Rozdział 1

20 0 0
                                    

Dzisiaj nadszedł dzień, w którym go zobaczyłam.

Wychodząc na dwór poczułam jak muśnięcia wiatru okalają mi skórę. Docisnęłam mocniej czapkę i przyspieszyłam kroku.Włączyłam pośpiesznie telefon. Do odjazdu autobusu zostało jedynie 6 minut. Spojrzałam na wychodzone nike'i i poczułam, że idę coraz szybciej. Zdążyłam. Niewiele myśląc usiadłam na poczwórnym miejscu i zaczęłam przeglądać instagrama. Zadzwoniłam.

-Właśnie wsiadłam do autobusu, za dwie minuty odjazd- odetchnęłam.

-Okej,czekamy na ciebie, paaa- od razu rozłączyła się.

Wyciągnęłam nogi. Dzisiaj zamierzam być grzeczną dziewczynką.

Wysiadam. Od razu widzę znajome twarze.

-Celeste, tutaj! - Słyszę podekscytowanie moich znajomych. Podchodzę do nich lekkim krokiem.

-To co idziemy? - nie czekając na ich reakcje ruszam przed siebie.

Mijam stare budynki, które, aż proszą o wyremontowanie. Sklepy, które, aż proszą się o zaopatrzenie. Kwiaty, które nie skosztowały wody.

-Dziewczyno, spokojnie mamy czas- krzyczy Max. Odwracam głowę, uśmiecham się i przyspieszam kroku, tak, że już praktycznie biegnę.

Czuję lekkie krople deszczu, które zaczynają spływać mi po polikach.

-Chodźcie szybciej, nie zdążymy!- Krzyczę, śmiejąc się.

Dobiegam do zadaszonej bramy. Po chwili wszyscy do mnie dołączają.

-Dobra dzwonię do Alana- mówi Bree,moja koleżanka.Właśnie do niego na imprezę idziemy.- Alan kurwa mówiłam, że lepiej będzie jak po nas przyjedziesz, stoimy w bramie na rondzie, masz tu być za max 10 minut - rozłącza się, tak ta dziewczyna jest straszna jak się wkurzy, ale przynajmniej ma swoje zdanie i wie jaka jest.

Czekamy zaledwie 5 minut i podjeżdża pod nas czarny mercedes. Całą czwórką wsiadamy do niego. Bree jeszcze pary razy opieprza Alana i dojeżdżamy na miejsce. Jakim cudem nie byłam w tym domu ani razu. Jest mega duży i przepiękny. Pędem wysiadam z auta.

-Woo, Alan szacun - mówię, a on lekko się uśmiecha.
Wchodzimy do środka. Jest już tam z około 15 osób. Nikogo nie znam.

-Celeste, chodź ze mną - mówi Norah, którą chyba mogę uznać za moją najlepszą przyjaciółkę. Znamy się już dość długo i bardzo ją lubię, a przede wszystkim, co jest najważniejsze ona mnie rozumie.

Idę, wiec za nią nie pytając o co chodzi. Ciągnie mnie ona przez cały dom, co nie jest prostym wyzwaniem. W końcu dochodzimy do gigantycznej łazienki.

-Co jest? - nabierając tchu zadaje w końcu pytanie.

- Zobaczyłam Mike'a , oceń jak wyglądam - pyta. Mike to chłopak, który bardzo się jej podoba, ale bała się do niego kiedykolwiek zagadać czy napisać.

- Wyglądasz ślicznie jak zawsze, tylko pomaluj usta - wyciągam z torby matową brzoskwiniową szminkę i podaje dziewczynie - masz, będzie idealna.

- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - mówi i odrazu zabiera się za malowanie ust.
Norah jest śliczna ma ciemno brązowe loki, ciemne oczy i usta, które chyba każdy chłopak chciałby pocałować. Po minucie dziewczyna oddaje mi szminkę.

- Celeste trzymaj kciuki, dzisiaj jest dzień, kiedy w końcu z nim pogadam, sama znajdź sobie jakąś ciekawą partię, nie pożałujesz - mówi, cmoka mnie na pożegnanie i wychodzi.

Patrzę w lustro, lekko poprawiam palcami moje nijakie włosy i tez wychodzę.
Wychodząc widzę jak Bree już tańczy z jakimś chłopakiem, uśmiecham się do niej.

Krążę po domu w poszukiwaniu czegoś bezprocentowego, dzisiaj miałam być grzeczna, myślę.
Kątem oka zauważam Alana. Podchodzę do niego.

- Hejka, słuchaj jest gdzieś może piwo bezalkoholowe czy coś w ten deseń? - pytam.

- Celeste! Co ty gadasz!Ty bez dobrego drinka, nie ma opcji - mówi i bierze mnie za rękę. Podchodzimy do niskiego barku. Ja siadam na krześle, a chłopak staje za barem.

- Więc...co sobie życzysz, ja osobiście polecam furię Yeti, jest zajebista - mówi śmiejąc się.

- Dobra, ale tylko jeden- ostrzegam. Patrzę jak przelewa, nalewa i w końcu wylewa na podłogę cały napój.

- Wiesz co, ja chyba podziękuje za tego drinka - mówię nie mogąc przestać się śmiać.

- O nie! Zaraz zrobię kolejnego, czekaj...tylko znajdę tą jebaną cytrynę - nie mogę już na to patrzeć bo zaraz brzuch mi pęknie.

- Stary daruj sobie, dobrze wiesz, że to ja robię najlepsze drinki i zaraz zrobię je również dla tej ślicznej dziewczyny - odwracam się i widzę, kogoś, kogo moje oczy nie zapomną przez długi czas.

Kochani, to był pierwszy rozdział nowej przygody, mam nadzieje, że się wam spodobało i będziecie czytać dalej.

Miłego dzionka,
Kelmik❤️

Dni mu oddaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz