XXXVII: Co gdybyśmy się nie spotkali?

199 12 0
                                    

           Hyunjin spędzał kolejny dzień z [T.I], chcieli wykorzystać każdą wolną chwilę razem. Raz szli do kręgielni, innym razem do kawiarni, a jeszcze kiedy indziej wychodzili do swojego ulubionego klubu karaoke. Nawet nie zorientowali się, kiedy skończył się rok I rozpoczął dwa tysiące dwudziesty piąty, który na szczęście skończył się bez żadnych wizyt w szpitalu. Wielkimi krokami zbliżały się urodziny Hyunjina, które [T.I] zaplanowała co do minuty. Wszystko musiało być gotowe.
         - Dobra, jego ojciec zaproszony, Jeongin razem z Kurczakiem też, prezenty są, tort jest, alkohol I woda są...goście będą za godzinę, napoje I jedzenie w lodówce, Jinnie wraca za półtorej godziny...wisiorek jest w szafie, a Kkami...- rozglądała się po pokoju, aż usłyszała szczekanie, a tuż przy jej stopach usiadł czarno-biały, długowłosy chihuahua. [T.N] ukucnęła I zaczęła bawić się z psem.
         Godzinę później przyszli goście, stół, jak I pokój były już wystrojone, jedyne co zostało, to poczekać na nic nie podejrzewającego Hyunjina.
        Punktualnie, o siedemnastej cztery, do domu wszedł Hwang. Lekko poluzowany krawat, spadające z nosa okulary I wypadające z teczki dokumety wskazywały na jego pośpiech.
- [T.I]? Jagi, jesteś w domu? - zapytał, gdy nie usłyszał żadnego szmeru. Nawet Kkami udało się zamilknąć na chwilę. W momencie gdy Hyunjin wkroczył do salonu, wszyscy zgromadzeni zaśpiewali mu "sto lat", a [k.w]włosa ruszyła po tort. Postawiła go na stole przed nim I poklepała go po ramieniu. - Pomyśl życzenie. - rzekłaś, a ten bez chwili namysłu zdmuchnął świeczki.
        - Aigoo, nie musieliście mi nic kupować.
- Ale chcieliśmy. Poza tym, ćwierć wieku za tobą. Taki wynik świętuje się tylko raz. - odpowiedział pan Hwang, na co tamten tylko potarł kark I otworzył pierwszy podarunek.
- Tato, ten zegarek musiał kosztować majątek...ile tu jest mechanizmów...
- Weź przestań już z tymi pieniędzmi I po prostu się ciesz. - przerwał mu dalszą część wypowiedzi jego ojciec, a ten mruknął coś niezrozumiałego.
- Teraz nasz! - wręczył mu pakunek, rozpromieniony Jeongin. - Jae chciał dać ci te soczki z Polski, ale na szczęście ich tam nie ma. - dodał, patrząc znacząco na Parka.
- Wah, wszystkie płyty Deana...- w jego oczach pojawiły się ogniki szczęścia, jednak gdy usłyszał szczekanie psa, który podbiegł do niego, obwąchując go, Hyunjin nie mógł powstrzymać łez szczęścia, pomału głaskając psa.
- Ma już jakieś imię?
- Kkami I to jeszcze nie wszystko. - odpowiedziała I sięgnęła po małe pudełko.
- Widziałam jak patrzyłeś na to w sklepie, więc musiałam ci to kupić.
- Jagi...nie musiałaś. - objął ją, po czym zrobił dokładnie to samo z resztą zgromadzonych.
- To może teraz czas to opić? - zaproponował pan Hwang, a wszyscy zgodnie przytaknęli.
        - Jeszcze raz dziękuję ci za wszystko Jagi. Za przygotowania, prezenty, ale przede wszystkim o pamięć. - objął ją, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi.
- Ja się tylko odwdzięczam za to, co ty zrobiłeś na moje urodziny. - zaśmiała się, bawiąc się naszyjnikiem Hyunjina, który mu dała. Nie był on nie wiadomo jak bogato zdobiony. Srebrny łańcuszek z ozdobnym, małym sercem, które jak potem się okazało, było otwierane, a w środku można było trzymać zdjęcia. Na początku oboje myśleli, że Hwang zdążył już to zepsuć, jednak w końcu doszli do tego, iż było to tak specjlanie zrobione.
- Która to...jeny, już pierwsza. Jutro posprzątamy...a w zasadzie dziś. Idź pierwsza się ogarnąć, jutro kupimy więcej potrzebnych rzeczy dla Kkami. Chyba nawet jest ten targ zwierzęcy, prawda? Przydałoby się coś mu kupić. - Dobra, to wszystko potem, teraz chcę spać. - chwyciła rzeczy na zmianę I poszła do łazienki.
          - Wiesz co [T.I], tak się czasem zastanawiam, co by było gdybyśmy się nigdy nie spotkali za dzieciaka. Czy znalibyśmy się, pomimo tego, a może jednak nasze historie potoczyłyby się zupełnie inaczej...- powiedział, gdy leżeli wtuleni w siebie.
- Nie wiem, ale mam takie wrażenie, że naszym przeznaczeniem jest być razem I gdyby nie wtedy, to spotkalibyśmy się kiedy indziej. Może w pracy albo na studiach? Ale na pewno to by się stało. Dobranoc. - odpowiedziała I jeszcze bardziej wtuliła się w tors Hyunjina, wsłuchując się w jego spokojny rytm bicia serca. Jednak ten uroczy moment przerwał nie kto inny, jak pragnący uwagi Kkami, który usadowił się między nimi, tuż przy ich rękach, jakby prosząc o pogłaskanie go. Hwang powolnymi ruchami zaczął głaskać psa, powodując, że I on zaczął zasypiać.

Time travel/Hwang Hyunjin [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz