czy to jest prawdziwe?

412 28 3
                                    

Wpadłam cała zdyszana do pokoju. Co się właśnie tu stało!?!?!?  Nerwowo przeczesuje włosy. Chyba jestem chora!  Zatrzymuje swoją rękę na czole i czuje okropne rozpalenie. Powietrze wcale nie robiło się lżejsze wręcz przeciwnie! Ok,  Faith wdech i wydech. Usiadłam spokojnie na łóżku i staram się złpać wszystkie myśli. Ciszę w moim pokoju zagłusza bicie serca. Co powinnam teraz zrobić? 
- hej,  Faith właśnie dostaaaaa....  Faith co ci się stało?-  Podniosłam wzrok i zobaczyłam Kiki, która wyglądała na lekko przejętą.
- nic,  eghem nic-  Poprawiłam. Kiki spojrzała na mnie z podejrzliwością.  -  co się stało?-  Dopytuje by odwrócić jej uwagę.
- cóż,  właśnie dostałam wiadomość od Jamesa, że umówił Michaela na sesje zdjęciową.
- no i?
- to sesja dla par-  Przełknęłam głośno ślinę.
- d... Dla..... Dla par??- Kiki roześmiała się lekko.
- wow Faith nie wiedziałam , że się jąkasz.
- ja.... Ja nie.....  Egh!!!!!!  Ja się wcale nie jąkam!!!
- tak jasne- Widze,  że Kiki stara się powstrzymać śmiech.  - mimo wszystko Faith,  musisz mieć kilka fotek ze swoim chłopakiem- Po tych słowach zrobiło mi się słabo. Te słowa były przenośnią a jakaś zwariowana cząstka mnie chciałaby by tak nie było.  - Ziemia do Faith! 
- tak?-  Wyrwana z głębi mojego umysłu już całkiem zapomniałm o tym,  że Kiki w ogóle tu stoi.
- nie mamy za wiele czasu,  więc bez gadania przebieraj się w to co ci dałam i zabieramy się do roboty- W duchu chciałam się bronić,  krzyczeć i najlepiej uciec,  ale nie miałam za wiele do gadania. Tutaj nie liczę się ja. Niechętnie wstałam a Kiki podała mi wieszak z przygotowanym zestawem. W szybkim tempie ubrałam czarne dżinsy, czarną pod koszulkę i czarną kurtkę z dziurami i ćwiekami. Makijaż odbyłyśmy w ciszy. Kiki była bardzo skupiona a ja zbyt zdenerwowana by co kolwiek mówić. Cała byłam napięta. Starałam się tym nie przejmować, jednak nie potrafiłam. W momencie kiedy wsiadłam do auta z Michaelem miałam wrażenie, że cała atmosfera w środku jest jakoś dziwnie naładowana. Widziałam, że Michael jakoś posmutniał z resztą czy mogłam mu się dziwić?  lub czy on mógł dziwić się mnie?  Ta cała sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jednak co byłoby gdybym nie uciekła?  Czy to by coś zmieniło między nami? Nie Faith łączą nas tylko związki zawodowe. Z resztą on jest ze mną z przymusu to nawet nie prawdziwy zwiazek i nie wiem dlaczego zaczęłam chcieć by było inaczej.
Nawet nie zauważyłam momentu,  w którym kierowca otwierał mi drzwi.
- zapraszam- Szarmancko uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam jego gest posyłając mu swój  niepewny uśmiech. Weszliśmy do wielkiego budynku i podążywliśmy schodami w górę. Nie mogłam zignorować zakłopotania,  które powstał przez Michaela idącego dosłownie za mną. Mam ochotę  zapaść się pod ziemie. Wyjechać z kraju na zawsze albo najlepiej opuścić tą planetę. Poprowadzono nas do wielkiego pomieszczenia z conajmniej 6 statywami z aparatami lub innym dziwnym sprzętem.
- witam,  jestem Tony- Rorosły mężczyzna z lekkim zarostem i niebieską koszulą uścisnął nam dłonie. W pomieszczeniu było jeszcze kilka osób jednak te zdawały się być zajęte swoją pracą. Nie zwróciły uwagi na Michaela, choć piorąc pod uwagę, że przez ich aparaty przewinęło się wiele gwiazd to wcale mnie to nie dziwi. -to ja będę was dziś fotografować- Tony zacząć grzebać coś w aparacie,  który trzymał w rękach. - to co jesteście gotowi? - Cóż oczywiście, że nie byłam gotowa nie jestem gotowa i nie wiem czy kiedyś będę. - zapraszam-  Wskazał nam gestem ręki na wielką białą ścianę. Posłusznie i ze spuszczoną głową poszłam w tamtą stronę. Kiedy stanęłam już na wskazane miejsce byłam tam całkiem sama. Michael zdejmował marynarkę a James coś do niego mówił. Czułam się jakbym conajmniej szła na śmierć. Nagle Michael spojrzał na mnie. Po moim ciele rozlało się gorąco. Jego oczy były okropnie smutne i zamyślone.  Z każdym krokiem, z którym się do mnie zbliżał coraz to bardzej brakowało mi tchu aż wkońcu stanął tuż obok a ja miałam ochotę zemdleć. - super,  Michael obejmij ją!-  Krzyknął Tony nachylając się przed aparatem. Michael spojrzał mi w oczy jakby chciał zapytać czy może. Nie było już w nich żadnych ogników. Ostry ból przeszył moje serce. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego pierś a on obioł mnie ramionami i zpletł swoje dłonie na mojej talii. Całe moje ciało doznało dziwnego doświadczenia. Czułam się tak błogo i bezpiecznie. - dobra super!  Michael uśmiechnij się! - Rozkazał.  A ja wiem,  że zapewne jego uśmiech jest nieszczery  jednak trudny do rozszyfrowania.  - okay, teraz Faith podnieś głowę i spójrz na Michaela- Zadrżałam. Tak bardzo nie chciałam patrzeć w jego oczy,  nie po tym wszystkim. Uniosłam głowe i napotkałam jego ciemne źrednice. Nasze twarze zachowywały jednak dystans. Nerwowy ból brzucha przybierał na sile. Było mi z tym okropnie źle. Żałuję, że wtedy uciekłam......
- przepraszam-  Spojrzałam smutno jednak niczego nie mogłam wyczytać w jego oczach.
- Faith to ja przepraszam- Odrzekł po czym westchnął ciężko. Moja dłoń powędrowała ku jego twarzy i zatrzymała się na jego policzku.  Mogłoby się zdawć,  że dyskretnie wtulił się w nią. Jego ręce się mocniej zacisnęły co sprawiło,  że nie było już żadnej bariery między nami. W duchu modliłam się by nie usłyszał jak wali mi teraz serce. - mamy to!-  Krzyknął zadowolony Fotograf. Natychmiast uwolniłam się z uścisków Michaela nerwowo poprawiając kurtkę co jest kompletnym absurdem bo jak można poprawić kurtkę?! Czuje się jakbym była na jakimś haju.  Nie za bardzo wiem co się ze mną dzieję. Wiem tylko, że jestem już potężnie zmęczona. Zmęczona tym jak moje ciało reaguje na każdy jego dotyk. Fotograf zaprosił Michaela do rozmowy a ja cóż....  pewnie zachowałam się niegrzecznie ale wyszłałm z budynku z nadzieją, że znajdę gdzieś mojego kierowcę. Na szczęście Ben wyszedł mi na przeciw. Drzwi otworzyłam sama i wślizgnęłam się do środka. Zdziwiony Ben zajął swoje miejsce. Zmęczona oparłam głowę o za główek i smutno westchnęłam. Kątem oka mogłam zauważyć,  że Ben obserwuje mnie z przedniego lusterka.
- coś się stało Faith? 
- chyba nic.- Odpowiedziałam wyczerpanym głosem.
- chyba?
- chyba- Potwierdziłam. Ben był bardzo przystojny i napewno wiele kobiet chciałoby mu się wypłakać w te ramiona. Ja jednak nigdy nie byłam zbyt wylewna i jeśli miałabym się komuś zwierzyć to pewnie byłaby to Kiki.
- słuchaj,  może nie jestem zbyt mądry ale sądzę,  że miłość to coś przed czym nie da się uciec.-  Co!  Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Skąd do jasnej Anielki mu się to wzięło.
- jaka znowu miłość?-  Ben zamyślił się na chwilę jakby zastanawiał się czy może mi coś powiedzieć.
- Michael mówił mi,  że....... -Nagle drzwi od samochodu się otworzyły a Michael zajął miejsce obok mnie. - yghm!- Odchsząknął szybko. - a gdzie Pan James?-  Zapytał Michaela.
- musiał coś jeszcze załatwić,  więc możemy jechać.
- oczywiście-  Ben zapalił silnik i powoli zaczął już wycofywać. Nie wierze,  że właśnie w takim momencie  Michael musiał tu przelść. Co takiego starał się powiedzieć mi Ben? Co mógł powiedzieć mu Michael?? Wiedziałam,  że nie będę miała już okazji zapytać o to Bena i bardzo nad tym ubolewałam. Z resztą co kolwiek by to nie było powinnam mieć to gdzieś. Zostały jeszcze jakieś 3 tygodnie i wkońcu będę mogła opuścić to wariatkowo.
Zanim Ben wyszedł by otworzyć mi drzwi zrobiłam to sama i nie oglądając się za siebie poprostu poszłam do tymczasowo mojego pokoju. Patrzenie na Michaela ostatnio sprawia mi jakiś dziwny ból. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i weszłam do łazienki od razu pozbywajac się makijażu i całej garderoby. Jeszcze nigdy w życiu nie miałam tak wyczerpującego dnia a nawet nie wiele w nim dziś zrobiłam. W głowie wciąż miałam wizję naszego niedoszłego pocałunku. Nie mogłam się uspokoić. Ta myśl rozpalała mnie od środka. A co jeśli on tylko udawał a w ogrodzie była jakaś kamera?  Tak,  on na pewno udawał. Kto by tam chciał mnie pocałować. Z resztą przecież taka była umowa,  prawda?  Czego ja się spodziewam? Cztery ściany mojego pokoju stały się nadwyraz przytłaczające. Czułam, że jeśli zaraz z kimś o tym nie pogadam to zwariuje. Kiki była jedyną moją znajomą,  z którą mogłam o tym porozmawiać. Zabrałam wszystkie jej rzeczy i ruszyłam w stronę jej drzwi. Niepewnie zapukałam trzy razy do jej drzwi. Dźwięk pukania nieznośnie odbił się głucho w mojej głowie. Co ja robię! Nikomu się jeszcze nie spowiadałam. A co jak mnie wyśmieje? Najlepiej jak za wrócę. Drzwi jednak się otworzyły a za nimi stanęła zdziwiona Kiki. Fuck!!!!
- hej.... Zaczęłam nie pewnie -Ta spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy a po chwili uśmiechneła się serdecznie.
- choć- Zrobiła mi miejsce w drzwiach abym weszła do środka. Zabrałam głęboki wdech i stanęłam w jej pokoju. kolor ścian odrazu uderzył mnie w oczy dziwna kojąca barwa niebieskiego jakoś wpływała na moje samopoczucie.  - Śmiało siadaj- Kiki wskazała mi swoje perfekcyjnie zaścielone łóżko. Z obawą, że zniszczę jej tak piękne zaścielone łóżko delikatnie przycupnęłam. - wszystko dobrze Faith?- Spojrzała na mnie z troską.
-cóż..... Jeśli mam być szczera to nie- Kiki zajęła miejsce obok mnie o dziwo wcale nie przejmując się tym, że coś zniszczy, ale czemu nagle zaczęłam się przejmować jej łóżkiem?? To nerwy Faith to nerwy. Westchnęłam głośno.
- Faith?- Ponagliła.
- jakie są obiawy?
- na Boga, czego?- Przestraszyła się
- no wiesz... Miłości- Wstrzymałam oddech. Kiki nagle się rozpromieniła.
- ahaaaaa- Roześmiała się - mam wymieniać?
- najlepiej
- więc... Kiedy go widzisz jesteś skrępowana a równocześnie szczęśliwa. Przyłapujesz się na gapieniu się w niego a dodatkowo śmieje ci się twarz. Kiedy cię dotyka przeszywa cię treszcz a kiedy się do ciebie zbliża nie potrafisz oddychać, motyle w brzuchu nie dają ci spokoju a serce nie wyrabia.
Kiki przez cały czas kiedy to mówiła patrzyła gdzieś w przestrzeń a na jej policzkach pojawiły się wypieki. Cały czas mówiła z wielkim przejęciem a mnie chciało się wymiotować. Zrozumiałam jak bardzo mam przerombane.

Może romans? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz