ROZDZIAŁ TRZECI

312 36 5
                                    

Od autora: Pierwsza część rozdziału wyjaśni się w przyszłości, uprzedzam i zapewniam. 


Edmund jedynie sześć razy w ciągu swojej czteroletniej licealnej przygody znalazł się w gabinecie dyrektorki. Każde z nich wynikło z interwencji jego przyjaciela — Blue Brillianta. Powodem nie było pogwałcenie szkolnego regulaminu, czego się dopuścił na drugim roku, łamiąc w przypływie niespodziewanych uczuć nos Davida. Blue zrzucił bowiem na głowę swojego przyjaciela tytuł lidera "Ruchu Wyzwolonych Omeg" i zmusił do składania raportów dyrektorce. Nie istniało nic, czym Brilliant mógłby wynagrodzić Edowi stanie przed biurkiem tej kobiety o lodowatej aurze i przenikającym spojrzeniu.

— W tej szkole nie tolerujemy przemocy, panie Gilday.

Od momentu, gdy Edmund przedstawił się, miał wrażenie, że pan Jonah Glynne łypał na niego groźnym wzrokiem. To nie tak, że zabił poprzedniego ojca Gabby'ego.

Nawet jeśli coś mu się stało, winą powinno się obarczyć lekkomyślną Scarlett. Mimo, że w liceum drogi tej kobiety i jego krzyżowały się zaledwie przez pół roku, ponieważ przeniósł się do Sawulf w drugim semestrze drugiej klasy, zaś ona znajdowała się w czwartej, a po ukończeniu przez nią szkoły widywali się sporadycznie ze względu na jej przyjaźń z Davidem — choć został zaproszony na jej 20 urodziny jako Edmund, a nie jako chłopak Davida, co można było uznać za przejaw chęci zaprzyjaźnienia się z nim — zdążył zaobserwować prostą zależność. Jeśli spotykał na ziemi zapłakanego człowieka, domyślnie omegę, wyglądającego jak mentalny wrak, podtapiany przez ostatnie 15 minut w alfiej łazience i głodzony od paru dni, to sprawcą była albo Scarlett Manners, albo jej "brat bliźniak" Thomas Leydon.

— Próbuje mi pan wmówić, że Gabriel skrzywdził tę trójkę, tym, że został przez nich pobity? — w głosie Eda usłyszeć można było odrobinę kpiny.

Jego wzrok powędrował na trzech rosłych chłopaków, z pewnością członków któregoś klubu sportowego. Żaden z nich nie przypominał człowieka z uszczerbkiem na psychice. Edmund mimo wszystko trochę się na tym znał, przebywając każdego dnia z ofiarami przemocy. Jeden z chłopców, ten z zielonymi pasemkami we włosach, wydawał się Gildayowi znany. Po krótkiej chwili uprzytomnił sobie, że to jeden z siedzących dzisiejszego ranka na ławce, domniemany prześladowca Gabby'ego, nie na odwrót.

— Gabriel od dawna sprawiał kłopoty. Nie uczy się. Nie bierze udziału w szkolnych aktywnościach. Nauczyciele skarżą się na jego brak chęci nawiązania relacji ze swoimi rówieśnikami. Na zajęciach sztuki jego zachowanie budzi zastrzeżenia. Według jego nauczycielki wyraża niezdrową fascynację bólem, torturami, śmiercią. Z niesamowitą dokładnością potrafi odegrać rolę czarnych charakterów — Ed uniósł brew, według niego brzmiało to jak pochwała. — Napisał wypracowanie o sposobach na zabójstwo z wykorzystaniem przedmiotów, z którymi spotykamy się na co dzień. To oddziałuje na jego kolegów. Pani Manners lekceważy te zachowania. Wierzę, że pan Gilday nie charakteryzuje się taką ignorancją.

Tym razem spojrzenie Edmunda zatrzymało się na sprawcy tego zamieszania, który siedział wyprostowany na krześle, ze złączonymi kolanami, na których ułożył swoje ręce. Jego delikatnie dłonie zdobiły zadrapania. Na prawym policzku widniał duży fioletowy siniak, a na czole obtarcie ubrudzone zaschniętą krwią. Jego oczy wpatrywał się w jeden punkt na ścianie — zegar.

Ed był w stanie uwierzyć w każde słowo wypowiedziane przez dyrektora. Jeśli Gabriel przeszedł piekło, o które go podejrzewał, wszystkie te zachowania były jego konsekwencjami. Ponadto przyczepianie się do ludzi nie posiadających umiejętności nawiązywania nieobowiązujących znajomości, uważał za niesmaczne. On doświadczył wiele nieuzasadnionego cierpienia, ponieważ urodził się introwertykiem.

Laleczki || ABOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz