12. Straciłem swoje moce.

4.2K 351 42
                                    

Trochę Larry'ego 💚💙💚

Zayn zaproponował polowanie na co Louis się zgodził, jego pragnienie było coraz większe. Czuł, że sam niczego nie zdziała. Bał się, że już do końca życia będzie się czuł tak jak teraz. Od kiedy Harry go ugryzł każdy dzień był męczący. Czasami przy alfie miał chwilę spokoju.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby każda zwierzyna od niego nie uciekała. Szatyn prawie rwał sobie włosy z bezsilności, nogą kopiąc korę drzewa.

Zayn na początku tego nie zauważył, będąc zajęty nakarmieniem samego siebie. Wampiry żeby nasycić się krwią zwierząt potrzebowały jej więcej niż tej ludzkiej. Malik po zaspokojeniu pragnienia, wrócił do miejsca gdzie on i jego przyjaciel rozdzielili się. Był mocno zdziwiony tym, że mężczyzna jakby nie ruszył się z miejsca, a po jego bladych policzkach spływały łzy.

- Louis? Co się stało? Zostałeś zaatakowany? - ciemnooki trochę spanikował.

- Jestem... Jestem cały - otarł swoje policzki - Ja... Ja po prostu straciłem swoje moce, Zee.

- Jak to straciłeś? Nie gadaj głupot Lou - pokręcił głową, kompletnie nie wierząc w słowa swojego najlepszego przyjaciela. Louis był z nim od małego.

- Nie gadam! - pociągnął za swoje kosmyki włosów - Harry mnie ugryzł - pokazał na swój znak - Jestem tak cholernie głodny, ale nie mam swoich mocy Zee, nie mam...

- Harry? To ugryzienie nie powinno na ciebie chyba zadziałać... - zastanawiał się Zayn, przyjmując do świadomości słowa szatyna - Nie jesteś w stanie niczego upolować?

- Nie jestem, jestem w połowie wampirem i kurwa wilkiem, rozumiesz, nie mogę tak żyć - pociągał nosem.

- O cholera Lou... Upoluję coś dla ciebie i pogadamy na spokojnie - zarządził z drobnym współczującym uśmiechem.

Tomlinson przystał na to, dziękując przyjacielowi. Potem dzięki Zaynowi zaspokoił głód i opowiedział o wszystkim Malikowi. Zayn słuchał tego uważnie, nie wiedząc co powiedzieć. Wiedział, że Louis będzie miał problemy z polowaniem nie mogąc biegać szybciej niż ludzie, czy zwierzęta.

- I do tego mam ciągle te pierdolone bóle brzucha, a mdlenie to najgorsze gówno świata - marudził, kiedy weszli do ogrodów pałacowych.

- Mdlejesz? - skrzywił się Malik - To przerażające, może spytam się Nialla o co może chodzić?

- Ja... Jeśli możesz to go wypytaj, ja pójdę do Harry'ego. Coś w mojej głowie mówi, że mnie potrzebuje - stęknął i ruszył troszkę szybciej.

Brunet tylko pokiwał głową odprowadzając przyjaciela wzrokiem, aż ten nie zniknął z jego pola widzenia. Szatyn szedł prosto do ich sypialni. Czując, że tam się powinien pojawić jak najszybciej.

- Harry, kochanie co się dzieje? - przekrzywił głowę, szukając wzrokiem alfy po całej komnacie. Nie widział go.

W pewnym momencie usłyszał warkniecie z łazienki, która była w ich sypialni. Czuł, że sypialnia jest pełna zapachu, ale nie potrafił go określić.

- Harry? - powtórzył dość niepewnie, nie wiedząc co się właśnie dzieje. To coś w jego głowie zrobiło sie uległe i bardziej... Napalone?

- Lou? - sapnął alfa i wyszedł z łazienki, z samym ręcznikiem owiniętym wokół bioder.

- C-Co się dzieje? - zająkał się, spoglądając na twarz alfy. Jego ciało zaczęło dziwnie się pocić.

- Ruja Louis, dostałem ruji - widać było, że brunet ledwo walczy ze sobą, żeby nie rzucić się na partnera. Przez ręcznik dobrze widoczna była spora erekcja alfy.

- D-Dlatego czuję tam tak mokro? - wskazał na swoje pośladki, krzywiąc się.

- Twoje ciało przygotowało się dla mnie - dumny werk wyszedł spomiędzy jego warg.

- A-Ale jestem wampirem - jego serce szybko uderzało o jego klatkę piersiową, kiedy Harry do niego podchodził wolnym, ale zmysłowym krokiem. Wszystko wręcz ociekało tym gorącem.

- Ale cię ugryzłem i cóż, masz po części cechy omegi Louis... - uśmiechnął się Styles, poprawiając materiał na swoich biodrach. Tak bardzo pragnął się już zatopić w Louisie, a najlepiej nie wypuszczać go z łóżka przez kolejne dni.

- Jesteś z tego dumny, dupku - słowo niechcący wyszło z jego ust, a zielone oczy jeszcze bardziej pociemniały.

- Nazwałaś mnie dupkiem? - warknął Harry, jego wilk całkowicie kontrolował jego ciało.

- Z-Zrobiłem to - przyznał, przełykając ślinę, kiedy alfa dosłownie przyparł go do ściany będąc małodelikatnym.

- To było niegrzeczne - jego głos był niski i zachrypnięty.

- Harry... Przestań.

- Wiesz co się robi z takimi niegrzecznymi jak ty? - spytał poważnie.

Oczy wampira zabłyszczały, jednak czuł wewnętrznie delikatny strach, to wszystko było nowe i za szybko szło według szatyna. Może to byli po prostu oni, oni i ich historia. Czasem pośpiech był lepszy, niż stać rok w miejscu.

- Nie wiem...

Gdzie znajdowała się jego buntownicza strona?

- W takim razie zaraz ci pokażę - położył szatyna na łóżku, jego oczy wydawały się jakby za mgłą.

- Nie skrzywdzisz mnie? - upewnił się drżacym głosem, mimo wszystko nie znał tej zmiany, nie wiedział czym się to wiąże.

- Co? Nigdy cię nie skrzwdzę Lou, nie byłbym w stanie tego zrobić...- strach Tomlinsona trochę go ocucił, a oczy alfy wróciły, prawie że do swojej normy.

- O-Okej - objął go drżącymi rękoma na karku i połączył delikatnie ich usta.

- Powiedz jakby było za dużo... - oddech Stylesa był bardzo płytki i urywany - To jednak ruja i może być intensywnie - ostrzegł.

- Zawsze, zawsze Harry - obiecał, tuż przy jego malinowych wargach.

Czekało ich kilka, bardzo intensywnych dni, które były tylko dla nich, a Louis w towarzystwie Stylesa jakby zapomniał o wszystkich swoich dolegliwościach.

Kola 💙💚💙💚

Interspecific love || Ziall&Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz