Myślała, że to już jej koniec, w myślach przepraszała swojego synka i Sasuke, że była zbyt słaba.
- Bądź cicho bo nas znajdą- usłyszała znajomy głos, uspokoiła się, usłyszeli jak Demony oddalają się. Uścisk zelżał, a Sakura odwróciła się by spojrzeć na swojego wybawiciela.
- Itachi? Jak się cieszę, że to ty! – powiedziała uradowana po czym przytuliła go.
- Już dobrze, jesteś cała? Czy ten czubek coś ci zrobił? – spytał z troską
- Nic mi nie jest, w sumie to nic nam nie jest – pow. z uśmiechem.
- Dobra więc zbierajmy się stąd zanim wrócą – rzekł chłopak po czym pociągnął Sakurę w bezpieczne miejsce. Biegli tak z 20 minut, gdy w końcu znaleźli się w bezpiecznej odległości.
- No...całkiem dobry trening – pow. śmiejąc się Itachi
-Hehe tak, odp. Sakura – wiesz....wiesz może co.... – zaczęła
- Czy Sasuke cię szuka? – dokończył- Pewnie, że tak w końcu jego przyszła małżonka i dziecko zniknęli na 4 dni, jest wściekły zapewne już naciera na zamek demonów z kilkunasto tysięczną armią – odp z uśmiechem – dlatego musimy się pospieszyć i odprowadzić cię do jego zamku
- Tak chyba masz rację znając go pewnie rozwalił już połowę świata demonów – rzekła śmiejąc się
- Nie byliśmy najbardziej zgodnym rodzeństwem przez nasze.....różnice rasowe , ale bardzo się cieszę, że los nakierował was na siebie, naprawdę się zmienił dzięki tobie, stał się trochę bardziej hm....łagodny – pow. spokojnie
- Na początku byłam przerażona, ten świat, stworzenia, sam rozumiesz, moja rasa.. to znaczy ludzie nie są zbyt silni fizycznie, bynajmniej nie na tyle żeby przeciwstawić się waszym rasom – powiedziała lekko rumieniąc się – ale jako człowiek nie miałam żadnej rodziny, tylko Hinatę, kto by pomyślał, że tutaj odnajdę szczęście – rzekła z radością
- Tak życie płata nam mnóstwo niespodzianek – powiedział po czym wstał, pomagając również wstać Sakurze
- A teraz lepiej wracajmy już do zamku – zaproponował
- Dobrze – pow. z uśmiechem
Po dłuższym czasie doszli do bram zamku. Tak się cieszyła, że jest znów domu. Pospiesznie weszła do środka a swe kroki skierowała do sali tronowej, nie czekając na nic pchnęła wielkie drewniane drzwi, po czym weszła po środka. W środku znajdował się Sasuke, Shikamaru, Ino oraz kilku generałów, wyglądało na to, że obmyślali jakaś strategię. Nagle Sasuke spojrzał w stronę drzwi i aż zdębiał.
- Wróciłam, Sasuke – pow. z ulgą w głosie
- Sakura! Jak dobrze, że nic ci nie jest – krzyczała Ino podbiegając do dziewczyny i tuląc ją z całych sił
- Sakura – rzekł cicho Sasuke po czym również podbiegł do Sakury i mocno ją przytulił a następnie złożył na jej ustach gorący pocałunek
- Ale jak ci się udało uciec? – spytał a jego głos drżał
-No cóż byłam dość zdesperowana zważywszy na to, że Sai chciał się do mnie dobrać, wiesz mam już wprawę w ucieczkach, więc udało mi się wymknąć z zamku, ale prawdopodobnie by mnie złapali gdyby nie Itachi – pow. uśmiechając się do starszego Uchihy
- Dziękuję Itachi – rzekł Sasuke – Jestem ci dozgonnie wdzięczny
- Nie ma sprawy w końcu to moja śliczna bratowa – pow. po czym zaśmiał się – Muszę już wracać do siebie – rzekł i zaczął kierować się w stronę drzwi, gdy nagle poczuł szarpnięcie. To Sakura złapała go za rękę.
- Odwiedź nas szybko – powiedziała Haruno – znów sobie utniemy pogawędkę – pow. po czym pocałowała szwagra w policzek. Ten tylko uśmiechnął się kiwnął głową na tak po czym wyszedł.
- Sakura nic ci nie jest? nie tknął cie ten łajdak? A jak z dzieckiem? Zabije go, poszatkuje na kawałki – mówił a jego ton stawał się coraz to bardziej ostry
Widząc jak się denerwuje ujęła jego twarz w dłonie karząc mu spojrzeć na siebie
- Nic mi nie jest i dziecku też nie, jesteśmy po prostu trochę zmęczeni, jak mówiłam próbował ale na szczęście udało mi się w porę uciec. Po tych słowach Sasuke ulżyło, kazał wszystkim odpocząć, ponieważ obradowali 4 dni bez chwili przerwy, a sam skierował się z Sakurą do ich sypialni. Po chwili byli na miejscu, wziął Sakurę na ręce i położył na łóżku. Po czym wręczył jej szklankę z zimną krwią. Sakura nie wahając się wypiła wszystko do dna, pomogło jej to.
- Tęskniłem za tobą, myślałem, że ten palant coś ci zrobi, myślałem, że oszaleję – rzekł cicho tuląc się do jej brzucha
- Ja też tęskniłam – odp, i pogłaskała go po jego czarnej czuprynie.- Sasuke....
- Hm??
- Kocham Cię – oznajmiła nieśmiało Sakura
Gdy to usłyszał oniemiał, nikt nigdy mu nie powiedział czegoś takiego, był szcześliwy, bo dzięki niej mógł zaznać smaku miłości
- Ja też cię kocham – odpowiedział po czym wpił się w jej usta – Jak myślisz, czy dziecko będzie miało coś przeciwko, jeśli dobiorę się teraz do ciebie? – spytał z cwaniackim uśmieszkiem
- Sądzę, że nie będzie miał nic przeciw, pewnie będzie zadowolony, że jego rodzice tak dobrze się dogadują- pow. Sakura chichocząc. Słysząc to uśmiechnął się zalotnie i
Ponownie wpił się w jej usta, tym razem nie poprzestając tylko na tej jednej rzeczy.
KONIEC