Poniedziałek lekki czy raczej ciężki dla was?
Poprosimy o komentarze!
Blondyn siedział w jadalni jedząc śniadanie, które zostało przygotowane specjalnie dla niego. Był okropnie głodny, a Zayn ciągle go zaczepiał i się droczył z nim. Byli już niecały tydzień małżeństwem, ale wciąż nie rzucili okiem na prezenty, które stały w głównej sali. Nie mieli na to czasu, mocno sobą zajęci i ciesząc się swoją miłością, obecnością, seksem. Bo cóż, od ich pierwszego razu Niall się nie powstrzymywał.
- Ile można jeść? - Zayn miział stopą, łydkę omegi.
- Tyle ile trzeba - zachichotał, kręcąc delikatnie głową - I przeszkadzasz mi się najeść.
- No daaalej - jęknął, opierając się o dłonie, które trzymał na stoliku.
- Dlaczego mnie ponaglasz? - sapnął i odsunął od siebie talerz, był najedzony.
- Bo chcę cię bliżej siebie - uśmiechnął się kącikiem ust.
- Tak, w jaki sposób? - upił do końca herbatę i spojrzał na męża.
- Bliżej - poklepał swoje kolana - Nie mogę się tobą nacieszyć.
- Och Zaynie - zaśmiał się i przygryzając dolną wargę, wstał i przeniósł się na uda męża - Panie Malik, jest już pan zadowolony?
- Teraz już idealnie - położył dłonie na udach młodszego - Najchętniej ciągle miałbym cię przy sobie.
- Ale masz mnie ciągle przy sobie, dzielimy gabinet - przypomniał mu, kładąc dłonie na jego karku - Czemu twoje oczy są takie... Zamglone?
- Jestem trochę głodny - przyznał - Ale wytrzymam jeszcze chwilę.
-Wiesz, że mogę cię nakarmić? - zaproponował bez zastanowienia, kochał sprawiać, że jego mąż się lepiej czuł.
- Jesteś pewny? To nie jest dla ciebie normalnie i nie chcę na ciebie naciskać - szepnął, mimo chęci wykonania słów omegi.
Niall wywrócił oczami i przekrzywił głowę, bardzo kusząco dla wampira. Brunet przejechał nosem po szyi młodszego i ucałował miejsce, w które miał zamiar wbić swoje zęby. Omega zadrżała, ulegając bardziej.
Blondyn czuł bardzo przyjemny i trochę znajomy już ścisk brzucha. W końcu Zayn zaczął pić z niebieskookiego, zaspokajając swoje pragnienie. Trzymał mocno boki omegi, ciesząc się jej bliskością. Niall w jego ramionach wzdychał cicho. Jego powieki były przymknięte, czuł jak jego ciało robi się coraz bardziej gorące.
- Cześć chłopa... Och... - Harry zaskoczony i trochę przestraszony spojrzał na przyjaciół.
Właśnie przyszedł z Louisem z ich sypialni, jego wampirek nie czuł się jeszcze dobrze.
Niall spojrzał na nich nieobecnym wzrokiem, sam już nie kontrolował całej sytuacji.
- Mówiłem, że to przyjemne - Louis mruknął, próbując udawać że wszystko jest dobrze.
- Ale on tak sam z siebie? - pokręcił głową. Nie wierzył w to.
- No tak, spójrz na minę Ni - gestykulował.
Blondyn był dosłownie wniebowzięty tym co się działo. Nie sądził, że to będzie dla niego tak miłe. Wiedział też, że nie zgodzi się w życiu żeby brunet pił z innej osoby nadprzyrodzonej.
Zayn odsunął się od męża, czując się bardzo najedzonym, kochał smak krwi omegi i to jak się szybko po tym robił syty. Pocałował dwie kropki i zasyczał na przyjaciół, widząc że ci się im przyglądali w tak intymnej chwili.
- Nie musieliście robić tego w tak publicznym miejscu, Harry też był głodny - rzucił Louis, starając się oddychać głębiej, dalej się czując źle.
- Bierzcie jedzenie i wyjdźcie stąd - zarządził, przyciągając do siebie mocniej męża.
- Niall? Wszystko okej? - spytał alfa, patrząc niepewnie na swojego przyjaciela.
- Idelanie Harry, to cudowne uczucie. Nie martw się - mówił pełnym emocji głosem, przymykając oczy na ramieniu wampira.
- Weź jedzenie Haz i idziemy do sypialni - polecił Tomlinson, wiedział co oznacza dla wampira picie z partnera.
- O-Okej - zająkał się, przytłoczony tym wszystkim i zabrał talerz pełen kanapek zrobionych dla niego oraz herbatę.
Harry i Louis w ciszy, powoli wrócili do swojej sypialni, zielonooki nie mógł zrozumieć omegi i to było dla niego za dużo. Louis spokojnie szedł koło niego, dając mu czas na przyswojenie informacji. Sam ostatnio wiele przeszedł i nie miał ochoty na rozmowy.
- Jak się czujesz Louis? - spytał z troską Harry, kiedy w końcu usiedli w odpowiednim pomieszczeniu.
- Przestań, to ja mogę zapytać ciebie - mruknął cicho i położył się na łóżku, dyskretnie masując swój brzuch.
- Trochę zmieszany, ale ty jesteś dziwny Lou. Mam wrażenie, że trochę mnie unikasz... - westchnął.
- Nie mogę się dogadać sam z sobą - szepnął mało chętnie.
- To przyjdzie z czasem kochanie - obiecał.
- Nie wiesz tego, po prostu jedz swoje śniadanie - przewrócił się na swoje plecy i westchnął.
- Louis - jęknął, czując jego mieszane emocje, coraz łatwiej z niego czytał.
- Jedz - syknął i schował się pod kołdrę. To wciąż bolało. Stracił swoje moce, stracił dużą część ze swojego życia.
Alfa dokończył posiłek, po czym położył się tuż za wampirem. Dziwnie się czuł z tym, że mniejsze ciało było ciepłe. Wiedział, że był winny stanu Louisa, miał okropne wyrzuty sumienia. Tomlinson wyraźnie go ignorował, delektując się ciemnością. Wampir starał się głęboko oddychać i nie myśleć o całej okropnej sytuacji.
- Lou... - nie lubił kiedy szatyn go ignorował.
- Tak, Harry? - mimo wszystko, czasem te okropne drugie ja z nim wygrywało.
- Czuję, że coś jest nie tak - powiedział poważnie - Martwię się Louis.
- Cały jestem nie tak, Harold. Nawet nie mogę dobrze polować - burknął pod nosem - Nie potrafię.
- Może sprobowałbyś zjeść to co ja? - zasugerował.
- Żartujesz, to nie sprawiałoby mi przyjemności, Harold. Plus moje ciało potrzebuje krwi - wywrócił oczami, choć ten nie widział.
- Może poproś Zayna o pomoc? - zaproponowal.
Wszedł pod narzutę i wsunął dłoń pod koszulkę Louisa.
- Co ty robisz? - powiedział wysokim głosem, a jego serce zaczęło szybciej bić z jakiegoś nieznanego mu powodu.
- Chciałem się przytulić - odparł ostrożnie, nie potrafiąc przewidzieć co zrobi Louis.
- Okej, okej - ponownie przymknął oczy i westchnął cichutko. Ręka alfy dawała mu dziwnego rodzaju ukojenie.
Styles czuł, że z szatynem jest lepiej, ich podświadomości coraz lepiej się dogadywały. Miał też, nadzieję że Louis w końcu pogodzi się z sytuacją i dogada sam ze sobą.
- Zayn musi mi prędko załatwić pokarm, powoli robie się głodny - szepnął niepewnie, bojąc się reakcji młodszego mężczyzny. Ten wciąż miał problemy z tym, jak pożywiały się wampiry.
- Umm... Ja... Mam porozmawiać z Zaynem? - spytał niebieskookiego.
- Sam to wyjaśnię - pokręcił głową, serce go kuło, na zachowanie mężczyzny.
- Okej, dobrze - westchnął.
Przez chwilę myślał o zgodzeniu się na ugryzienie, ale kompletnie spanikował. Louis zasnął z przemęczenia w ramionach Harry'ego, tego potrzebował jego organizm, który wciąż przechodził wiele przemian.
Kola 💙💚💙💚
CZYTASZ
Interspecific love || Ziall&Larry
FanfictionDwa różne swiaty, dwa inne gatunki, które dążą do zgody i współpracy. Co się stanie, kiedy chcąc żyć w zgodzie będzie potrzebne małżeństwo, a nawet potomek? Czy połączenie dwóch gatunków będzie możliwe? W końcu czego się nie zrobi dla dobra ogółu?