Część 1, Rozdział 1

28 2 0
                                    

W życiu czasem jest tak jak byśmy sobie tego nie wyobrażali, chcesz czegoś bardzo ale rodzice nie mają pieniędzy i nie możesz pojechać na koncert swojego idola, nie rozumiesz czasem że oni starają się żebyś miał dużo i żebyś nie martwił sie co włożysz do buzi jak będziesz głodny...
Po wczorajszej kłótni z rodzicami było mi przykro i musiałem przemyśleć sobie kilka spraw. Nigdy tak nie miałam, wiem może przesadzam ale czekałam na ten koncert rok uzbierałam sobie pół kwoty niestety rodzice nie mieli mi pożyczyć. Dobra trzeba się ogarnąć i wstać z łóżka. Emilia wstała z łóżka pościeliła je i zeszła na dół do rodziców, nie spodziewała się że zrobią jej taką niespodziankę. -hej mamo, tato. - Cześć córcia - odpowiedzili razem z uśmiechem - co wy w takim humorze? Czy znów mnie coś ominęło? - nie po prostu mamy coś dla ciebie i tak po prostu wczoraj zapomnieliśmy z tatą że jesteś już na tyle dorosła że powinnaś zacząć znajdować sie w środowisku z zewnątrz - czyli o co chodzi? - nie przeszkadzaj daj mi skończyć, czyli ja i tata mamy dla Ciebie te pieniądze, dużo go słuchasz i powinnaś nadal mieć takie zainteresowanie - odparła mama. Usiadłam do stołu i bardzo się zdziwiłam nie wiedziałam co odpowiedzieć u nas w domu sie nie przelewalo ale jednak pożyczyli mi, będę musiała im oddać tą część. W wakacje zacznę sobie zarabiać na malinach, truskawkch, wiśniach.. - bardzo wam dziękuję i postaram się oddać wam co do grosza. - ale ty nie musisz nam nic oddawać jesteś naszą córką którą kochamy nad życie i damy sobie radę - ojciec odpowiedział z troską. - no dobrze niech będzie, ale jednak i tak będę zarabiać w te wakacje. - dobrze a teraz leć do szkoły bo się spóźnisz. - ok juz idę. Pobiegłam szybko po torbę szkolną i telegon ubralam kurtkę i wyszłam. Czekając na bus myślałam o tym i chyba pochwalę się mojemu chlopakowi, on mi pomagał w zarabianiu pieniędzy na ten caly koncert Kwiatkowskiego. Fajnje jak by sie udało żeby trafilo na mnie i zebym mogla z nim pogadać. Gdy bus podrzucił mnie pod szkołę zobaczylam Kube siedzacego na ławce, akurat mielisny jeszcze 20 minut do dzwonka. - hej, czemu tu siedzisz? Myślałem że będziesz w szkole czekał - po prostu chciałem się przewietrzyć przd lekcją, taka marginesie rodzice coś powiedzieli? Hmm może jakieś tak? - uśmiechnięty spojrzał się na mnie. - noo powiedzieli tak, tylko że pokłóciłam się z nimi trochę, mam nadzieje że nie obnize sobie u nich zaufania - co tynie gadaj głupot Emi. Kuba wstał i mnie przytulił później trochę się odsunął i musnął moje wargi delikanie, załapał za rękę i pokierowal w stronę szkolnych drzwi. Gdy weszlam do szkoły poczułam ten smród jak w każdy piątek nie dało się wytrzymać tak śmierdziało rybą a ja jej nie cierpię może i dla Kuby to był dobry zapach bo on lubi ryba a ja nie. Ciekawe co Ola powie na widok mojego kolejnego spóźnienia się, to nie moja wina że Kuba mnie zagadał. - kochanie może masz kluczyk do szafki co? Bo spieszyłam się i wybiegłam z domu nie zauważając go totanie. - okey ale ja mam dziś do 16 będziesz musiała do mnie przyjść. - oki - odpowiedziała Emilia z uśmiechem na twarzy.

Wieczór Pełen GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz