać chociaż jedną moją piosenkę! - Przewróciłam oczami i z politowaniem podałam mu kabel, żeby podłączył swój telefon do głośników.
Na szczęście słuchanie jazgotów jego ulubionego zespołu nie trwało długo i zaraz wjechaliśmy na szkolny parking. Wysiadłam z auta i założyłam swoje ray bany, w końcu liczy się pierwsze wrażenie, nie? Mój bliźniak chyba zauważył kogoś znajomego, bo zniknął mi z oczu. Świetnie, to mój pierwszy dzień tutaj i już mnie ktoś zdążył wystawić!
No cóż... głowa do góry i jazda laska, ta szkoła musi wiedzieć kto króluje. Damy radę.
Szkoła wyglądała... jak zwykła szkoła, czyli tak samo jak ta moja poprzednia w Los Angeles. Weszłam głównym wejściem, a przede mną rozciągał się długi szeroki korytarz pełen nastolatków.
Nagle zrobiło się zamieszanie i tłum zaczął rozchodzić się na boki. Nie wiedziałam, co się dzieje dopóki ich nie zobaczyłam. Szczęka mi opadła, ale nie dałam tego po sobie poznać. Byli piekielnie przystojni.
Na czele, jak podejrzewam drużyny piłkarskiej, szedł wysoki chłopak, którego czarne włosy były roztrzepane i lekko opadające na czoło. Wyglądał jakby nic z nimi nie robił chociaż pewnie stał przed lustrem 3 godziny żeby je tak ułożyć. Jego oczy zasłaniały czarne ray bany, podobne do moich. Mocno zarysowane kości policzkowe robiły go jeszcze bardziej przystojnym. Czy tylko ja czuję jakby temperatura podskoczyła o jakieś dwadzieścia stopni? Prawdopodobnie tak, bo ten przystojny brunet, który zbliżał się coraz bardziej, miał na sobie grubą czerwoną bluzę z hollistera, która nie pozwalała mi odciągnąć od niego oczu. Na nogach miał czarne jeansy z dziurami, czyli klasyk jeśli chodzi o większość męskich outfitów, i tego samego koloru jordany.
Wygląda tak dobrze, że na 100% jest gejem.
Nie odsunęłam się, jak reszta. Wręcz przeciwnie, stanęłam na wprost jego twarzy. Nie należałam do tych niskich dziewczyn ale jednak on przewyższał mnie o ponad głowę. To niezręczne.
- Ummm... Możesz zejść mi z drogi? - Zapytał ze zdziwieniem na twarzy.
- Ummm... Możesz ty? - Próbowałam naśladować jego głos.
- Chyba nie masz pojęcia do kogo się zwracasz. - Zaśmiał się pod nosem.
- Jakbyś się łaskawie przedstawił, to bym wiedziała - Zlustrowałam go wzrokiem. - Jak już tak stoisz, i nic nie robisz, to zaprowadź mnie do sekretariatu. - Wmurowało go w ziemie, dosłownie, stał i mi się przyglądał. - Wiem, że jestem śliczna ale to nie jest najlepszy moment.
- Wow, jaka zadziorna się nam trafiła.- Zwrócił się do kolegów i parsknął śmiechem. - Mam dobry dzień, kotku, więc zrobię ci tą przyjemność i ci pomogę.
- Pięknie. Dzięki za twą łaskawość. - Popatrzyłam się na niego wykrzywiając moje usta w sztuczny uśmiech - Chodźmy.
Ruszyliśmy w dół korytarza. Czułam na sobie wzrok wszystkich uczniów, a szczególnie palące spojrzenie zazdrosnych dziewczyn które swoim ubiorem reprezentowały tak zwane puste lale lub dobitnie mówiąc puszczalskie suki.
- Jestem Noah Prince, książę tego burdelu. - Zwrócił się do mnie chłopak.
- Wow, ty jednak potrafisz być kulturalny! Ale musisz mi wybaczyć, jestem zmuszona cię poprawić bo zdaje mi się że już były książę. Tak przy okazji, jestem Rose Star, przyszła gwiazda tego psychiatryka. - odpowiedziałam mu.
- Ty? - Popatrzył się na mnie. - Gwiazdą? Chyba z jakiegoś słabego porno.
- Uuu.. księciuniu potrafi dogryzać. - Zadrwiłam z niego i ze zdenerwowania przygryzłam wargę. Nie ruszają mnie jego żarciki. No dobra, może trochę, ale tego nie pokaże. Noah zacisnął szczękę, i popatrzył się przed siebie. Chyba nie jest przyzwyczajony, że ktoś mu się stawia. Cóż, teraz to będzie codzienność.
Chłopak ściągnął okulary, przez co mogłam zobaczyć jego oczy. Głęboko lazurowe oczy. Wyglądał jak wyciągnięty z magazynu. Wiecie, takiego mega-hot-man magazynu. Patrzyłam prosto w te piękne tęczówki i dopiero po chwili zorientowałam się, że skądś je znam. Chyba z tego serialu... Sex Education? Ten główny bohater... Wiecie... No mniej więcej coś takiego, pewnie kojarzycie.
- To tutaj. - Wskazał na drzwi. - Jutro nie będę taki pomocny, więc nie wchodź mi więcej w drogę. Dobrze Ci radzę. - Odpowiedział z wyczuwalnym poirytowaniem i groźbą w głosie. Dlaczego jest taki bipolarny?
Weszłam do wskazanego przez niego pokoju i znalazłam tam mojego brata i sekretarkę. Na sam pomysł, że mogłoby tu do czegoś dojść zrobiło mi się nie dobrze. No chyba nie muszę wam przedstawiać sceny z pornoli. Jezu za dużo stron dla dorosłych. Niby wiem, że kręcą go jego rówieśniczki ale po nim nie można się nigdy niczego spodziewać.
Podeszłam bliżej biurka kobiety, która na moje oko nie miała więcej niż 40 lat i usiadłam na krześle.
Jakie ono nie wygodne...
- Jest może plan lekcji dla mnie? Chciałabym wiedzieć jak upłynie mi najbliższa godzina tortur.
- Ta, ten jest dla Ciebie. - Collin podał mi kartkę. - Z tyłu masz wypisane osoby z twojej klasy. - Odwrócił swój plan lekcji i pokazał na spis nazwisk.
- Czekaj. - Popatrzyłam się na niego dziwnie. - Jak to z mojej klasy? To nie jesteśmy w tej samej? - Powiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Na szczęście, pani dyrektor jest wyrozumiała i zgodziła się na przeniesienie mnie do klasy "b", ty jesteś w "a". - Oświadczył radośnie.
W tym samym momencie powiedzieliśmy "Do widzenia." i
oboje wyszliśmy na korytarz. Nie obyło się bez małej przepychanki w drzwiach kto wyjdzie pierwszy.Kto spłodził ten wybryk natury? Dobra, jednak to obraca się też przeciwko mnie. Uznajmy, że o tym nie pomyślałam.
Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Z moich, pewnie bardzo dokładnych obliczeń, wynika, że powinnam udać się na historię. Lepszej lekcji nie mogłam sobie wymarzyć. Klasa pod którą powinnam się udać miała numerek 401.
Do cholery ile tu musi być sal...
Zostało mi jakieś 3 minuty aby wejść po schodach na czwarte piętro. Zdecydowanie przydałaby się winda i trochę lepsza kondycja. Naprawdę, nie chciałam spóźnić się na pierwszą lekcję, więc jak najszybciej zaczęłam wbiegać po schodach. Dzwonek kończący przerwę zadzwonił w chwili gdy byłam już na trzecim piętrze.
No to jesteśmy w dupie.
Finalnie odnalazłam mój punkt docelowy. Musicie uwierzyć mi na słowo, że nie było łatwo. Z całych tych nerwów nie zdążyłam nawet spojrzeć na listę osób w mojej klasie, w sumie teraz to i tak nie ma już sensu. Bez pukania otworzyłam drzwi i pewnym siebie krokiem weszłam do klasy. Bez rozglądania się podeszłam do biurka nauczyciela aby wskazał mi miejsce na którym powinnam usiąść. Na szczęście nie kazał wygłaszać mi tej nudnej mowy na temat tego jak się nazywam.
Zmierzałam właśnie w stronę ślicznej rudowłosej dziewczyny. Naprawdę wygląda uroczo. Jej mocno czerwona, matowa pomadka podkreślała jej piegi i szmaragdowe oczy. Odwróciłam jeszcze głowę w drugą stronę aby spojrzeć czy kogoś stąd nie widziałam czasem na korytarzu wcześniej i wtedy moje spojrzenie spotkało się z tymi pięknymi lazurowymi tęczówkami.
Jeśli wyczekujecie rozwoju sytuacji, to czekajcie na kolejny rozdział... ~bezbalastu
CZYTASZ
Not really bad, Kotku
Teen FictionLubicie czytać te typowe książki o złych chłopcach? Cóż, sądzę, że ta spodoba wam się jeszcze bardziej bo opowiada o oryginalnej miłości i niezastąpionej przyjaźni. Brzmi typowo? Przekonajcie się że wcale tak nie jest. Po prostu dodajcie to do bibli...