▪ Rozdział 3 - Spoko, dla przyjaciół warto się poświęcić ▪

6.5K 306 148
                                    

4 dni wcześniej

Perspektywa Polski

Otrząsłem się po jakimś kolejnym chorym koszmarze i wróciłem do teraźniejszości. Tak, po raz enty byłem zmuszony przeżywać jeden z tych snów, w którym to ja jestem w roli głównej razem z III Rzeszą... Eh, szkoda gadać. Zazwyczaj sypiam coraz to lepiej, już nie mam jakichś dziwnych urojeń, że zaraz On po mnie przyjdzie i zacznie się ze mną bawić. Raczej coraz rzadziej miewałem tego typu wspomnienia. Jednak, kiedy już się zdarzały.. Cóż, budziłem się oblany zimnym potem, czułem się tak jak bym umierał, dosłownie.

- K-Kurwa.. - Powiedziałem cicho sam do siebie i przyłożyłem rękę do swojego czoła. Gorące jak cholera, wypadałoby się napić czegoś w miarę zimnego by trochę to uspokoić.

Wstałem ciężkim krokiem z mojego tapczanu i skierowałem się ku drzwiom. Kiedy w końcu do nich podszedłem, otworzyłem i zamknąłem je najciszej jak potrafiłem, po czym raźniej już zszedłem po schodach. Kierowałem swój krok ku kuchni, by zaspokoić swoje pragnienie. Kiedy w końcu dotarłem do zlewu, odkręciłem kran i chwyciłem za pierwszy lepszy kubek stojący tuż obok. 

- Kranówka.. - Westchnąłem sam do siebie i powędrowałem na kanapę. Nie ma najmniejszych szans na to, że zasnę, byłem już za bardzo rozbudzony.

Położyłem się na kanapie i zgarnąłem przy tym pilota z pobliskiego stołu. Gdy włączyłem tak zwaną u nas potocznie 'mikrofalówkę', pierwszym co zrobiłem nie było przerzucenie kanału na inny. Wpierw musiałem się uporać z rozwalonym prawie, że na maksa dźwiękiem. Gdy to już zrobiłem po cichu modliłem się w duchu by nikogo nie zbudził ten okropny jazgot. Poczekałem chwilę, posiedziałem bez ruchu, nawet nie drgnąc i czekałem. Byłem tak wystraszony, tym że ktoś tu może nagle zejść i zakłócić mój przysłowiowy 'spokój'. Mimo wszystko, dany moment nigdy nie nastał, a ja mogłem bez stresu wrócić do wykonywanej wcześniej czynności.

***

- Nic nie ma w tym telewizorze... - Powiedziałem sam do siebie, tym samym rozluźniając swoje mięśnie i bezczynnie rozwalając się na kanapie. Jedynie podniosłem swoją głowę, tylko po to by sprawdzić godzinę. - Za piętnaście siódma... (Dla tych cicho ciemnych - 6:45)

Kiedy powyższe słowa wypadły z moich ust usłyszałem jakiś dźwięk z mojego pokoju. Zdziwiłem się, serio. Kto normalny dzwoni do ludzi o tak wcześniej porze dnia?

Niczym ninja (#PolskaBawiSieWNindże) po cichutku wlazłem po schodach na górę i zgarnąłem swój telefon. Zbiegłem na dół niczym poparzony i uciekłem na taras. Chój z tym, że jest zima, a ja jestem w samej piżamie. Muszę się dowiedzieć kto się do mnie dobija.

- Etiopia..? - Rzuciłem krótko gdy spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Ciekawe czego chcę. Szybkim i zdecydowanym ruchem przeciągnąłem ręką po telefonie, i przystawiłem go do ucha. - H-Halo..? - Powiedziałem niepewnie.

- Uh...? Halo..? - Usłyszałem jakieś  szmery, po czym głośny huk upadającego przedmiotu.

- W-Wszystko tam dobrze? - Zapytałem mojego rozmówcy. Ten najwidoczniej podniósł swoje urządzenie i zaczął rozmowę.

- T-Tak, przepraszam.. - Zaciął się, ale już p chwili mówił dalej. - N-nie jestem przyzwyczajony do rozmawiania z kimś przez telefon. - Po tym co powiedział, zaśmiał się nerwowo.

- W-Woah, spokojnie. - Przesunąłem swoją ręką po moim kolanie i skuliłem się.

- Więc... Co tam u Ciebie??

- U mnie? - Zapytałem zdziwiony. Ledwo co się poznaliśmy, a już takie luźne tematy wprowadza, ciekawy gość z tej Etiopii. - Cóóóż.... - Przeciągnąłem przedostatnią literę w słowie i złapałem się za mój kark. - Raczej dobrze..

- Tooo.. Dobrze.

- Cz-czemu dzwonisz? - Zacząłem lekko drżeć. Jednak siedzenie na zewnątrz, w samym podkoszulku i bokserskach, w środku mroźnej zimy nie należy do najmądrzejszych.

- Hej, wszystko dobrze tam? - Zapytał jakby zmartwiony. Heh, udawać to ja nie umiem, że jest ze mną wszystko w jak najlepszym porządku, więc co powinienem mu powiedzieć?

- T-Tak, na p- - Uciąłem i ugryzłem się w język. Kurwa, po woli zamarzam. - S-Słuchaj, co tam u c-ciebie?

- Uh... - Odetchnął zakłopotany i skołowany. Błagałem w duchu, by ten nie dopytywał się nie o to dalej, bo nie lubię jak ktoś tak robi. - Cóż u mnie też wszystko w miarę spoko..

- T-To dobrze. - Uśmiechnąłem się do siebie i przytuliłem pobliską poduszkę. Może tak uda mi się chociaż odrobinę rozgrzać?

- Wiięęęc... - Przerwał ciszę, która trwała przez kilka sekund w moim otoczeniu. - Słuchaj, dzisiaj razem z Kenią idziemy do pobliskiego centrum handlowego.. - Chwilowy przerywnik, a potem znowu kontynuacja. - Chcesz iść z nami..?

Zastanawiałem się chwilę co mam powiedzieć. Zgodzić się? Może tak? Co jeśli odmówię?

- T-To znaczy-!! - Z przemyśleń wyrwał mnie głos mojego rozmówcy. - J-Jeśli nie chcesz to nie ma sprawy, wiesz spytałem się Ciebie, bo byłeś nasza pierwszą poznaną tutaj osobą, jeśli nie chcesz-

- Idę.

- S-Słucham??

- Powiedziałem, że idę. - Odchrząknąłem lekko, po czym kontynuowałem swój monolog. - Pewnie i tak nie miałbym nic lepszego do roboty, a to lepsze niż bierne siedzenie w domu.

- Serio?

- Serio, serio! - Wykrzyknąłęm do telefonu i uradowany spojrzałem gdzieś w dał na pobliski las.

- D-Dziękuję! - W jego głosie można było usłyszeć radość i szczęście. Cieszyło mnie to, że chociaż raz to ja kogoś uszczęśliwiłem, a nie ktoś mnie.

- Spoko, dla przyjaciół warto się poświęcić.

☆☆☆☆☆

Edytowanie Notatki: 30-06-2022

Zakazany Dotyk |Polska x III Rzesza (?)|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz