specjalnie dla Chiri_Play
______
Wiedziałam, że nie powinnam była się z nim spotykać tak często, w końcu takie było moje postanowienie, ale średnio mi to wychodziło. Dlatego zmywałam teraz mój makijaż, który po całym dniu w pracy nie wyglądał już tak dobrze, a Ryan stał za mną co chwilę zadając mi jakieś pytania.- Mógłbyś już przestać patrzeć tak na moją dupę, bo niedługo całe łóżko będę miała zaślinione - zaśmiałam się rozczesując włosy.
- Nie moja wina, że moja przyjaciółka ma takie niezłe ciało - zmrużył oczy uśmiechając się. - Musiałaś nad nim pracować przez moją nieobecność.
- Może tak, może nie - odparłam. - Ale koniec, bo się zakochasz, a tego oboje raczej byśmy nie chcieli - uśmiechnęłam się sztucznie.
Usiadłam obok niego na moim łóżku, za chwilę kładąc się. Jeździłam rękami po pościeli, po czym podniosłam głowę.
- Boże, człowieku, co to ma być? - zapytałam gwałtownie się podnosząc.
- To co widzisz - przewrócił oczami.
- Brałeś narkotyki? - zapytałam drżącym głosem patrząc na ślady na jego ramieniu.
- Jak widać - uśmiechnął się. - Chwilę przed tym jak wyjechałem - wyprzedził moje pytanie.
Dotknęłam delikatnie jego blizn po wbijanej igle, po czym prosto spojrzałam w jego oczy.
- Ach, no widzisz Amy, każda blizna kryje za sobą jakąś historię. W naszym przypadku są to okropne historie, niemalże horrory - przełknął ślinę. - Czasami to ty wygrywasz, a czasami jesteś tym, który się uczy i wyciąga z tego wnioski, co zazwyczaj nie jest przyjemne.
- Nie jestem pewna czy rozum... - zaczęłam, ale brunet nie dał mi dokończyć.
- Ja byłem wtedy osobą, która myślała, że dragi i inne takie to niesamowite rzeczy. Jednak to nie okazało się być tak cudownym lekiem na życie, jakim wszyscy to opisywali.
- Więc?
- Wyciągnąłem z tego wnioski, dzięki czemu żyję i jestem tutaj, a to - wskazał na kropki w okolicy zgięcia jego łokcia. - Jest dowodem na to, że udało mi się pokonać mój mały nałóg.
- Chyba po tych trzech latach nieco zmądrzałeś... - stwierdziłam.
- I sądzę, że nie powinno się wstydzić swojej historii - powiedział patrząc jak odruchowo naciągam moją bluzkę od piżamy na prawe udo.
Ogólnie, to dziś wieczorem Ryan przyszedł do mnie z popcornem i filmem i jakoś się tak złożyło, że siedział u mnie aż do teraz, czyli niemalże północy.
- Wiesz? Nie spytałam się jeszcze Ciebie, gdzie ty w ogóle teraz mieszkasz - podzieliłam się z chłopakiem moim odkryciem.
- W hotelu - odparł zamykając oczy i kładąc się na łóżku.
- Na jak długo? - spytałam.
- Zostały mi jeszcze trzy dni - odpowiedział marszcząc brwi, gdy zapaliłam większe światło.
- Wybacz, muszę zdjąć soczewki - wytłumaczyłam się.
Od zawsze, to znaczy od podstawówki nienawidziłam moich okularów. Nie miałam dużej wady, ale w tajemnicy przed mamą nie nosiłam ich, więc teraz jestem skazana na ślepotę. No, nie do końca ślepotę, ale nie widzę zbyt dobrze. Dlatego soczewki to dla mnie wynalazek życia.
- A gdzie masz zamiar zamieszkać potem?
- Został mi domek nad morzem po babci, mam w planach go sprzedać i kupić gdzieś mieszkanie - Ryan wzruszył ramionami. - Ale chciałbym, żebyś pojechała tam ze mną na kilka dni. Tak, żeby może trochę powspominać, zanim już nie będzie moją własnością - odrzekł ze smutkiem. - Zgodziłabyś się?
- Ryan, ja... - zaczęłam. - Nie wiem - odpowiedziałam, a chłopak usiadł.
Nie ufałam mu tak bardzo jak kiedyś. Z jednej strony chciałam, z drugiej strach mnie przed nim ostrzegał. Bałam się, że znowu mnie zrani.
- Rozumiem. W takim razie ja już pójdę - wstał i wyszedł z pomieszczenia.
Nie byłam pewna, ale chyba go uraziłam. Miałam dwadzieścia jeden lat, a zachowywałam się jak nastolatka. Przykryłam się kołdrą przykładając głowę do poduszki. Świetnie, teraz od natłoku myśli nie uda mi się zasnąć. Zgasiłam lampkę nocną. Może ciemność jakoś mi pomoże. Przez dłuższy czas przekręcałam się z boku na bok szukając odpowiedniej pozycji. Słysząc jakieś dziwne dźwięki podniosłam się wpatrując w czerń. A raczej w drzwi, które same się otworzyły. Wrzasnęłam rzucając czymkolwiek co miałam blisko siebie w postać, która zawitała do mojego pokoju. A wtedy Ryan z moim stanikiem na głowie, zapalił światło uśmiechając się promiennie.
- Mówiłeś, że już idziesz, idioto! - krzyknęłam podchodząc do chłopaka i zdejmując mu mój biustonosz z twarzy.
- No i poszedłem, wziąć prysznic - zaśmiał się, a ja zlustrowałam wzrokiem jego ciało.
Był w samych, białych bokserkach.
- Świetnie - mruknęłam i niczym obrażona wróciłam do łóżka.
Usłyszałam jak brunet kładzie się za moimi plecami, a za chwilę poczułam jak objął mój brzuch. Wzięłam duży zamach i z całych sił zrzuciłam go nogami z łóżka. Usłyszałam wtedy dość głośne jęknięcie.
- Ja Ciebie tu nie zapraszałam - powiedziałam poprawiając kołdrę.
- A więc sam się wproszę - odparł wracając do poprzedniej pozycji. - Tęskniłem za Tobą cholernie.
- W takim razie bądź chociaż cicho, bo mam na rano do pracy - czułam jego umięśniony brzuch na moich plecach.
- Oczywiście, Czarownico.
- Nazwij mnie tak jeszcze raz, a przysięgam, że Cię zabiję.
__________________________
CZYTASZ
Dwa Światy
RomanceDwie osobowości, dwa charaktery, dwa inne kolory oczu, ta sama osoba. Przyjaźń, miłość, nienawiść i ból. Oraz dwójka przyjaciół, Amy i Ryan. Zapraszamy do wariatkowa. *opowiadanie zawiera wulgaryzmy, sceny erotyczne i drastyczne