Maszerowała już kilka dni. Parę godzin temu odeszła od strumienia. Dotarła tam, gdzie chciała, to właśnie w tej okolicy obudziła się osiem lat temu. Planowała teraz przeszukać teren. Uśmiechnęła się, gdy znalazła lekko zatarte już ślady czyichś butów. Czuła, że wkrótce odnajdzie to, czego szukała. Jej podróż wkrótce miała się zakończyć.
Gdy nastała noc, postanowiła się zatrzymać. Zjadła kolację i po raz kolejny przejrzała swoje zapasy. Jedzenia starczyłoby jej jeszcze na jakieś cztery dni. Kiedy pakowała wszystko do torby, stwierdziła, że następnego dnia postara się coś upolować.
Zaczęła odgarniać gałązki z ziemi, po czym położyła płaszcz pod jednym z drzew. Po przygotowaniu miejsca do spania, zdjęła zbroję, pas oraz pochwę ze sztyletem i odłożyła je obok torby. Zgasiła ognisko i położyła się. Zanim zasnęła długo wpatrywała się w ciemność.Obudził ją podejrzany szelest. Zawsze była czujna, nawet przez sen. Wstała, starając się nie robić hałasu. Zaczęła wpatrywać się w ciemność, jej moce pozwalały jej w pewnym stopniu widzieć po zmroku. Dostrzegła kilkanaście metrów przed sobą błysk kilku par czerwonych ślepi. Po chwili usłyszała warknięcie, zwierzęta obrały ją sobie za cel.
– Wilki – szepnęła do siebie, po czym przywołała płomień i pozwoliła mu zawisnąć w powietrzu.
Gdy ogień oświetlił okolicę, zobaczyła przeciwników. Byli zbyt duzi jak na zwykłe zwierzęta, to musiały być bestie. Ich ciała pokrywało długie, czarne futro, w niektórych miejscach poprzetykane białymi pasmami. Ogromne zębiska nie mieściły się im w paszczach. Potwory warczały, jeszcze bardziej obnażając kły pokryte pianą.
Wojowniczka była w nieciekawej sytuacji. W trakcie swojej podróży już kilka razy natknęła się na pomniejsze potwory. Spodziewała się tego, w końcu głębia lasu była terenem bestii. Po raz pierwszy jednak przed sobą miała całą watahę. Wiedziała, że jeśli pozwoli się otoczyć, to będzie już po niej. Stanęła w pozycji bojowej, w jej dłoniach pojawiły się płomienie, z torby od pasa leżącej na ziemi wyleciały obręcze. Z powodu drzew jej ruchy były ograniczone.
Potwory zbliżały się do niej zwartą grupą nie przestając warczeć. Gdy jeden z nich skoczył w stronę bohaterki, ta natychmiast odepchnęła go falą uderzeniową i skierowała w jego stronę płomienie. Piszczał, gdy palił się żywcem, nie spuszczała z niego wzroku, dopóki nie padł martwy. Reszta watahy się cofnęła się ostrożnie, po czym jednak ponowiła atak. Rzucały się na nią jeden po drugim. Dziewczyna broniła się jak mogła. Zmusiły ją do cofnięcia się pod drzewo, jej prawe ramię zostało rozorane przez kły jednej z bestii.
Bohaterka skumulowała moc i wypuściła ze swojego ciała falę, która odepchnęła wszystkich przeciwników. Nim zdążyli podnieść się z ziemi, skoczyła w górę wspomagając się magią i złapała się gałęzi. Zranione ramię zapiekło, gdy wciągała się na górę. Zgasiła płomień, polegając odtąd tylko na swoim wzroku.
Ogromne wilki co róż rzucały się na drzewo, jednak ich ofiara znajdowała się poza zasięgiem. Wojowniczka przywołała obręcze do siebie, po chwili posłała je kilka metrów w górę aby je rozpędzić. Ciskając nimi w dół, rozorała kark potwora, który nacierał na pień. Gdy upadł, skierowała moc na ziemię i odepchnęła wszystkich przeciwników. Skupiła wzrok na najbliższym z nich i wznieciła płomienie, które ogarnęły jego ciało. Skoncentrowała się, aby nie zgasły zbyt wcześnie. Nagłe wybuchy przychodziły jej bez trudu, utrzymanie ognia dłużej wymagało już jednak pewnego wysiłku.
Nim spalone zwłoki upadły na ziemię, dziewczyna usłyszała nagły świst. W kark jednego z potworów wbił się szpikulec. Zwierze zawyło i padło na trawę. Bohaterka pozwoliła zgasnąć swoim płomieniom i obserwowała jak przeciwnicy jeden po drugim padają od ciosów pędzących ostrzy. Za drzewami zauważyła trzy sylwetki delikatnie oświetlone przez światło lampy.
Kiedy ostatni stwór padł, zaczęli iść w stronę dziewczyny. Dzięki świetle ich latarni, mogła im się dokładnie przyjrzeć. Dwóch z nich wyglądało jak normalni ludzie, trzeci miał skórę w sinym kolorze. Wszyscy byli ubrani w identyczne, oliwkowozielone mundury.
– Co robisz tak daleko od miasta w środku nocy? – spytał jeden z nich. – To przecież niebezpieczne.
Uratowali ją, jednak nie była pewna, czy może im zaufać. Nie wiedziała kim są. Na drzewie nie mogli jej dostrzec, ale musiała coś zrobić. Mężczyznom nie spodobało się to, że tak długo zwleka.
– Jesteś pewnie przerażony, ale musisz tu do nas zejść – kontynuował, nie spuszczając oczu z miejsca, gdzie siedziała wojowniczka.
Gdy zeskoczyła, zakręciło jej się w głowie i upadła na kolana. Wyglądało to zupełnie, jakby brakowało jej umiejętności.
– Chcemy poznać twój rodzaj – oświadczył wojownik, kierując w jej stronę światło. Drugą rękę położył na głowni krótkiego miecza, nie wiedząc czego ma się spodziewać po kimś, kto nie chce wykonywać poleceń straży.
– Ja... Nie wiem co to znaczy – odpowiedziała, podnosząc się z ziemi.
Odwróciła się do swoich rozmówców, w momencie gdy latarnia oświetliła jej twarz, przybysze wydali się być zaskoczeni. Ich towarzysz o sinej cerze niepewnie zaczął się jej przyglądać, przesuwając się tak, aby dokładnie zlustrować również jej skrzydła. Po chwili odsunął się i odciągnął swoich przyjaciół.
– Mamy się jej pokłonić? – szepnął do nich.
– A co jeśli to nie ona?
– A co jeśli ona? – kontynuował.
– Przecież nie żyje.
– Jak nie żyje, jak tu stoi?
Bohaterka nie mogła usłyszeć o czym tak dyskutują. Przyglądała się temu z ogłupiałą miną, zupełnie nic nie rozumiejąc. Oparła się o plecami drzewo, gdy po raz kolejny zakręciło jej się w głowie.
– Co tu robisz... Pani? – Zwrócił się w końcu do niej wojownik o sinej skórze.
– Podróżuję. – Czuła się coraz gorzej. – Poszukuję... Pewnego miejsca.
– Jakiego miejsca?
– Powiedzmy że... Z mojej przeszłości. – Coraz trudniej było jej mówić. Nie wiedziała też co ma im powiedzieć, sama nie wiedziała czego dokładnie szuka.
Mężczyźni ponownie odsunęli się i zaczęli dyskutować.
– To musi być ona – szepnął jeden z nich.
– Sam już nie wiem – zamyślił się drugi. – Ta sama twarz, głos i skrzydła, ale dlaczego tak dziwnie się zachowuje?
– Może się zgubiła?
– Tak, bo ona by się zgubiła.
– Przepraszam bardzo – przerwała im. – Chyba źle się czuje – stwierdziła, powoli osuwając się na kolana.
Sinoskóry żołnierz wziął latarnie od swojego przyjaciela i oświetlił sylwetkę dziewczyny. Jego wzrok padł na zakrwawione prawe ramię.
– Kły wilkorów są pokryte trucizną – stwierdził, po czym uklęknął obok niej. – Nie martw się, Pani. Nic ci nie będzie, zaraz cię opatrzę. – Postawił lampę obok i zaczął grzebać w swojej niewielkiej torbie.
Wyjął z niej opatrunki, wodę i dziwną maść. Sztyletem rozerwał zakrwawiony rękaw. Gdy oczyszczał ugryzienie, pozostała dwójka wróciła do dyskusji.
– Jeśli to ona, to dlaczego zignorowała zatrutą ranę?
– Nie wiem.
– Może się pomyliliśmy. Nie mieliśmy zbyt wiele okazji by z nią rozmawiać. Może po prostu jest do niej bardzo podobna, a my to sobie wszystko wmówiliśmy?
– Nawet jeśli to nie ona, to królowa musi się o tym dowiedzieć. Na pewno słyszałeś ostatnie plotki.
– To co robimy?
– Biegnij do pałacu. My ruszymy jak tylko antidotum zacznie działać.
CZYTASZ
Szukając Drogi
FantasiaTa historia jest o dziewczynie, która nie pamięta, kim jest. Swoje nowe życie poświęciła na walkę z bestiami z lasu. Jest podziwiana przez ludzi, których broni. Wszyscy znają legendy o jej niezwykłej sile. Ich ukochana wojowniczka jednak skrywa sekr...