Rozdział 1

31 2 0
                                    

  - To jak idziemy dzisiaj na tą imprezę?- spytał Max.

Chłopak wyglądał dzisiaj gorzej niż zazwyczaj. Jego skóra która z natury jest strasznie jasna teraz jest jeszcze bladsza. Pod jasno niebieskimi oczami znajdują się ciemne sińce. Domyśliłam się że wczoraj zaszalał. Jest uzależniony od kokainy. Szkoda mi chłopaka w pewnym stopniu bo jest jednym z bliskich mi przyjaciół. Blondyn popatrzył na nas z nadzieją.

-Ja chętnie, muszę wreszcie zaszaleć!- pisnęła zachwycona czarnowłosa. Melody, bo tak nazywała się dziewczyna, również jest uzależniona ale tym razem od amfetaminy. 

- Ja jeszcze to przemyślę-powiedział Brat. Popatrzyłam na niego zaskoczona. Chłopak jest bardzo przystojny. Ma brązowe włosy postawione na żelu do góry, jego oczy są ciemnego brązu czasami można powiedzieć że aż czarnego, mocno zarysowana szczeka robi z niego na pierwszy rzut oka groźnego jak cholera. Jest strasznie umięśniony w przeciwieństwie do Maxa. Również jest uzależniony od kokainy ale w jego przypadku jest to strasznie skomplikowane. Bardzo często można go spotkać na siłowni pełnego sił co jest wbrew temu narkotykowi. 

Na początku gdy ich poznałam nie miałam pojęcia o ich uzależnieniach dopiero gdy wparowałam na chatę Bratowi gdy ten akurat wciągał dowiedziałam się wszystkiego. No i to właśnie z nim miałam swój pierwszy raz. 

Teraz nasuwa się pytanie jak zareagowałam. Szczerze to nie za bardzo mnie to ruszyło bo już od dłuższego czasu podejrzewałam że coś musi być na rzeczy. Przyłączyłam się do nich, również wciągam i palę lecz rzadko dzięki czemu nie jestem uzależniona od żadnego z tych trucizn. 

-Nataliaa!- warkną wkurzony Max. Ooho, brak jego proszku daje o sobie znać.

-Co?- zapytałam wyrwana z zamyśleń.

- Pytałem czy idziesz z nami- wysyczał przez zaciśnięte zęby, jednak po chwili wziął trzy głębokie wdechy aby się uspokoić. 

-Nie wiem -wzruszyłam ramionami- Jeśli będzie mi się chciało to wpadnę- odparłam wychodząc ze szkoły a za mną reszta moich przyjaciół.

-Będę miał dobry towar- wymruczał mi Brat do ucha. 

Otworzyłam szeroko oczy z zachwytu. Popatrzyłam na niego z iskierkami radości w oczach. Chyba jednak skuszę się na ten wypad. Tak dla jasności to nie, nie jestem z Bradem i nigdy z nim nie będę. Przyjaźnimy się i to pasuje jemu jak i mi.

- Czyli jednak będziesz ?- spytała radośnie Melody, patrząc na niego jak na cud świata. Tak dziewczyna potajemnie kocha się w chłopaku ale boi się mu to wyznać. Ale podejrzewam że ona tez nie jest mu obojętna.

- Tak na 80 procent będę- odparł, kątem oka zerkając na czarnowłosą.

-Dobra ja lecę- powiedziałam podbiegając do swojej ukochanej maszyny. Chwyciłam za kask wkładając go. Wskoczyłam na motor odpalając i ruszając.

Jechałam z dużą prędkością łamiąc pewnie nie jedno prawo.

Pod domem byłam już po 20 minutach. Wjechałam maszyną do garażu. Zgasiłam motor schodząc z niego. Zdjęłam kask odkładając go na siedzenie. Poprawiłam swojego brązowego kucyka który sięgał mi za łopatki. Kręcąc kluczykami na palcu ruszyłam w stronę wejścia do domu. Przekraczając próg poczułam zapach pierogów ruskich. Tak pierogi. Moja mama jest Rosjanką, też z tond moje dziwne imię. 

Ruszyłam w stronę zapachu. Stanęłam w progu patrząc jak moja rodzicielka krząta się po całej kuchni. Była niską i szczupłą kobietą o farbowanych na czarno włosach i zielonych oczach na których nosi okulary. To po niej odziedziczyłam wzrost 165 cm z którego byłam w miarę zadowolona. 

One leg in hell.Where stories live. Discover now