Oto i kolejny rozdział. Skończyłam go dosłownie przed chwilą, więc mogą być błędy, ale poprawię je już innym razem. Może być nieco nudno, ale to tylko wstęp do większej akcji, na którą będziecie jednak musieli jeszcze trochę poczekać. Pracuję równolegle nad jeszcze trzema projektami, z których jeden związany jest z serią Dragon Lady: JWS (niektórzy zapewne wiedza o czym mówię), więc trudno mi powiedzieć, kiedy wrzucę następny. Nie pytajcie mnie więc "kiedy next", bo pytania tego typu, tylko zniechęcają mnie do dalszej pracy.
Jeszcze jedna rzecz. Wiele osób w komentarzach pyta mnie dlaczego używam angielskich nazw. Wyjaśniałam to już kiedyś, ale powtórzę. Jest to wynik mojego czytania w angielskim fandomie HTTYD. Przyzwyczaiłam się do takich form i powrót do polskich odpowiedników sprawia mi problem i tylko wydłużyłby czas, jaki musicie spędzić, czekając na nowy rozdział. Proszę, uszanujcie moją decyzję o pozostaniu przy oryginalnych wersjach.
Koniec mojego biadolenia. Proszę bardzo.
- Musimy pośpieszyć się z planowaniem, chłopcze- oznajmił Stoick, kiedy spotkali się na ponownym spotkaniu.- Zima za pasem i jeszcze jeden nalot, a nie wystarczy nam zapasów.
- Będzie dobrze- zapewnił Ryder, przyglądając się mapom.- Wysłałem Selian po ostatnie informacje. Ma poszukać innego wejścia do wulkanu.
Jak na zawołanie drzwi Twierdzy otworzyły się przy akompaniamencie grzmotu i błysku piorunów, a do środka wsunęli się Selian i Perun ociekający wodą. Smok otrzepał się rozchlapując wodę dookoła, a część rozprysnęła się na i tak przemoczonej Jeźdźczyni. Posłała mu tylko ciężkie spojrzenie, zanim podeszła do brata i wodza Berk, wyżymając warkocz. Zatrzymała się kawałek od nich i ukłoniła głęboko Ryderowi, przyciskając prawą pięść do serca.
- Jakie wieści?- zapytał, przewracając oczami pod maską. Od kilku dni Selian zachowywała się w stosunku do niego niesamowicie formalnie, ale tylko gdy wokół byli mieszkańcy Berk, nie okazując szacunku nikomu innemu.
- Znalazłam kilka wąskich korytarzy. Duże smoki się nie zmieszczą, ale sądzę, że Szczerbatek i Perun dadzą radę. Jeśli dobrze pójdzie, nawet Meatlug się przeciśnie.- zaraportowała, prostując się i spoglądając na pobieżnie naszkicowaną mapę Wyspy Gniazda.- Ale, szczerze mówiąc, nie sądzę, żebyśmy mieli jakiekolwiek szanse w otwartej bitwie.
- Ile czasu minęło odkąd wysłaliśmy Straszliwca?- zapytał ignorując jej pesymistyczne uwagi.
- Około czterech dni- odpowiedziała, po chwili kalkulacji. Dni na Berk nieco jej się zlewały, ponieważ każdego robiła mniej więcej to samo, ale tyle jeszcze wiedziała. Zmarszczyła na moment brwi, licząc coś w głowie.- Chwila?! Czy ja naprawdę siedzę tu już ponad dwa tygodnie?!- wrzasnęła, zaskakując zebranych. Ryder nawet się nie wzdrygnął, przyzwyczajony do wybuchów siostry.
- Tak, aktualnie tak- potwierdził spokojni.- I będą kolejne dwa, jeśli nie skupisz swojej uwagi małego Straszliwca.
- Nie podoba mi się twój ton- prychnęła, na chwilę porzucając farsę i wpadając w znajomy rytm przekomarzanek i dyskusji.- Rób tak dalej, a poszczuję cię Perunem.
Hiccup zaśmiał się, szczerze rozbawiony groźbą dziewczyny, i warknął kilka słów w Dragonesse. W następnej chwili zielarka, znalazła się zwisając za kaptur w szczękach swojego smoka, niesiona do drzwi. Szarpała się przez kilka minut, wyzywając Peruna od zdrajców w każdym języku, jaki znała i dziko wierzgając nogami. Jeśli przypadkowo kopnęła jednego lub dwóch radnych, wcale nie czuła się winna. Zwłaszcza jeśli ten najbardziej wkurzający załapał pięknego kopniaka prosto w ten jego kartoflany nos.
CZYTASZ
Pod maską
FanfictionO Ókeypis zaczęło być głośno dopiero pół roku temu. Plemię składało się głównie z wyzwolonych niewolników, którym przewodził tajemniczy mężczyzna, tytułujący się „Ryder'em". Lud ten słynął ze swojej pokojowej polityki, dobrobytu i zaskakującej przyj...