Czwartek, 27 marca, 10:00
Wracałem z recepcji po odbiorze próbek, byłem szczęśliwy, że mogę rozpocząć badania dotyczące nowego leku. Po drodze zaczepiłem koleżankę z pracy, która strasznie irytuje ale jej pomoc tutaj jest szczególnie ważna, zajmuje się sprzątaniem a podczas odnajdowania leku napewno zostawię bałagan, więc postanowiłem nie utrudniać sobie życia. Ma na imię Patrycja Talarek,z charakteru strasznie irytująca osoba ale po czasie da się przyzwyczaić, dobrze wykonuje swoją robotę to najważniejsze, ma brązowe oczy oraz włosy, najczęściej nosi kitkę przeplatana wstążka w kokardkę, jest niska i ma swój śmieszny sposób chodzenia, musielibyście zobaczyć to na żywo.
Wchodząc do swojego gabinetu, otworzyłem próbki, kierując się do laboratorium, rozmyślałem nad planem pracy, przechodząc obok jednego z gabinetów zawołałem Abby, że zaczynamy prowadzić badania. Siedzieliśmy już 7 godzin pracując ale nadal nie znaleźliśmy odpowiedniego leku który mógłby zadziałać, aż wpadłem na pomysł, żeby dodać jeden składnik, o którym nie pomyślałem wcześniej. Patrzyłem na zachodzącą reakcje, która bardzo mnie zdziwiła, krew z lekko zielonkawej zmieniła się w odpowiedni dla człowieka kolor, Bingo!. Abby zaczęła klaskać a ja cieszyłem się z odnalezionego lekarstwa,które mam nadzieje, że jednak jest prawidłowe, nie myśląc uznałem, ze nie może nic pójść nie tak, liczy się ludzkie życie ,nie ma czasu na szukanie innego, teraz tylko powiadomić ECZ o pozytywnym znalezisku, po skończeniu tworzenia większej ilości lekarstw,skierowałem się do swojego gabinetu i wysłałem maila do ECZ, siedząc w swoim gabinecie byłem z siebie dumny, że to choróbsko w końcu się zakończy.
SIEDZIBA ECZ.
Siedziałem w swoim gabinecie czekając na jakiekolwiek wieści od doktora Artmana, które miał mi przekazać mój asystent Steve Watson, niski blondyn o niebieskich oczach, który mimo pozorów wcale nie był taki spokojny, zdeklarowany homoseksualista, pracował u mnie już 5 lat,spisywał się bardzo dobrze, oprócz bycia asystentem, był również moim dobrym przyjacielem.
Patrząc się w ścianę, spojrzałem na otwierające się drzwi, z zaciekawieniem kto czegoś ode mnie chce.
Z przerwy między ścianą a drzwiami wychyliła się głowa Watsona.
-Mogę wejść szefie?- spytał Watson
Wskazując na krzesło, spytałem:
-Masz jakieś ciekawe wieści?- Watson nadal nazywał mnie szefem mimo, ze od kilku lat byliśmy przyjaciółmi co mnie zawsze zadziwiało, czasami nie rozumiałem tego człowieka.
- Bardzo ciekawe, wręcz idealne James.
Wcześniej nie wspomniałem, nazywam się James Swift i jestem szefem ECZ, w życiu osobistym interesuje się wieloma rzeczami ale nie przejawiam
ich w pracy, mam 40 lat i jestem wiecznym singlem, który nigdy nie był w związku. Mam brązowe włosy i oczy,186 cm wzrostu i bardzo lubie swoją prace.
-Opowiadaj-zachęciłem spoglądając na skupionego Steve'a.
- Mam wieści od doktora Artmana, że lekarstwo zostało odnalezione, wyślę je nam jutro rano.
- W takim razie, bardzo się cieszę, dziękuje za wiadomość.- odetchnąłem z uśmiechem.
Zostając sam w swoim gabinecie, spoglądając w ścianę, byłem szczęśliwy, że w końcu uda się wyleczyć ludzi, jeśli nic nie pójdzie nie tak.Wpadłem na pomysł, żeby to opić, jutro i tak jest sobota, wiec nie trzeba wstawać. Po sprzątnięcie gabinetu oraz zamknięciu, skierowałem się do pokoju, w którym znajdował się Steve.
-Nie chcesz skończyć pracy szybciej i wyjść ze mną do baru opić, pozytywne skutki odnajdywania lekarstwa?- powiedziałem z uśmiechem, puszczając mu oczko.
- Jasne,bardzo chętnie, tylko zamknę gabinet i wychodzimy.
Byliśmy w drodze do baru, rozmyślałem nad wynalezionym lekiem i czy to, w ogóle zadziała.
Wchodząc do baru gdzie unosił się już zapach alkoholu,rozmyślałem czy to napewno był dobry pomysł ale raz się żyje.Usiadłem ze Stevem do baru i zamówiliśmy dwa piwa, zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy, impreza trwała a my z czasem byliśmy coraz bardziej pijani, przynajmniej Steve bo ja wolałem zachować głowę i się, aż tak bardzo nie upijać. Stwierdziłem, że najlepiej jak już wrócimy do domu, zamówiliśmy taksówkę, samochód zostawiajac pod barem, jutro go odbiorę, wsiadając do taksówki,pojechaliśmy do mojego mieszkania.
Wchodząc do klatki, znajdując klucze,otworzyłem drzwi, Steve skierował się do sypialni, kładąc się na łóżku. Czyli została mi kanapa, poszedłem do szafy po koc, umyłem zęby i przebrałem się w pidżamę, po chwili kładąc się do teraźniejszego łóżka. Rozmyślając nad jutrzejszym dniem, usnąłem.💘 Witam, stwierdziłam, ze dzisiaj coś dla was napisze, wyszło beznadziejnie ale dawno nie było nowego rozdziału,wiec macie.💘

CZYTASZ
NIE UFAĆ NAUKOWCOM
Storie breviBerlin zaatakował wirus ciężkiej wścieklizny,na którą świat nie posiada szczepionki. Naukowiec oraz lekarz Maksymilian Artman szuka lekarstwa. Lekarstwo zostaje odnalezione, Artman popełnia błąd ,przez który następuje mutacja wścieklizny a ludzie za...