Przez całą drogę do mieszkania mężczyzny - a właściwie Nathana, swój wzrok skupiałam tylko na nim, może i śmierdział wódką i mamrotał coś pod nosem, ale nie zwracałam na to uwagi. Chciałam cały czas na niego patrzeć, co było raczej dziwne ponieważ nawet nie znałam jego nazwiska, nie wiedziałam o nim kompletnie nic, ale miał coś w sobie. Tylko kuźwa, co takiego?
- Dosyć często zdarza się to Panu Nathanowi, pewnie ma za dużo pracy w firmie - czyli wychodzi na to, że taksówkarz go zna. Najwyraźniej często odwoził go do mieszkania skoro już wie na której ulicy mieszka. Nawet lepiej, bo gdyby on nie wiedział gdzie ma jechać, zabrałabym go do swojego mieszkania, ale wtedy Nathan nie byłby zadowolony, raczej zdziwiony.
- Nie było mnie parę tygodni w kraju, często się mu to zdarzało? - zainteresowało mnie to, chociaż nie powinno.
- Ostatnio odwoziłem go codziennie, ale był w lepszym stanie niż dzisiaj. Czasami zdarzało się, że jechała z nim kobieta, ale to pewnie Panią nie cieszy? - czułam na sobie wzrok kierowcy który patrzył na mnie w lusterku. Nie odpowiedziałam. Nawet nie wiedziałam co miałabym mu odpowiedzieć. Nie znałam mężczyzny który cały czas tulił moje nogi, nie mogłam nic o nim powiedzieć, z resztą nie interesowało mnie jego życie. Chciałam mu tylko pomóc, odwieść do domu i żyć dalej w spokoju, że nic się mu nie stało. Przecież mogło się stać coś pod klubem, pobicie, kradzież? Piernik wie, co komu strzeli do głowy.
- Jesteśmy na miejscu - słysząc głos taksówkarza, oderwałam wzrok od "ukochanego" i spojrzałam przed siebie. Ogromny podjazd, ogromna brama która właśnie się otwierała. Taksówkarz wjechał na podjazd, podziwiałam ogromny dom który był oświetlony z każdej strony. Zamurowało mnie. Dlaczego nie zadzwonił po swojego prywatnego kierowcę którego zapewne miał skoro ma też tak wielki dom?
- Niech Panienka nie płaci, rozliczę się z Panem Nathanem następnym razem gdy będę miał go podrzucić - przyjrzałam się kierowcy który był odwrócony do mnie przodem, wtedy gdy się uśmiechnął zauważyłam że nie ma z przodu obu jedynek. Natychmiast oderwałam wzrok od kierowcy aby się nie zaśmiać, spojrzałam na pijanego mężczyznę, potrząsnęłam nim dwa razy ale ten tylko przytulił się do mnie mocniej.
- Pieprzone żółwie ninja.. - z moich ust wyrwał się śmiech, już wiem co alkohol robi z ludźmi. Podziękowałam taksówkarzowi za podwiezienie, wysiadłam z samochodu i teraz czekało mnie największe wyzywanie. Jak miałam tego żółwia wyciągnąć z samochodu i przenieść do domu? Zagryzłam dolną wargę opierając dłonie na biodrach, właśnie chciałam obmyślić jakiś plan, ale nie mogłam gdy przed oczami miałam totalne zwłoki. Klasnęłam w dłonie.
- Halo halo, jesteśmy w domu! - zaczęłam próbować w jakikolwiek sposób, krzyknęłam to nad uchem, to do ucha, ale nadal nic. Okej, ciężki orzech do zgryzienia.
- BOMBA! - ponownie krzyknęłam do ucha mężczyzny, ale ten tylko przewrócił się na plecy i zaczął głośno chrapać. Zacisnęłam powieki wypuszczając jednocześnie powietrze z ust.
- Ja to bym proponował wziąć go na ręce, jak księciunio księżniczkę.
Przyglądałam się taksówkarzowi, zastanawiałam się któremu przypieprzyć pierwszemu. Przystojnemu, pijanemu facetowi który nie chciał współpracować, czy może taksówkarzowi który zamiast pieprzyć mi co mam robić, powinien mi pomóc? Odwróciłam się plecami do mężczyzn, spojrzałam w niebo które było zapełnione gwiazdami.
- Panie.. Daj mi cierpliwość - nabrałam powietrza parę razy, aż w pewnym momencie odwróciłam się przodem i pierwsze co zrobiłam, obeszłam samochód, otworzyłam drzwi tylne z drugiej strony i zaczęłam ciągnąć pijanego mężczyznę za obie nogi, tak że upadł na zimny chodnik.
YOU ARE READING
ZAKAZANA MIŁOŚĆ
RomanceWspaniała kobieta która prowadzi własną restaurację. Mężczyzna, który jest wybitnym lekarzem. Pewnego dnia ta dwójka spotyka się pod klubem, gdzie kobieta ratuję mężczyznę z rąk ochroniarzy. Znika. Mężczyzna odnajduje ją, składa jej dziwną propozyc...