Szaleństwo to potwór,
który zasiedla umysł każdego człowieka.
Wije się, podgryza, aż wreszcie atakuje
pochłaniając całe jestestwo.M.D.
If I told you where I've been
Would you still call me baby?
And if I told you everything
Would you still call me baby?
And if I told you everything
Would you still call me crazy?
James Young „Dark star"
Christopher...
Nie żyje.
Poświęcił się.
Dla niej.
Nie, nie nie...Głośny krzyk zamarł na jej ustach, zmieniając się w chrapliwy kaszel. Zmysły szalały, niemal całkowicie wyłączając jej wrażliwość na bodźce zewnętrzne. Z ledwością rejestrowała uścisk dłoni na swoim ramieniu. Rozmyty obraz nie pozwalał jej dostrzec twarzy porywacza. Łzy. To one mąciły jej wzrok i myśli. Obraz martwego ciała Christophera raz po raz pojawiał się w jej głowie, wyduszając z piersi głuchy szloch.
Przeżyła wojnę. W swoim niespełna czterdziestoletnim życiu przeżyła i zobaczyła już wiele, jednak poświęcenie nastoletniego dziecka...Dlaczego nie zauważyła, że wstał z łóżka? Jakim cudem nie dostrzegła, że biegnie w jej stronę? Nie mogła zrozumieć jego zachowania. Skąd tak wielki akt bohaterstwa u zaledwie nastoletniego chłopca, kiedy nawet dorośli ludzie nie są zdolni do takich czynów? Co go motywowało?
Już nigdy się nie dowie.
Przystanęła na moment czując, że nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Wyrwała rękę z uścisku, pochylając się do przodu. Minął krótki moment nim była wstanie zrobić wdech pełną piersią, jednak serce wciąż pulsowało bólem.
- Granger, idziemy.
Znajomy głos częściowo wyrwał ją z otępienia. Podniosła głowę, z dezorientacją spoglądając w ciemne oczy Blaise'a. Nie zobaczyła w nich zupełnie nic. Były jak dwie ziejące dziury i to przeraziło ją bardziej niż wszystko co się dotychczas wydarzyło. Kim jest ten człowiek?
Nawet nie zareagowała kiedy prychnął i na nowo złapał ją za ramię. Bez większych oporów pozwoliła ciągnąć się do przodu i dopiero po chwili dotarło do niej, że idzie ciemnym korytarzem, oświetlanym jedynie równo porozmieszczanymi pochodniami. Gdzie jest? Co się dzieje?
Odpowiedź nadeszła wraz z minięciem kolejnego zakrętu, gdzie zatrzymała się przed kamiennymi schodami, prowadzącymi... do lochu.
Spojrzała ze zdumieniem na twarz Zabiniego, starając się doszukać jakiegokolwiek wyjaśnienia, dojrzała jednak obojętność. I tylko fakt, że znała go naprawdę dobrze, pozwolił jej wychwycić nerwowe drgnięcie powieki, trwające zaledwie ułamek sekundy. Nasłuchuje. Poczuła jak adrenalina zaczyna wypychać oszołomienie w zawrotnym tempie, a krew głucho pulsuje w jej uszach.
Rozejrzała się dyskretnie, zastanawiając się jakim cudem nie ocknęła się wcześniej. Czyżby aż tak ufała Zabiniemu, żeby nie podejrzewać niczego?
A o co chcesz go podejrzewać?
Uratował cię.
I to nie raz.
Wyciągnął cię z samego środka bitwy. To miejsce wcale nie musi oznaczać, że ma złe zamiary.
Pokręciła głową, tłumiąc podszepty świadomości.Spojrzała na niego jeszcze raz. Dlaczego właściwie się boi? Skąd to uczucie? To jej przyjaciel. Dlaczego nie spróbować...
- Blaise? - wyrwało się z jej ust, zanim zdążyła się powstrzymać.
Podziałało. Odwrócił się powoli w jej stronę, a tłuste włosy opadły mu na czoło.
W tej chwili tak bardzo przypominał starego Snape'a, że gdyby nie okoliczności, z pewnością pozwoliłaby sobie na jakąś niewybredną uwagę.
Zamiast tego objęła się rękami i nie spodziewając się odpowiedzi, odchrząknęła cicho.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś?
Zobaczyła jak jego źrenice rozszerzają się na ułamek sekundy, zupełnie jakby padło na nie ostre światło. Miała wrażenie, że spojrzeniem wyraża całą paletę uczuć, których nie potrafił dłużej ukrywać pod tą ziejącą pustką.
Serce zabiło jej mocniej w piersi, jednak całe wrażenie zniknęło w ułamku sekundy, przywracając na twarz maskę zimnej obojętności.
Zamiast odpowiedzieć, złapał ją za rękę i trochę delikatniej niż przedtem, pociągnął schodami w dół.
CZYTASZ
Czas Zemsty
FanfictionDracon Malfoy, jako Minister Magii, zmaga się z wieloma trudnościami, jednak dwie sprawy stwarzają mu najwięcej problemów. Hermiona Granger, światowej sławy Magomedyk, mówi kilka słów za dużo, a jej poukładane życie zmienia się o 180 stopni. Konfl...