Nałożyłam jajecznicę na talerz, stawiając obok kubek z herbatą. Usiadłam na krześle zabierając się za śniadanie. Zegar wskazywał kilka minut po dziesiątej. Wsadziłam pierwszy widelec do buzi nucąc do piosenki, którą włączyłam na telefonie. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Po cichu odsunęłam krzesło i ruszyłam w stronę przedpokoju, spodziewając się kuriera. Jednak tak jak szybko je otworzyłam, tak samo je za chwilę zatrzasnęłam. Oparłam się o nie plecami i powoli zsunęłam się na dół siadając na podłodze. Wyglądał jak on, jedynie oczy... znów wyglądały inaczej.
- Amy, otwórz - usłyszałam. - Proszę.
Wsadziłam do uszu najpierw jedną czarną słuchawkę, a za chwilę drugą. Stopniowo zwiększałam głośność, aż w końcu dochodziły do mnie jedynie ciche pomruki i pojedyncze słowa. Czułam jak chłopak stuka pięściami w drzwi i mówi coś, jednak moje myśli w całości wypelniały piosenki. Mój telefon zawibrował, a ja odczytałam SMS.
SMS;Nieznany: Daj mi wszystko wytłumaczyć.
- Skąd do cholery wiesz gdzie mieszkam i skąd masz mój numer?! - wykrzyczałam czując, że niedługo stracę panowanie nad emocjami.
- Otwórz drzwi - jego głos był opanowany i spokojny. - Proszę, kruszynko - dobrze wiedział jak zadziała na mnie to zdrobnienie.
Powoli pozwalałam łzom płynąć, oparłam się bezsilnie dłonią o drzwi. Wiedziałam, że za chwilę mu ulegnę, więc za chwilę już było znów słychać dźwięk zamka. Otworzyłam je tylko na tyle, żeby widać było jego twarz. Rozchylił swoje usta, jednak za chwilę je zamknął nie wiedząc co powiedzieć. Zapewne nie przewidział tego, że jednak go wpuszczę.
- Przepraszam cię - szepnął, a moja dłoń automatycznie powędrowała na moje prawe udo odkryte przez krótkie spodnie od piżamy.
Na jego twarzy pojawił się cień zaskoczenia i bółu gdy zobaczył osiem blizn, różowych kresek, w miejscu, w którym się dotknęłam.
Odwróciłam się idąc do kuchni, a drzwi zostawiłam otwarte na oścież. Za chwilę usłyszałam ciche, niepewne kroki Ryana idęcego za mną.- Herbaty? - spytałam, a on kiwnął głową.
Uśmiechnął się słabo widząc jak torebkę jego ulubionej imbirowej herbaty zalałam wrzątkiem w jego ulubionym kubku ze Spider-Man'em. Zawsze gdy do mnie przychodził, pił dokładnie to samo. Postawiłam napój przed nim i podeszłam do okna stając tyłem do chłopaka.
Po co pozwoliłam na to, żeby tu wszedł?
- Nawet nie chcę myśleć o tym jak czułaś się kiedy zniknąłem - zaczął. - Ale chcę wyjaśnić ci gdzie byłem przez te trzy lata - usłyszałam jak opiera łokcie na stole.
Odwróciłam się przodem do niego i oparłam o kuchenny blat. Chłopak przełknął głośno ślinę.
- Przez pierwszy rok znajdowałem się w oddziale dla pełnoletnich za moje przewinienia - mówił powoli i niepewnie. - Połowę drugiego roku w psychiartyku, po tym jak zobaczyli, że moje niebieskie oczy potrafią się zmieniać w brązowe - zamknęłam oczy wspominając jak zawsze te zmiany były dla mnie intrygujące, kiedy byliśmy dziećmi. - Ostatnie sześć miesięcy spędziłem u psychologa, który zdiagnozował u mnie dwie osobowości - wpatrywałam się w jego oczy, które teraz zdobiła urocza heterochromia. - W moim pierwotnym charakterze tęczówki miałem niebieskie, lecz kiedy wstępował we mnie ten drugi chłopak, zmieniały kolor na brąz - wziął głęboki wdech. - Teraz obie postaci zostały scalone w jedną, stąd dwa kolory moich oczu.
- Coś jeszcze? - spytałam cicho powstrzymując wybuch emocji.
- Nie wiem, ile razy zraniłem Cię przez to, ale nie mogłem nic zrobić. Wiedziałem co się dzieje, ale nie mogłem panować nad moimi słowami i czynami - wstał z krzesła. - Jakbym stał z boku i obserwował tą sytuację jako inny człowiek. Przez to kradłem, paliłem i piłem, a raczej ta druga strona mojego charakteru, aż zamknięto mnie w poprawczaku.
Potarłam dłońmi moje skronie, po czym skrzyżowałam ręce. Westchnęłam.
- Najpierw zniknąłeś z dnia na dzień, nie odzywałeś się aż do dzisiaj. Nie dawałeś znaku życia! - rzuciłam w niego pudełkiem chusteczek. - Jeszcze przed tym nasza przyjaźń prawie legła w gruzach, bo twoje drugie "ja", było agresywne, aroganckie i sprawiło mi naprawdę dużo bólu - zacisnełam powieki. - Jaki był powód, dla którego tu przyjechałeś, co?
Ryan zawahał się przez chwile.
- Po pierwsze, zakończyło się moje leczenie, więc pierwsze co to chciałem do Ciebie wrócić...
- Jasne - mruknęłam z ironią.
- A poza tym, jedyna osoba z rodziny, czyli moja babcia, zmarła - tego się nie spodziewałam, moje oczy ponownie wypełniły łzy.
Traktowałam ją jak rodzinę, zawsze razem z Ryanem jeździliśmy do niej na wakacje, nad morze. Szatyn tak kochał wodę, że zrobił sobie nawet tam tatuaż na lewej dłoni przedstawiający małą kotwicę. Niedługo później w tym samym salonie zrobił sobie kolczyk w brwi i ustach, oba znajdowały się z lewej strony.
- Więc i tak nie miałem niczego, co jeszcze mógłbym stracić oprócz Ciebie - dokończył.
Popatrzyłam opuchniętymi od płaczu oczami na chłopaka, po czym spojrzałam na moje bose stopy.
- Wyjdź. Po prostu wyjdź.
__________________________
CZYTASZ
Dwa Światy
RomanceDwie osobowości, dwa charaktery, dwa inne kolory oczu, ta sama osoba. Przyjaźń, miłość, nienawiść i ból. Oraz dwójka przyjaciół, Amy i Ryan. Zapraszamy do wariatkowa. *opowiadanie zawiera wulgaryzmy, sceny erotyczne i drastyczne