Edmund sądził, że dogadywał się z każdym ze swoich współpracowników. Oprócz jego szefa i szefowej, w barze pracowała jeszcze 9 osób. Nie było to duże. Zapamiętał ich imiona, drugą płeć, nawyki i sprawy, które mogą wytrącić ich z równowagi. Jeden jednak zawsze sprawiał problemy.
— Cooo?! Dlaczego go nie przyprowadziłeś? — jęknął Julien, wieszając się na szyi Eda. — Kupiłem specjalnie dla niego ciasteczka.
Edmund strącił go i położył się na kanapie. Obrócił się plecami do swojego przyjaciela.
— Jestem śpiący — oznajmił szorstko.
— Ech?
Julien nadął policzki i usiadł przy Edzie.
— Ale dlaczego? — zapytał pretensjonalnie.
Gilday nie czuł potrzeby odpowiadania chłopakowi, ale wiedział, że jeśli tego nie zrobi, nie otrzyma spokoju. Nie przepadał za ludźmi, którzy drążyli temat, gdy sobie tego nie życzył.
— Źle się czuł, więc pozwoliłem mu zostać w domu.
— To dlatego kazałeś dzisiaj go nie podwozić — Greenwood pokiwał głową. — Ale jak mogłeś go zostawić samego? — zapytał chwilę później, uświadamiając sobie nieodpowiedzialność przyjaciela. — A co jeśli coś mu się stanie?
— Nie jest chory.
— Co?
Edmunda zastanawiało, czy Julien był jednym z tych dzieciaków, które na koniec roku dostawały nagrodę za 100% frekwencję. On starał się nie zostać nieklasyfikowanym.
— Dzieci nie zawsze są chore, gdy się źle czują — przypomniał.
Zielonooki wyglądał na zaskoczonego i obudzonego.
— Wiesz, że udawał i pozwoliłeś mu zostać? Nie możesz! Będzie robił, co tylko mu się podoba.
Ed nic nie odpowiedział. Gdy chodził do szkoły, często udawał chorobę, żeby nie music być w miejscu, gdzie czuł się niekomfortowo. Nawet wtedy, gdy nikt go nie zaczepiał, nie potrafił poczuć się tam bezpiecznie. Czuł się osaczony. W liceum jego nastawienie odrobinę się zmieniło za sprawą przyjaciół i Davida, ale nie chciał wracać do tego czasu, szczególnie wiedząc, jak się zakończył.
— Musisz go nauczyć, że trzeba wykonywać swoje obowiązki. W przyszłości nie będzie mógł nie pójść do pracy, bo mu się nie chce. Musisz wprowadzić go do dorosłego życia!
Czasami na myśl o pójściu do szkoły, zbierało mu się na wymioty, zaczynała boleć go głowa, brzuch, plecy. Może się bał oceniających spojrzeń. Wiecznie nie jesteś w stanie udawać, że w ogóle cię nie obchodzą.
— Ed!
Matka nie wspierała go. Tylko krzyczała. Denerwowała się, bo siedział całe dnie w swoim pokoju. Ale to było jedyne miejsce, gdzie czuł się bezpiecznie. Nawet nie próbowała go zrozumieć.
— Okay — Julien jęknął, nadymając policzki. — Rozumiem. Ty zajmujesz się Gabbym, już się nie wtrącam.
Edmund zamrugał szybko, żeby odgonić łzy.
— Nie o to chodzi — oświadczył, uświadamiając sobie, jak niebezpieczne było samo myślenie o przeszłości.
Jeśli rozkleiłby się przy kliencie, okazałby mu brak szacunku. Oni wszyscy cierpią, nie ma prawa afiszować się z tymi nic nieznaczącymi ranami z przeszłości.
— Więc o co? Dlaczego mnie ignorujesz i kładziesz się spać?
Ed nie wiedział jak zareagować na te słowa, odpowiedź była oczywista.
CZYTASZ
Laleczki || ABO
RomanceŻycie Edmunda i Davida płynie powoli do momentu, gdy Scarlett prosi ich o zaopiekowanie się pewnym dzieciakiem. Akcja opowiadania dzieje się parę lat po wydarzeniach z mojego innego opka "Wyzwolony". Znajomość go nie jest obowiązkowa do zrozumienia...