Rozdział 2

44 6 1
                                    

~*~

Dziś piątek. Powinnam się cieszyć, w końcu zbliża się sobota i przerwa od szkoły, ale niestety właśnie dziś wypada pełnia księżyca. Jeśli ktoś kto nie miał wcześniej do czynienia z wilkołakami i po spotkaniu z nimi uważa, że są niebezpieczne, to nie radzę przebywać z nimi sam na sam podczas pełni... Gdy tylko niebo rozświetli blask księżyca i towarzyszących mu gwiazd, te stworzenia zamieniają się w istne bestie. Niszczą wszystko co stanie im na drodze, atakują bez powodu, nie przepuszczą nikomu kto odważył się wejść na ich terytorium. Podczas pełni zwłaszcza starsze wilkołaki mają dziwny zwyczaj chronienia swojego terenu i swoich bliskich, przez co wybucha wiele bójek, głównie z powodu młodych wilków, które nie przestrzegają jakichkolwiek zasad, które obowiązują w stadzie. Mają się za najsilniejszych, a lata doświadczeń starych wilkołaków nie robią na nich wrażenia, przez co najczęściej wychodzą z bójki z podkulonym ogonem.

Dlatego właśnie po zmroku nie wychodzę z domu by przez przypadek nie rozjuszyć kogoś moją obecnością. Nie jeden człowiek zapłacił życiem za naruszenie ich prywatności, a karą za to było tylko upomnienie albo niewysoka kara pieniężna, gdyż w aktualnym prawie jest wyraźnie napisane, że każdy wilkołak ma prawo "naruszyć" człowieka, który wejdzie na ich teren podczas pełni. Takie teraz obowiązuje prawo narzucone przez wilkołaków... Mogą zrobić z nami wszystko, a my nie możemy nic z tym poradzić...

W mieście Rotmoon niby nie jest jeszcze tak źle, zalicza się nawet jako jedno z bezpieczniejszych miast w Arvenie, niegdyś Ameryki południowej... Ale czy napaście, gwałty lub morderstwa brzmią bezpiecznie? Mówią, że powinnam się przyzwyczaić, ale do tego nie da się przyzwyczaić. Codziennie budzę się z myślą, że to mój nekrolog będzie jutro w gazetach. Jeszcze dodatkową presję narzuca na mnie zbliżająca się rekrutacja, która pokaże czym będę się zajmować w przyszłości... Co jeśli trafię do wojska albo domu alfy i już nigdy nie wrócę? Ponoć ci, którzy się tam dostają zapominają całkowicie o swojej przeszłości.

Strach jak co dzień towarzyszy mi przy wyborze ubrań. Dziś mą figurę podkreślają dżinsowe biodrówki i obcisła, biała koszulka bez rękawów, która zasłania mi tylko połowę brzucha. Spojrzałam na moje odbicie i odrazu narzuciłam na siebie szarą bluzę, którą zapięłam by zakryć wyeksponowany biust i odsłonięty brzuch. Większość moich koszulek wygląda w ten sposób, no cóż taka moda, na szczęście mam jeszcze bluzę, którą mogę zasłonić to czym mogą zainteresować się chłopaki. Ciekawe czy gdyby wilkołaki nie ujawniły swojego istnienia moda wyglądała by inaczej... Bądź co bądź zatrzymała się na latach dziewięćdziesiątych... No może niektóre trendy się zmieniły jak na przykład brwi grubości trzech milimetrów...

Zeszłam na dół i po wizycie w toalecie, w której nałożyłam lekki makijaż, poszłam do kuchni gdzie czeka na mnie śniadanie. Po skończonym posiłku zabrałam Łobuza na spacer, już nie czekając na to by tata mnie o to poprosił.

Na zewnątrz panuje dziwna atmosfera, już wczoraj można było ją wyczuć, ale nie zwróciłam na nią szczególnej uwagi. Sądzę, że to przez zbliżającą się pełnię, ale w tych czasach już niczego nie powinnam być pewna. Spojrzałam na posiadłość sąsiadów. Ciekawi mnie czy chłopak, którego widziałam wczoraj będzie chodził do mojej szkoły, ale wątpię w to. Wygląda na o wiele starszego, ale wilkołaki dojrzewają dość szybko czego im akurat zazdroszczę.

Wracając z spaceru dostrzegłam przyglądającą się mi postać. Zasłoniłam włosami oczy i nieśmiało pomaszerowałam do domu. To był ten przystojny chłopak. Przyglądał się mi, ale nie tak normalnie... Lecz z pożądaniem, które zauważyłam w jego wilczych, jaskrawozielonych oczach, które widać nawet z kilometra.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 30, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Rotmoon | Nadprzyrodzeni (cz.I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz