ROZDZIAŁ TRZECI

6 0 0
                                    


Kac. Morderca. Nie. Ma. Serca. Nigdy więcej nie wezmę do ust ani jednego łyka piwa. Żadnej wódki. Nigdy więcej nie pójdę do tego pieprzonego klubu. Nigdy więcej nie dam się namówić na jakiekolwiek picie. Komukolwiek. Gdziekolwiek. Kogo ja próbuję oszukać? Jeszcze dzisiaj zadzwoni do mnie Rafael i będzie chciał zrobić "mały" wypad na "małe" piwko.

Dłońmi przetarłem swoją twarz, czułem pod nimi swój kilkudniowy zarost na twarzy. Bardzo powoli chciałem, a właściwie próbowałem otworzyć oczy, jednak za każdym razem gdy czułem jak mocne światło razi moje oczy, odpuszczałem. Czemu ja jestem taki głupi i za każdym razem doprowadzam się do takiego stanu? Jezu! Zaczynam myśleć jak moja matka. Zebrałem w sobie jak najwięcej sił i podniosłem się z kanapy, ale jak tylko usiadłem na kanapie, pożałowałem natychmiast. Moja głowa pękała, czułem jakby ktoś położył mi głaz na głowie. Całe mieszkanie kręciło się w kółko, palce u dłoni miałem napuchnięte. Tak, zdecydowanie za dużo alkoholu w siebie wlewam.

Po dłuższej chwili ogarnięcia jak wiruje świat, skierowałem się do łazienki gdzie pozbyłem się z siebie śmierdzących ciuchów. Chyba nie chciałem wiedzieć w jakim klubie dokładnie wczoraj byłem, ale mam nadzieję że nie jest to burdel bo nawet jeśli, musiałbym im wystawić złą opinię, nawet z powodu złego zapachu.

Stałem twardo nogami w kabinie prysznicowej, odkręciłem korek z ciepłą wodą którą już po kilku sekundach poczułem na swoim nagim ciele. Zamknąłem oczy i pozwoliłem na to, aby gorąca woda spływała po mojej twarzy. Oddychałem głęboko, starałem się wrócić wspomnieniami do wczorajszego wieczoru, ale za cholerę nie byłem w stanie sobie nic przypomnieć. Jak wróciłem do domu? Miałem nadzieję, że dzięki szybkiemu prysznicowi będę się czuł chociaż trochę lepiej, ale się pomyliłem. Czułem jak głowa pulsuje mi z każdej strony i to coraz mocniej, musiałem wziąć jak najszybciej tabletki przeciwbólowe. Wciągając na siebie podkoszulek wszedłem do kuchni gdzie od razu wstawiłem czajnik na kuchenkę, byłem spragniony mocnej kawy i tylko o tym teraz marzyłem. Sięgnąłem po komórkę, miałem masę wiadomości od Rafaela. Kuźwa, właśnie sobie przypomniałem że to z nim byłem w tym klubie. Zapewne gdyby nie on, nie trafiłbym do domu tylko spał gdzieś na ławce w parku. Zaprzyłem kawę i dokładnie w tym samym momencie do moich drzwi ktoś zaczął walić pięściami.

- Pali się czy co? - otworzyłem drzwi i ujrzałem Rafaela, poprawka. Zadowolonego Rafaela. - Oho, czyżbyś spędził noc z piękną brunetką? - zacząłem się z niego naśmiewać, wróciłem do kuchni gdzie zacząłem również dla niego zaparzać kawę.

- Poprawka stary. Spędziłem noc z najpiękniejszą kobietą na świecie! Blondynka, wypukłe piersi, a jak krzyczy, stary. - bawiło mnie opowiadanie Rafaela o jego wczorajszych przygodach z pierwszą lepszą panienką z klubu. - Wyglądasz okropnie.

- Dzięki, wiedziałem że na ciebie zawsze mogę liczyć. Ale też tak się czuję, ile wczoraj wypiłem?

- Podejrzewam, że wiele bo musieli cię wynieść w pewnym momencie z klubu.

- Dopuściłeś do tego? Z resztą, dzięki że mnie podrzuciłeś do domu. - łyk kawy który przełknąłem, sprawił że już czułem się coraz lepiej. Spojrzałem na swojego przyjaciela który usiadł przy stole, podstawiłem mu pod nos kawę.

- Nathan, ale ja Cię nie podrzuciłem do domu. Nie widziałem Cię już później jak poznałem tą blondynkę. Wybacz, ale to nie jest moja sprawka. - podniósł dłonie do góry w geście poddania się odnośnie tej sytuacji, zmrużyłem oczy przyglądając się mu cały czas.

- Skoro nie byłeś to ty, to kto? - zarzuciłem dłonie za głowę łącząc palce ze sobą. Próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek z wczorajszego wieczoru, ale tak jakby ktoś mi wymazał pamięć. - Pamiętam tylko tyle, że ten cały ochroniarz powiedział że za dużo wypiłem, jak zawsze przecież ale potem już nie wiem jak tutaj trafiłem. Myślałem że mnie przywiozłeś.

ZAKAZANA MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now