6

1.6K 133 31
                                    

Najlepszego, miłe panie!



Fishlegs wszedł do ciepłego wnętrza biblioteki i zrzucił z ramion ciężki kożuch. Zima zmierzała do Berk wielkimi krokami i porankom towarzyszył już szron. Z westchnieniem rozejrzał się po wnętrzu i niemal wrzasnął na widok drobnej postaci skulonej przy jednym ze stołów w otoczeniu kilkunastu map. Za nią na podłodze leżał potężny Skrill, ze znudzeniem spoglądając na wikinga jednym żółtym okiem. Młody mężczyzna wziął głęboki oddech i starając się zwalczyć panikę powoli podszedł do kobiety.

- Witaj- przywitał się nerwowo, a jego głos podskoczył o oktawę lub dwie. Obca uniosła na niego znudzone spojrzenie szarych oczu, zanim wróciła do studiowania map, mrucząc coś niezobowiązująco.- Mogę ci jakoś pomóc?

- Nie trzeba, dzięki- zapewniła, kreśląc kilka mało czytelnych run w swoim notatniku. Fishlegs nie potrafił stwierdzić, czy pisze w obcym języku, czy po prostu ma tak niechlujne pismo.- Jestem dużą dziewczynką i potrafię sobie poradzić.

- Oczywiście, oczywiście- zgodził się, z paniką przeskakując z nogi na nogę. Nie miał zielonego pojęcia, czego spodziewać się po gościu.- Chciałem tylko ułatwić pracę.

- Radzę sobie- powtórzyła z większym naciskiem, marszcząc brwi i śledząc palcem po jednej z map. Odwróciła się na swoim miejscu i sięgnęła do siodła, wyciągając ze schowka kolejny zeszyt.

Zeskoczyła z krzesła i zupełnie lekceważąc obecność Wikinga, przyklękła na posadzce. Zaczęła szybkimi, sprawnymi ruchami rozkładać mapę, którą stworzył dla niej Ryder, gdzie zaznaczył wszystkie odkryte przez niego wyspy i wysepki na Archipelagu i poza nim. Przy każdej zostawił krótką notatkę, informującą o cechach charakterystycznych danego terenu. Mrużąc oczy w słabym świetle świecy, odszukała na mapie Berk i przyjrzała się zapiskom. Nie było ich wiele. Kupa skał dziesięć dni na północ od Beznadziei i kilka stopni od Zamarzniesz na Śmierć. Głównie zamieszkana przez Wikingów, których ulubioną rozrywką jest polowanie na smoki. Unikać bezwzględnie! Westchnęła ciężko, powtarzając w myślach szczątkowe informacje i prześledziła wzrokiem okolice wyspy.

- Niesamowite!- usłyszała nad sobą i gwałtownie uniosła głowę, zdając sobie sprawę, że nieznajomy młodzieniec nadal jej towarzyszy. Przyjrzała mu się, kiedy w ekscytacji śledził wszystkie nieznane wyspy na rozległej mapie. Był wielki i pulchny, ale zdecydowanie nie sprawiał wrażenia wojownika. Prędzej określiłaby go jako intelektualistę, który nie stronił od tłustych potraw. Miał krótkie jasne włosy, które wystawały spod małego hełmu z rogami w kształcie uszu Gronckle'a i brudno-zielone oczy, które teraz błyszczały ciekawością, kiedy przeglądał udokumentowane odkrycia Rydera.- Zdumiewające!

- Nie przeczę, mapka robi wrażenie- zgodziła się, sięgając na stół, po mapę Berk i okolic. Dopasowała ją do zapisków brata i przeklęła szpetnie w swoim ojczystym języku, kiedy nie przyniosło to jej żadnych wskazówek.- Poddaję się- jęknęła, odchylając głowę i kątem oka spoglądając na Peruna, który zamruczał z politowaniem.- Jeszcze słowo, smoku, i oddam cię do adopcji- ostrzegła żartobliwie.

- Rozmawiasz ze smokiem- znowu skierowała uwagę na Wikinga i skinęła głową, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.- A on nie próbuje odgryźć ci głowy... Jak to w ogóle możliwe?

- Smoki to nie są dzikie bestie- wyjaśniła, przewracając oczami. Powtarzała te słowa niemal każdemu mieszkańcowi Berk, z którym zdarzyło jej się rozmawiać.- Można żyć z nimi w pokoju.

- Od lat najeżdżają nasz dom, kradną zapasy i zabijają ludzi- zaprotestował.- Jakim cudem można żyć w pokoju?

- Na Edge żyjemy- zauważyła zgodnie z prawdą i odgarnęła za ucho kosmyk włosów, który wymknął się z niechlujnego warkocza.- Perun nie jest może najmilszy, ale zabić mnie nie próbował- dodała, wskazując na Skrilla za nią.- A skoro nie wywołujecie ich agresji, to problem musi tkwić w Gnieździe.

Pod maskąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz