Rozdział 2

26 1 4
                                    

Schodziliśmy ze schodów. Idąc potknełam się, ale Max mnie złapał.

Dopiero wtedy zobaczyłam jak jest ubrany . Miał ładną koszule w kratkę spodnie dżinsowe i ułożone do tyłu ciemne włosy. (Dop. Pop. Zakochaj sie w niiim! Chce love storyyy!)

- Simon, wszystko w porządku ?- zapytał się Max

- tak, jasne - odpowiedziałam
Gdy doszliśmy do kuchni nikogo tam nie było.

- Halo ?- Powiedziałam głośno
Zza stołu wyskoczyły kucharki i lokaje. Byli wyjątkowo ładnie ubrani.

- Wszystkiego najlepszego! - krzykneli wszyscy głośno.

Dopiero teraz zauważyłam, że na stole jest wiele przeróżnych potraw . Stałam w wejściu z otwartą buzią.
- panno Olshey - powiedział lokaj.

- tak - odpowiedziałam.

- zapraszam na wielkie śniadanie. -

Usiadłam na wielkim krześle a wszyscy zaczęli śpiewać sto lat.
Kiedy skończyli usiedli a ja wstałam i zaczęłam głosić przemowę.

- Nie wiem jak mam wam dziękować. -

- nie musisz - powiedziały kucharki.

- to co dla mnie robicie jest niesamowite, dziękuje- powiedziałam i usiadłam.

I znowu wszyscy wstali a Max oznajmił:
- wznieśmy toast za naszą królewne. - stukneli szklankami.

Gdy skończyliśmy jeść powiedziano mi, żebym się odwróciła.

Za mną stał wielki stół na którym stała wielka sterta prezentów.
Wzięłam jeden z góry. była na nim karteczka, którą przeczytałam.
- dla Simon od Max'a-rozpakowałam.
pudełku był przepiękny łańcuszek zrobiony ze złota, wysadzany błękitnymi diamentami.

- jaki piękny! dziękuje!- powiedziałam.

Po jakiejś dłuszszej chwili rozpakowałam resztę prezentów, w nich były: sukienki, słodycze i  kamienie drogocenne (dop. pop. Weź, bo zaraz przestane ci to poprawiać.)

- Jeszcze jeden prezent - powiedział Jan
Dał mi do ręki jakiś kawałek papieru

- to od twojej mamy - dodał.

- dziękuję - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju . Po odkładam prezenty na swoje miejsca. W momencie, gdy usiadłam na łóżku, ktoś zapukał.

- proszę - odpowiedziałam.

- Cześć Simon, nie przeszkadzam ?  - zapytał Max.

- nie, nie przeszkadzasz, możesz wejść- odpowiedziałam spokojnie

- co robisz? - zapytał

- miałam właśnie przeczytać to co jest napisane na tej kartce papieru - powiedziałam

- okej - dodał Max
- To chyba list - zauwarzył chłopak
- ta- powiedziałam

- Przeczytajmy- 
                                

                             ul. Gwiazdowa 15 (dop.pop. oryginalnie, nie powiem.)
                                         10.06.2055 r  

                  Kochana Córeczko
  Bardzo Cię kocham i tęsknię, chcę się z tobą spotkać, ale na razie nie mogę. Tata przyjedzie za kilka dni .
  Mam nadzieje że odzyskasz klucz. Przyda ci się.
Zagadka 1 . Gdy słońce od wschodu rankiem zaświeci, wtedy wskazówka sama przeleci.  Więcej nie znam ale mam nadzieje że dasz radę.

PS : Kocham Cię    (już to mówiłaś) 
                                                  Marianna
                                                        Olshey

- I co to miało znaczyć? - zapytał Max.

- nie mam pojęcia.- powiedziałam załamana.

- ale jaki klucz?-

- Gdy słońce od wschodu rankiem zaświeci, wtedy wskazówka sama przyleci(zajebiste rymy) - powtórzyłam niepewnie.

- słuchaj, chodźmy poszukać tego w książkach w bibliotece- oznajmił Max.

- dobra - powiedziałam i poszliśmy do biblioteki

----------------------------------
Okej, koniec drugiego rozdziału 451 słów(z notką). Nie wiem co się stało z pierwszym bo kochany wattpad postanowił się zepsuć . Ale mam nadzieje że jest oke.  piszcie w komentarzach.  Cześć, papa :)

Tajemniczy Klucz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz