5

155 21 3
                                    




Naruto zasnął opierając się czołem o szybę po swojej stronie, dając odetchnąć Sasuke od swojej obrażonej miny i nieustannego wzdychania. Obrażony blondyn postanowił nic nie mówić w celu ukarania kolegi, więc kiedy czegoś potrzebował pokazywał palcem wydając dziwne pomruki albo głośno wzdychając z irytacją. Nawet nie powiedział, żeby zjechać na stację, a kiedy Sasuke w końcu to zrobił, chcąc zatankować wybiegł z samochodu zostawiając za sobą wzbitą chmurkę kurzu.

- Mógł powiedzieć, żebym zjechał wcześniej – Sasuke wzruszył ramionami mamrocząc pod nosem.

Naruto się nie odzywał więc on też się nie narzucał, choć wiedział, że część winy spoczywa na nim. Wysiadł i przeciągnął się z radością rozprostowując kości. Spojrzał jeszcze raz w kierunku, w którym pobiegł blondyn, a następnie zaczął tankować samochód. Miał nadzieję, że szybko się z tym upora i będą mogli ruszyć dalej, niedaleko znajduje się zajazd z dobrym jedzenie. Sasuke był już głody, wcześniej przygotowany prowiant nie zaspokajał jego głodu, miał ochotę na sycący danie obiadowe,podczas gdy suchy prowiant oferował jedynie przekąski. Zapełniwszy bak odpowiednią ilością paliwa, poszedł ustawić się w kolejce żeby zapłacić. Po drodze zgarnął z półki dwie butelki wody i paczkę żelków dla Naruto, planował jeszcze zamówić kawę na wynos. Co jakiś czas zerkał za siebie sprawdzając czy blondyn już wrócił. Wydawało mu się, że w sklepie spędzi maksymalnie kilka minut, więc nie przestawiał samochodu i ten stał cały czas przy stanowisku tankowania. Naruto powinien się domyślić, że skoro drzwi są zamknięte a Sasuke nie ma w środku ani obok auta, pewnie poszedł zapłacić albo do łazienki, co sprawi, że przyjdzie do sklepu. Jednak kolejka z jakiegoś powodu była długa, kasjerka w ogóle się nie spieszyła; gawędziła ze znajomym zamiast obsłużyć klientów żeby rozładować kolejkę. Sasuke na początku stał cierpliwie, ale po upływie około piętnastu minut, które wydawały się wiecznością, zaczął niespokojne się kręcić, rozglądać i przytupywać. Nadal zerkał w stroję samochodu, a co dziwniejsze nadal nie było śladu Naruto. Wszystkie te rzeczy wzbudziły jego niepokój i rosnące niezadowolenie, a kasjerka nadal rozmawiała.

- Przepraszam, może pani obsłużyć resztę klientów, a potem wrócić do rozmowy?-zapytał i nagle znalazł się w centrum zainteresowania wszystkich w sklepie.

- Oczywiście, jak tylko ten pan odejdzie od kasy – zwróciła się do bruneta naburmuszonym tonem, po czym wróciła do rozmowy ze znajomym.

Sasuke ciężko westchnął, naprawdę chciał tego uniknąć, a zdarza się to aż nader często. Zupełnie jakby kłopoty same do niego przychodziły. Podszedł do mężczyzny blokującego ruch:

- Może pan już odejść? - Widząc, że pytany go ignoruje, stanowczo złapał go za ramię i odwrócił w swoją stronę. - Proszę odejść. Kasjerka chętnie poda panu swój numer, ale o tym dyskutujcie później.

- Co proszę? - obruszyli się jednocześnie na co Sasuke wywrócił oczami i siłą przesuną faceta na bok.

- Jak pani widzi ten jegomość właśnie wychodzi, zatem niech pani wraca do pracy. Nie mamy całego dnia na oglądanie waszego nieudolnego flirtu.

Kobieta momentalnie poczerwieniała ze wstydu, mężczyzna zaś ze złości. Sasuke poczuł minimalną satysfakcję z prowokacji przeciwnika. Widział jak ten zamachnął się na prawą ręką żeby go uderzyć, zawsze tak samo, pomyślał łapiąc rękę, która wystrzeliła w kierunku jego twarzy i wykręcając ją i przytrzymując na plecach. Trzymając tak stękającego z bólu gościa, podprowadził go do wyjścia i wypchnął przez drzwi. Po czym wrócił do kasy, zapłacił za zakupy oraz paliwo, zamówił dwie kawy, a odebrawszy je wyszedł, zostawiając wszystkich z szeroko otwartymi ustami.

Naruto nadal nie pojawił się przy samochodzie, a facet któremu wykręcił rękę gdzieś zniknął. Sasuke otworzył samochód, kubki z kawą wstawił w uchwyty, a resztę rzeczy wrzucił na tył. Chciał przestawić samochód, a kiedy odpalił zauważył Naruto, więc uznał, że poczeka. Ale coś mu nie pasowało bowiem widział Naruto ale...idącego w stronę parkingu po prawej stronie dystrybutorów. Spojrzał tam i zobaczył identyczny samochód jak jego własny. Oparł się o kierownicę czekając aż Naruto się zorientuje jedna... Chłopak ostrożnie wsunął się na tylne siedzenie, położył się i w ogóle nie zauważył, ze coś jest nie tak.

- Naruto, ty idioto... - mruknął Sasuke, odpinając pas. Chciał wysiąść, ale ktoś za nim trąbił, w końcu od pól godziny stoi przy dystrybutorze bo w sklepie była kolejka. Zirytowany ponownie uruchomił silnik żeby odjechać na bok i zwolnić miejsce.

Naruto pewnie chciał schować się na tylnym siedzeniu, żeby spać spokojnie i ze mną nie rozmawiać.

Zły na cały świat odjechał na bok, krzywo parkując z pośpiechu. Wysiadł z auta i ruszył w kierunku samochodu, w którym siedział Naruto. Z tym, że tego auta już tam nie było! Sasuke poczuł uderzenie gorąca ze złości, paniki i sam nie wiedział już czego jeszcze. Gorączkowo rozejrzał się dookoła, a widząc jak cel wyjeżdża z ze stacji zaklął pod nosem czym prędzej wsiadając za kierownicę.

Uruchamiając samochód jednoczenie wybrał numer Naruto ale ten nie dopowiadał, zapewne mając wyciszony telefon. Niczego nieświadomy blondyn właśnie jechał z obcym człowiekiem a Sasuke nie mógł się do niego nawet do dzwonić. Nie pozostawało mu więc nic innego jak jechać za „porywaczem" blondyna.

AutostopowiczWhere stories live. Discover now