Prolog

410 28 5
                                    

Stojąc na podium czułem dumę.
Ciężko pracowałem na ten tytuł, który uzyskałem. Wicemistrz świata, jak pięknie to brzmi.

Popatrzyłem i uśmiechnąłem się do Markusa, który został mistrzem świata. Brunet odwzajemnił uśmiech, a w jego oczach można było dostrzec łzy.

Sam miałem ochotę się rozpłakać. Tak po prostu, z kilku prostych przyczyn.

Jedną z nich był brak mojej dziewczyny, która prawdopodobnie teraz mnie ogląda w telewizji, więc nie wypadało płakać.

Szeroko uśmiechnąłem się do kamery, po czym zdjąłem czapkę.

Po kilku sekundach wszyscy mogli usłyszeć hymn Niemiec. Lubiłem go słuchać, a ostatnio miałem do tego okazję nie raz.

Zacząłem go śpiewać, patrząc na zebranych ludzi. Moją uwagę przyciągnęła jednak niska brunetka, która stała między fotografami. Standardowo ubrana w niebieską kurtkę, na głowie miała kolorową czapkę, a na jej twarzy wymalowany był uśmiech. Oczy dziewczyny, były zwrócone w moją stronę.

Carolina. Przyjechała tu.

Cały hymn utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, a po nim i kilku zdjęciach, mogłem zejść z podium.

Moje nogi zamiast w stronę dziennikarzy, skierowały się w stronę mojej miłości.

Co prawda nikt nie wie, że mam dziewczynę, ale najwyraźniej miało się to zmienić, bo nie myśląc o konsekwencjach, podszedłem do niej i zamiast przywitać się z nią jak na udawanych przyjaciół przystało, nachyliłem się nad nią i złączyłem nasze usta.

W tle było słychać jedynie brawa oraz dźwięk flesza.

Cholera.

🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰
No hej, hej
Czas na opowiadanie z Karlem, bo w sumie albo ich mało albo są nie dokończone 😅

Moje zaś nie będzie takie hepi jak się wydaje, będzie również krótkie ale treściwe. Mam nadzieję, że ze mną zostaniecie!

Zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy 🙃

Zosia xx

All I do is win // Karl GeigerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz