🌸Rozdział drugi 🌸

70 8 2
                                    


~. Obudziłam się w lesie. Burza ustała, najprawdopodobniej tornado wyrzuciło mnie aż tutaj... Byłam cała obolała, moja głowa... Była cała potuczona! Leżałam pośród wyrwanych z korzeniami drzew i jesiennych rudych liści. Usiadłam i nagle ten przeszywający moje ciało ból, byłam cała pocharatana, ale to co ujrzałam potem przyprawiło mnie o dreszcze... W moim udzie były ogromne i ostre kawałki szkła. Przebiły nawet moje jasno-niebieskie dżinsy. Byłam przerażona! Moim jedynym ratunkiem było znaleźć bezpieczne schronienie, jedzenie i trochę wody...
Ostrożnie wyjełam kawałki szkła z uda, tak wiem, że niepowinnam tego robić, ale one tylko by mi przeszkadzały i powodowały by ból. Rozdarłam rękaw i mocno obwiązałam nim moją ranę. Wstałam i zerknęłam na opatrunek, był juz delikatnie nasączony moja krwią...
Przeszukałam kieszenie czarnej małej bluzy... Nie miałam telefonu, a ten las widziałam pierwszy raz w życiu na oczy! Nie przejełam się tym, kulejąc podeszłam do pobliskiej rzeczki. Czułam ogromne pragnienie, a woda przyda się na potem. Na moje szczęście obok leżała plastikowa butelka po Coca~Coli. Odkręciłam ją i przepukałam, woda w strumyku była bardzo czysta, czytałam kiedyś jak można przefiltrować wodę w internecie. Zerwałam drugi rękaw, złożyłam go na trzy razy i wepchnąłam go do szyjki butelki. Przez filtr powoli wpuszczałam wodę. Teraz miałam pewność, że ta woda będzie czysta. Zabrałam butelkę ze sobą i delikatnie obmyłam rece i twarz z krwi i kurzu.

. 🌸🐽🌸🐽🌸🐽🌸

Wróciłam na miejsce w którym się obudziłam, rzuciłam butelkę pod krzywe drzewo. Bluzę, którą miałam wcześniej przewiązaną w pasie, zarzuciłam teraz na plecy, robiło się chłodno. Znów Przeszukałam kieszenie... I jest! W prawej kieszeni miałam zapalniczkę. Poszłam po chrust. Ale skapłam się, że mogę zrobić sobie tipi z dłuższych badyli. Rozpaliłam ognisko, zebrałam czerwone jak korale liście na kupkę. Postanowiłam, że będę na nich spać by się nie przeziębić. Chociaż to głupi pomysł, lecz lepsze to od spania na gołej ziemi... Wokół nich zbudowałam tipi, wieczór się zaczynał, a płomienie z mojego ogniska sączyły ciepłe światło. Byłam wyczerpana, może to od krwiawiącego uda. Położyłam się i zasnęłam.

. 🌸🐽🌸🐽🌸🐽🌸

Śniłam o tym, że byłam na pięknej kwiecistej łące, było ciepło, a wiatr podwiewał moją kolorową sukienkę. Podbiegłam pod staw i do niego skoczyłam, nagle każda kropla wody zmieniła się w kwitnący kwiat i okazało się, że jezioro zniknęło, a w jego miejscu zostala dziura. Spadłam na nizinę łąki, przez ten wylot i uslyszałam ciepły głos mojej mamy, dobiegał zza moich pleców. Rozpromieniałam i obróciłam się ze łzami w oczach... Za mną stała blada rusałka ubrana w czarne szaty, a jej włosy falowały jak by były pod wodą. Zamarłam... Wyglądała jak uosobienie śmierci, była straszna, a z jej oczu toczyła się krew. Patrzyła na mnie martwym wzrokiem. Nagle wyciągnęła do mnie rękę i wszystko do okoła zaczęło więdnąć, powiedziała:
~Susan, podaj mi rękę, Susannnn...
Wiedziałam, że to śmierć jest jej szefem i że jej celem jest zabić mnie we śnie. Chciałam uciec, ale gdy tylko odwróciłam się i zaczęłam biec mruknęła coś pod nosem i ziemia przede mną się zarwała. Teraz stałam nad przepaścią, a rusałka odgrodziła mi przejście. Pomyślałam, że to sen, starałam się wybudzić, zawsze mi się to udawało. Wybudzałam się, a ziemia zaczęła się rozsypywać w kawałki, które odlatywały w pustkę. To samo stało się z rusałką...

. 🌸🐽🌸🐽🌸🐽🌸

~Obudziłam się, udało mi się nie zejść we śnie... Napiłam się trzy łyki z mojej butelki i spojrzałam na opatrunek. Był cały zakrwawiony, zdjęłam go i zmieniłam, nie powinnam tego robić ale bałam sie o zakażenie. Rozejrzałam się i dostrzegłam, że ktos mnie obserwuje. Ta sama cienista rozmazana postać przebiegła 20 metrów przede mną skacząc w krzaki. ~Serce skoczyło mi do gardła...

~StormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz