Rozdział 2

300 17 21
                                    

*oczami Dawida*

Byłem w złotych gdy wpadła na mnie dziewczyna, prawie by się przewróciła gdybym jej nie złapał. Odwróciłem ją i jak zobaczyłem jej piękne czekoladowe oczy i jej długie czarne jak noc włosy wygładała ślicznie. Czyźby Dawid coś poczuł do fanki, wiedziałem że jest fanką bo na tapecie w telefonie miała mnie. Nie wiedziałem dlaczego ale nie przeszkadzało mi to. Musiałem zapytać się jej czemu była smutna za nim na mnie wpadła.

-A czemu byłaś taka smutna za nim na mnie wpadłaś jeśli myślisz że nie widziałem cię to tak widziałem-powiedziałem tym samym przerywając tą krępującą ciszę

Wiedziałam że zapyta się o to ale dobra powiem mu prawdę.

-Ponieważ... Napisałam do mojego chłopaka czy idzie ze mną na zakupy a on napisał że nie i że ze mną zrywa. Nie mógł powiedzieć mi tego w oczy tylko SMS. Nienawidzę życia-z trudem strzymywała łzy.

-Jak widać to dupek z niego jak napisał SMS i się nie spotkał, nie pogadał-odparłem próbując ją pocieszyć

-Może i mówisz prawdę, ale bardzo się z nim zżyłam i nie wiem jak mam o nim zapomnieć-odparła

-Choć idziemy jeszcze pochodzić po galerii-zapytałem zmieniając temat

-Okej ale muszę o 20 wracać do domu-odparła

-ale mamy jeszcze 2 godziny więc spoko-odpowiedziałem

Łazilismy, śmieliśmy się, gadaliśmy nie wiem co się ze mną dzieje ale ta dziewczyna o wiązała mnie wokół palca nie mogę jej się przeciwstawić.

-Masz jutro czas-zapytałem z nadzieją że będzie miała wolny wieczór

-Jasne i tak jutro sobota więc nie mam co robić-odpowiedziała uśmiechnięta

-Więc pójdziesz ze mną na imprezę mojego przyjaciela Wrzoska-zapytałem ale w myślach miałem tylko myśl proszę zgódź się.

-Okej, a o której-zapytała

-O dziewiętnastej będę po ciebie pod twoim blokiem-odparłem

-Dobra, choćmy do reserved(sory nie wiem jak się pisze) - odparła

-To idziemy-odparłem i poszliśmy przesiedzieliśmy tam coś około godziny a Julka jednak postanowiła pójść wcześniej do domu.

-Dobra idę będę przynajmniej wcześniej trochę w domu-Powiedziała i kiedy się już zbierała musiałem się zapytać

-Podwieźć cię? - Zapytałem

-Nie trzeba. Trafię do domu-zaśmiała się

-Nie podwiozę cię-powiedziałem głosem który nie przyjmuję odpowiedzi NIE

-Okej niech ci będzie-odparła

Poszliśmy na parking i stanęliśmy przy miom samochodzie. Jedak zanim wsiedlismy..

-czekaj muszę zapalić-odparła wyciągając paczkę czerwonych malboro.

-Widzisz znów coś nas łączy ja też palę czerwone Malbork-zaśmiałem się

,, Puste słowa [DK] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz