Livio dostrzegł Giuliettę idąc chodnikiem wzdłuż kanału. Stała przy balustradzie mostu i oglądała płynące po wodzie bogato strojone z okazji karnawału gondole wypełnione przebierańcami wcielającymi się w postaci z komedii dell'arte. Inni zgromadzeni obok niej ludzie głośno wiwatowali, tylko Rossetti zachowała posągowy spokój. Zaskoczyło go to, że nie miała już zasłoniętej twarzy. W ciągu tych lat niewiele się zmieniła, nie licząc paru zmarszczek wokół oczu i na czole, a także siwych pasm włosów, świecących się w słońcu jak srebrne nitki. Kobieta podniosła wzrok, a wtedy ich spojrzenia się spotkały. Uśmiech rozjaśnił jej poważną twarz.
– To naprawdę ty – powiedziała, gdy przepchał się do niej przez tłum.
– Dlaczego wróciłaś dopiero teraz? – wyrzucił z siebie zamiast powitania. To pytanie dręczyło go już od tak dawna.
– Wróciłam! W kolejnym roku, na następny karnawał. Szukałam cię. Zapytany na ulicy człowiek powiedział, że Feliciano Russo umarł podczas upalnego lata.Livio złapał się za głowę. Dlaczego o tym nie pomyślał? Jak straszna okazała się konsekwencja tego kłamstwa. Tyle lat płonął nieodwzajemnioną miłością do swojej muzy.
– Jak więc teraz...
– We Florencji odwiedziła mnie znajoma Wenecjanka. Chwaliła maskę pewnego wprawnego rzemieślnika, Livio Moreno. „Znałam ja niegdyś równie dobrego artystę" – powiedziałam – „Feliciano Russo, niestety śmierć zabrała go w zbyt młodym wieku". „W młodym wieku? Och, coś pomyliłaś, Kochana! Feliciano był starym mistrzem. Po tym, jak umarł, jego miejsce zajął właśnie Moreno".– Byłem głupcem. Przepraszam...
Zdziwił się, kiedy zachichotała.
– Nie byłeś głupcem. To dzięki tobie, signor, zrozumiałam, że cierpień nie wolno maskować. Trzeba pozwolić, by ktoś nas uratował. Dał nadzieję, kiedy własnej siły nie wystarcza.
CZYTASZ
Maska Giulietty
Historical FictionJest 1719 rok. W Wenecji trwa huczny karnawał. Livio Moreno, pomocnik rzemieślnika i niespełniony artysta, tworzy maskę dla Giulietty, która z powodu choroby straciła całą radość z życia. Autor okładki: @ariellyons.