A/N: Naprawdę, nie wiem, jak to się napisało. W ostatnim czasie zrobiłam sobie długą przerwę i pisałam tylko dla siebie, ale jeśli następne rozdziały też będę pisała z taką łatwością, na pewno niedługo się pojawią.
Z dedykacją dla PrincessLunaOfficial. Naprawdę cieszę się, że to opowiadanie ci się podoba.
Ed nie lubił wolnych dni, dlatego brał jak najwięcej zmian i z chęcią wyręczał swoich przyjaciół, gdy ci chcieli wziąć dzień wolnego. Bycie samemu w domu albo bycie w nim, kiedy David był tak zapracowany, że ani razu na niego nie spojrzał, sprawiało, że czuł się opuszczony. Chciał być potrzebny. On żył dla innych, na pewno nie dla siebie. Zawsze słyszał od innych, że ludzie, którzy nie żyją tylko dla siebie, są godni podziwu, ale jeśli w ogóle dla siebie nie żyjesz, to czy nie rozsypiesz się, kiedy ci inni odejdą?
— Pożyczyłem ubrania Davida — oświadczył Rylan, wycierając mokre włosy ręcznikiem. — Co robisz? — stanął za nim i z uśmiechem na ustach zapytał: — Tak myślałem, że kiedyś wyrośniesz ze swetrów. W tej granatowej koszuli ładnie byś wyglądał — wskazał palcem na ekran laptopa.
— To nie dla mnie — zapewnił szybko Edmund odrobinę urażony. — Ostatnio pokłóciłem się z Davidem. Chcę dać mu prezent.
Ryl pokiwał głową i oblizał swoje wargi. Niepewnie się uśmiechając, zapytał:
— Po co mi to mówisz?
Edmund odwrócił głowę i zmarszczył brwi. Na szczęście jego przyjaciel nie był zdegustowany, a jedynie zaciekawiony. Czuł się z tym źle.
— Czy nie denerwowało cię to, że nigdy ci o niczym nie mówię?
Nie wiedział, dlaczego Rylan go opuścił, dlatego może jedynie ponownie się do niego dostosować, tym razem samego siebie stawiając się w niekomfortowej sytuacji.
— Tak, ale to... — Rylan uniósł swoje ręce i dosiadł się do stołu, obok Eda. — Zgaduję, że się zmieniłeś. To jasne, że nie możesz być taki sam jak w liceum. Teraz masz nawet dziecko.
Edmund zmarszczył brwi. Miał wrażenie, że wyczuł w głosie przyjaciela zazdrość. Czy miał do niej prawo? To oni go porzucili, nie on ich. Miał prawo sobie ułożyć życzenie, nawet mieć własne dziecko.
— Jest Scarlett — w końcu wyznał, zapisując w zakładce stronę i zamykając ją.
Za parę minut Gabriel powinien wrócić przywieziony przez Juliena. Miał nadzieję, że ta dwójka nie kłóciła się w trakcie drogi. Wolałby, żeby się zaprzyjaźnili. Julien byłby dla niego świetnym bratem, dobrze uczył się w szkole, jest towarzyski i zaraża energią. Oszczędziliby mu zmartwieniem.
— Jest Scarlett... — powtórzył po nim bezmyślnie beta. — Co?
— Musiała wyjechać i nie miała z kim go zostawić.
Edmund przygryzł wargę. Powinien był powiedzieć, że po prostu chciała zostawić go z "Davidem", postawił resztę jej przyjaciół w złym świetle, w tym Haydena.
— Czyli z nią nadal utrzymujesz kontakt?
Omega poczuł, że Ryl skupił się na złej części, znowu pokazując zazdrość. Trochę go to rozbawiło, ale nie dał po sobie poznać. Zamknął laptopa.
— Nie bardzo. To siostra Davida nie moja.
— No tak. Są jak rodzina.
Na chwilę pomiędzy nimi zapanowała cisza. Edmund delikatnie gładził zewnętrzną stronę laptopa, zastanawiając się, czy powinien poszukać jakieś zupki błyskawicznej. Lepiej, żeby Gabriel zjadł znowu niezdrowo niż żeby nie zjadł w ogóle.
CZYTASZ
Laleczki || ABO
RomanceŻycie Edmunda i Davida płynie powoli do momentu, gdy Scarlett prosi ich o zaopiekowanie się pewnym dzieciakiem. Akcja opowiadania dzieje się parę lat po wydarzeniach z mojego innego opka "Wyzwolony". Znajomość go nie jest obowiązkowa do zrozumienia...