"Life, it seems, will fade away
Drifting further every day
Getting lost within myself
Nothing matters, no one else..."
~*~
Będąc cały czas w szoku biegłam przed siebie kompletnie nie zwarzając uwagi na to, że obijam się o przechodzących ludzi. Strasznie mi teraz głupio po tym jak go tam zostawiłam samego i osłupiałego, ale to była tylko chwila. Może po prostu nie byłam gotowa? Tak czy siak powinnam tam zostać, a nie uciekać... Jestem beznadziejna...
Po dziesięciu minutach byłam już w domu. Zdjełam buty i jak najszybciej udałam się do swojego pokoju, a potem położyłam się na łóżku i zaczełam płakać. Ile bym dała żeby teraz ktoś mnie przytulił i powiedział, że będzie okej. Chciałabym cofnąć ten cholerny czas! Dlaczego to nie jest możliwe? Dlaczego jestem taka głupia?!
Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa, więc postanowiłam iść spać. Niestety nie dane mi było długo spać, gdyż zadzwonił mój telefon i jak mogłam się spodziewać był to Max. Z jednej strony chciałam odebrać, z drugiej nie, ale koniec końców odrzuciłam połączenie, ale dużo to nie dało, bo on nadal dzwonił. W końcu zaczeło mnie to denerwować, dlatego wyłączyłam telefon i rzuciłam go na szafkę. Wiedziałam że teraz już nie zasnę, to wyjełam ulubioną książkę i zaczełam czytać. Nim się obejrzałam była godzina dwudziesta trzecia. Przygotowałam się do szkoły, a potem poszłam się wykąpać co zajeło mi nie całe piętnaście minut. Wróciłam do pokoju i poszłam spać w kosulce, którą dostałam od Maxa... Właśnie, Maxa...
~*~
Kolejnego dnia obudził mnie budzik, niechętnie wstałam z łóżka, wybrałam ciuchy i udałam się do łazienki, żeby wykonać poranną toaletę, dziesięć minut później byłam gotowa i udałam się do kuchni, gdzie czekali na mnie rodzicę, zdziwiło mnito, bo oni dawno powinni być w pracy.
-Dziń dobry córeczko! -krzykneli radośnie.
-Ummm hej... Wy nie w pracy? -spytałam
-No jak widzisz nie. Mama musi więcej odpoczywać, a ja mam wolne przez najbliższe dni. Aaa właśnie... Max jest u Robbiego w pokoju i chciał z Tobą rozmawiać.
-Ale ja nie chcę rozmawiać z nim!- burknełam porwając talerz z kanapkami i zasiadłam na kanapie w salonie, a potem zaczełam jeść.
-Ubieraj się i jedziemy! - krzyknął ojciec po piętnastu minutach, a ja gwałtownie wstałam z łóżka i udałam się do przedpokoju, na moje nieszczęście Robbie właśnie wychodził z Maxen. To oni się pogodzili?!
-Cześć siostra! - powiedział Robbie
Posłałam mu tylko uśmiech.
- Max czekaj idę jeszcze do Toalety.- dopowiedział, a ja zostałam sama z blondynem.
-Maggie... Jaa...
-Tato wychodzę, czekam przy aucie.
-Maggie do jasnej cholery! Możesz ze mną porozmawiać! Nię pozwolę Ci cały czas mnie unikać!!- krzyknął cicho blondyn
-Nie teraz Max... - wyszłam z domu
-Kurwa!! A Kiedy? - krzyknął raz jeszcze.
Na szczęście nikt opróc mnie tego nie słyszał. Tata doszedł do mnie i razem pojechaliśmy do szkoły. Byliśmy tam dziesięć minut później.
-Do zobaczenia! -krzyknełam i pobiegłam w strone budynku. Kolejne siedem godzin straconę na bezsensownym opowiadaniu głupot. I tak połowa tego wszystkiego do niczego mi się nie przyda... Przy klasie spotkałam Kate. Zadzwonił dzwonek.
~*~
W końcu lekcje się skończyły i razem z Kate wyszłyśmy z tego przeklętego budynku. Z dala ujrzałam znaną mi sylwetkę. To był Max.
-Idziesz ze mną na zakupy?- spytała radośnie Kate
-Wybacz kochana, ale nie mogę... Ktoś na mnie czeka, a ja musze z tą osobą porozmawiać. Pocałowałam ją w policzek i podeszłam do blondyna.
-Cześć...- powiedziałam cicho
-Hej. Możemy teraz normalnie porozmawiać? -kiwnełam potwierdzająco głową i poszliśmy przed siebie...
________________________
Hej! Wiem, że nieregularnie dodaje rozdziały, ale musicie mi wybaczyć.
Man nadzieje, że rozdział się chciaż trochę podobał ;p
Aa i standardowo dziękuje za gwiazdki i komentarze ;3
CZYTASZ
Never Lose Hope!
Teen FictionTo jest moja pierwsza książka, więc przepraszam za jakiekolwiek błędy :) Książka w pewnym sensie opisuje moje życie, są w nim zawarte pewne sceny z mojego życia, ale to głównie pierwsze kilka rozdziałów... ~*~ W KSIĄŻCE MOGĄ BYĆ ZAWARTE WULGARYZMY...