Per. Polska
-A więc, do waszej klasy dołączą dwaj nowi uczniowie... Jednego pewnie już znacie, bo pewnie nie raz zetknęliście się z nim na przerwie... Cesarstwo Niemieckie przepisał się do nas z innej klasy, natomiast Kanada jest tu z innej szkoły, mam nadzieję, że się dogadacie i nie trzeba będzie rozwiązywać niepotrzebnych sporów... A teraz zostawiam was, bo mam jeszcze dużo pracy...-po jakże pięknym i urzekającym monologu, opuścił salę, zostawiając nas na pastwę losu...
-Dobra, kartkówki nie będzie. -chwała bohaterom, nie ma kartkówki. Jesteśmy uratowani. -Ale to nie znaczy, że za tydzień macie być nieprzygotowani. Proszę się dokształcić z trzech ostatnich tematów.
-Dobrze proszę pani...- odpowiedziała znudzona klasa.
Cesarstwo Niemieckie to chyba już każdy zna... Aż mi się chce rzygać, na myśl, że on ma być w mojej klasie... A ten drugi... to nie wiem... Nagle nie wiadomo jak , koło tego nowego pojawił się USA i go przytulił...
-Cześć bro! - krzyknął Ameryka... Jak nie będzie ciszej mówił to ogłuchnę... Czyli są rodzeństwem. Współczuję... jak kolejek on ma na imię... On chyba się dusi... Ale to nie mój problem...
-Mam na imię Kanada... -wydusił w końcu z siebie, po tym jak z jakimś cudem, uwolnił się od Ameryki. -I tyle powinno wam o mnie starczyć...
-Dobrze, możecie usiąść tam, gdzie są wolne miejsca -powiedziała nauczycielka nieodrywając wzroku od dziennika...
Cesarstwo Niemieckie już chciał posadzić swoją, prawdopodobnie prostokątną dupę koło mnie..., bo siedzę sam w ławce... Naszczęście lub nie Niemcy go wyprzedził i zajął wcześniej omawiane miejsce.
-No sorry brat, ale to miejsce jest już zajęte -mówiąc to wystawił mu język. -A więc,... spierdalaj...
Lel, taq szczerze, to tego się nie spodziewałem... Nie lubię Niemca, a on pi pomógł,.. chyba...
Cesarstwo coś tam pod nosem poprzeklinał i se poszedł.
-Ej, młody... Żyjesz? -pomachał mi dłonią przed oczami.
-Tak, tak... Sorry, zamyśliłem się... I dzienki za pomoc... -spojrzał na mnie z pytającym spojrzeniem, ale potem chyba się skapnął, o co chodzi.
-Ty go nie lubisz? -zapytał.
-Nie.... No co ty... Za to co mi zrobił to go kocham... -powiedziałem z sarkazmem. -Nienawidzę go...
-Ok... Ale mnie lubisz... prawda?
-Można taq powiedzieć...
-Ok...
Reszta lekcji minęła w ciszy... No prawie... pani coś tam pierdoliła pod tablicą, ale wątpię, żeby ktoś ją słuchał. No może III Rzesza, bo on jest tym jednym z najlepszych uczniów w szkole... Ale nawet on jej nie słuchał coś tam bazgrał w zeszycie, napewno niezwiązanego z lekcją.
Po całej lekcji poszedłem znowu schować się w czyjejś szafce. Może Cesarstwo Niemieckie mnie nie znajdzie... może... Po drodze widziałem ZSRR kłócącego do
z Gruzją... Normalka... On zawsze znajdzie se zaczepkę... Ale na niego nie warto zwracać uwagi...Awwww.... Francja i WB trzymają się za ręce. Obydwoje są uśmiechnięci i taq se idą, i poza sobą świata nie widzą. Ale to słodkie...
Dobra... Ja tu stoję, a Cesarstwo w każdej chwili może się pojawić... Idę się schować... Albo nie... Teraz trochę pożyję, bo już dawno nie było przerwy, na której bym się nie ukrywał...
I taq minęła... Trochę zbyt szybko... Może mi się wydawało... Jak siedziałem w ukryciu, to tylko czekałem na następną lekcję, a przerwa zdawała się ciągnąć godzinami, wiekami...
Matma... Nienawidzę tego przedmiotu... Uczy ją nasz pan wychowawca, pan Unia Europejska, ale ja wolę mówić mu w skrócie UE.
-Dobrze uczniowie... Nowych kolegów z klasy, mam nadzieję, że już poznaliście... -oglosił, gdy weszliśmy do klasy. -Więc przejdźmy może do lekcji... czy są osoby, które nie odrobiły pracy domowej.
Parę osób podniosło rękę do góry w tym ja.
-A więc te osoby będę teraz pytać przy tablicy...
O huj... I ty taqże nie masz litości... Umile wam czytanie i nie opiszę tego, bo padło naprawdę dużo wyzwisk pod nasz adres... Typu ty baranie, nic nie umiesz, Po co ty przyszedłeś do szkoły?, A mózgu to ty z internatu nie zapomniałeś?, Tobie to już całkiem mózg odcięło... itp...
Nagle zaczęły mi przesiąkać bandaże na rękach... Nikt nie widział, bo mam bluzę na sobie...
-Proszę pana... Czy mógłbym iść do toalety?
-A to z jakiej racji? -zapytał zażenowany. -Idź, już idź... Tylko wróć...
Taq oczywiście, że nie wrócę... Gardło se poderżnę... Poszedłem do toalety. Nieszczęście nikogo tam nie było.
Per. Nemcy
Polska se poszedł, no a ja się nudzę... A Rzęsa coś mi tam od uchem pierdoli.
-Sluchasz mnie, czy mam przestać -zapytał, widząc brak zainteresowania jego osobą.
-Mów jak już musisz...
-Nie muszę, ale mogę przestać...
-Ok.
I taq mniejwięcej wygląda rozmowa między nami... On cuś gada, oczywiście po naszemu, aby nikt nas nie zrozumiał, a potem pyta czy go słucham, ja mówię nie i on przestaje.
-Proszę pana... -z rozmyślań wybudził mnie głos mojego brata, Cesarstwa Niemieckiego. -Czy mógłbym iść do toalety?
-Jasne, jasne... Idź...
Nie skomentuję tego... Scheiße... Przecież tam jest Polen... On mu krzywdę zrobi... Podniosłem rękę do góry, nie zastawiając się dłużej zapytałem...
-A czy ja też mogę?
-Jakie Cesarstwo wróci to tak... -zbył mnie machnięciem dłoni.
-Ale ja muszę nieodpuszczalem.
-Powiedziałem coś... Jak Cesarstwo wróci... -był trochę wkurzony... A oni dalej nie wracali... No dobra przesadzam... Są tam tylko 5 minut...
-Czyli, że co kurwa? -do akcji włączył się ZSRR... O huj to niczego dobrego nie wróży. -Cesarstwo teraz może, no nie wiem... zgwałcić Ploszę, a my z tym nic nie robimy?!
-Wyrażaj się ZSRR... Bo do dyrektora pójdziesz! -ciśnienie wzrasta.
-I co... I gówno, bo co mi dyrektor zrobi... Poza tym dlaczego pan nie reaguje... Bo co kurwa, zmęczy się pan czy co?
-ZSRR, do dyrektora! Nikt nie będzie się tak w tej szkole wyrażać!
-wkurwiony wyprosił go z klasy.Komunista nic se z tego nie robił... Schował książki do plecaka i wyszedł.
-To mogę iść do toalety? -ponowiłem pytanie.
-Tak, tak. Idź już -wyszedłem z klasy i na korytarzu zauważyłem ZSRR. On wcale nie szedł w stronę gabinetu dyrektora... Bardziej w stronę toalety... Poszpieguję go trochę... może się czegoś dowiem... Na przykład, co on knuje?
Zatrzymał się przy...
POLSAT...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Привет
Ogłoszenia parafialne, dla komunistów i nie tylko:
* 974 słowa,
*przepraszam za to, że dawno nie było rozdziału i za to, że chciałam usunąć książkę... Ale tego nie zrobię... Narazie nie...
*i to chyba na tyle...Z poważaniem
коммунисты XD
CZYTASZ
Szkoła Countryhumans
RandomSpecjalny Zakład Karno Opiekuńczy Łączący Analfabetów Normalnie miejsce marzeń,... a tak szczerze to kłamać nie będę... Tu jest koszmarnie... Tylko patrzeć i współczuć.... Szkoła countryhumans pisana oczami wielu krai... A każde z nich ma inaczej...