2

1.4K 67 11
                                    

Kurwa, ale razi. Gdzie ja do diabła ciężkiego jestem. Z trudem uchyliłem powieki. JESZCZE WIĘCEJ ŚWIATŁA! Pierwsze co zobaczyłem to oczywiście biały sufit, bo jakżeby inaczej. Macie w domu inne? No właśnie. No i jak to jest, że każda denna historia rozpoczyna się od analizy jakości podsufitki?

Gdy przekręciłem nieznacznie głowę zobaczyłem, że leże w sali szpitalnej. Lekko miętowe ściany, dwa wiklinowe fotele przy stoliku, malutki telewizor zawieszony w kącie pomieszczenia, odsłonięte okno. Właśnie! To stąd tyle światła! Leżałem na jedynym łóżku w pomieszczeniu. Szlachta. Gdy obróciłem głowę w drugą stronę poczułem kłujący ból w skroniach. Skrzywiłem się i uniosłem na łokciach, nieumyślnie zrywając jeden z kabelków przyczepionych do mojego ciała. Jakaś maszyna obok zaczęła piszczeć, a ja spanikowany uniosłem się do pełnego siadu, oczywiście zrywając pozostałe okablowanie. Oj chłopie, jesteś geniuszem.

Usłyszałem za drzwiami szum i zamieszanie, a potem do sali wpadł lekarz wraz z pielęgniarką. Średniej postury, siwiejący na skroniach blondyn i ładna, ruda kobieta pod trzydziestce, podbiegli do mojego łóżka. Na twarzach obojga widniało zaskoczenie, które po chwili zmieniło się w wyraźną ulgę.

- Ale nas przestraszyłeś, chłopcze. Już myśleliśmy, że stało się coś poważnego. Jak długo nie śpisz? Czy coś Cię boli?- Wyrzucił z siebie na jednym tchu. Podszedł do mnie i zaczął odklejać ze mnie te dziwne elektrody czy inne duperele.

- Boli mnie głowa, nie śpię od 2 minut i chciałbym wiedzieć, co się dzieje.- Odparłem natychmiast, przy okazji odkrywając, że mam bardzo suche gardło. Nie musiałem nawet nic mówić, pielęgniarka od razu nalała mi wody do szklanki z dzbanka, który stał na stoliku przy moim łóżku. Upiłem łyk i ponownie się odezwałem. - Kim państwo są? To znaczy wiem, że pracownikami szpitala ale dokładniej? I kim ja jestem..? - ostatnie zdanie niemal wyszeptałem, nagle zdając sobie sprawę, że naprawdę nie wiem. Szlag, co się dzieje?! Poczułem jak niewidzialna obręcz zaciska się na mojej klatce piersiowej. Cholera, cholera, co teraz.

- Spokojnie, proszę najpierw mnie posłuchać. To nie jest nic nadzwyczajnego po tak ciężkim wypadku. Niespełna miesiąc temu wpadł pan pod auto i doznał poważnego uszkodzenia głowy. Do tego doszły niewielkie pęknięcia kości, złamane żebra, krwotok wewnętrzny i głęboko rozcięty łuk brwiowy. Wszystko to skłoniło nas do utrzymania pana w stanie śpiączki farmakologicznej do czasu zakończenia rekonwalescencji. Jednaj nie mogliśmy dokładnie oszacować jak rozległe są uszkodzenia mózgu. Będziemy monitorować zmiany na cotygodniowych badaniach ale myślę, że ta amnezja powinna być tymczasowa. Na pewno odzyska pan pamięć już niedługo. Jakieś pytania?- Po tym monologu lekarz lekko się uśmiechnął i mrugnął do mnie- Pozwolisz, że w trakcie rozmowy przebadam twoje ciało. - Jak powiedział, tak uczynił. Ja powoli trawiłem w milczeniu dopiero co otrzymane informacje. Zacznijmy od podstaw.

- Może mi pan opowiedzieć o mnie? Jeśli oczywiście coś wie.- Dodałem bo nie spodziewałem się zbyt wiele. W końcu to mój lekarz, nie psycholog.

-Wiem i to całkiem sporo bo tak się składa, że jestem twoim pediatrą i znam się z twoim ojcem dość długo. - zaśmiał się i kontynuował, w tym czasie sprawdzając mi opatrunek na kostce. - Nazywasz się Rei Adams, masz 17 lat, starszego o rok brata i rodziców. Uczęszczasz do prestiżowej szkoły, do której jeszcze za dzieciaka sam chodziłem. Z tego co słyszałem masz bardzo dobre stopnie. Na szczęście trwają wakacje więc nie musisz się martwić o zaległości.- dodał uspakajająco, jakbym miał się teraz martwić swoimi ocenami. Na wzmiankę o bracie poczułem dziwny niepokój,
potem tylko niechęć. Chyba moja podświadomość mnie ostrzega. Nie będę tego ignorował.

- Jak to się stało, że wylądowałem pod kołami auta?- to pytanie również mnie nurtowało. Jestem aż takim debilem żeby wejść na pasy na czerwonym? Lekarz, na to pytanie lekko się speszył i zerknął na pielęgniarkę, którą nagle zafascynowała plama na ścianie. Wygląda jak króliczek!

- Sądzimy...- zaczął ostrożnie mężczyzna- że wszedłeś na jezdnię umyślnie...-westchnął i kontynuował, a ja słuchałem tego ze spokojem. Normalnie przejąłbym się każdym, kto targany emocjami postanawia skończyć ze swoim życiem, zwłaszcza jeśli mowa o mnie samym. Ale amnezja ma swoje plusy, nie musiałem się z tym od razu utożsamiać. - Na twoim ciele było dużo ran, jeszcze z przed wypadku. Masz też duża ilość blizn i to nie tylko tych zrobionych samodzielnie- Na to spojrzał znacząco na moje ręce, a gdy zerknąłem w dół mogłem dostrzec poziome, blade linie na moich przedramionach, zaraz przy zagięciu łokcia. Świetnie, czyli mnie dręczyli? Okaleczałem się? Do diabła nie czułem się słaby ani zlękniony. Po raz kolwjny ucieszyłem się z braku wspomnień, bo chyba automatycznie odciąłem się od strachu, który ktoś we mnie wywoływał - zapewne notorycznie.

-Więcej opowie ci twoja rodzina. Zadzwoniliśmy po rodziców, powinni być już w drodze.- Mruknął pocieszająco zakańczając oględziny mojego ciała. - No dobrze. Twoje rany i skaleczenia się zagoiły, możesz czuć się na początku słaby ale to normalne. Nie masz mocnej budowy, a do tego leżałeś przez miesiąc. - Zaśmiał się jakby z dobrego żartu i poklepał mnie po ramieniu. Westchnąłem. Faktycznie, patrząc na moje przedramiona muszę być wręcz chudy. Co to ma być? Nic dziwnego, że udało im się mnie dręczyć czy bić.

-Rei? Rei skarbie!- jak raz wszyscy troje obróciliśmy się do drzwi, w których stanęła szczupła brunetka w delikatnym, pastelowo miętowym kostiumie. Z jej idealnie podkreślonych makijażem, migdałowych oczu poleciały łzy i ruszyła w stronę łóżka. Zagarnęła mnie w ramiona i zaniosła się szlochem.- Och Rei mój malutki, dlaczego?! Dlaczego mi to zrobiłeś?!- zapłakana spytała, a ja nie wiedziałem co zrobić. Kim ona jest? I co takiego zrobiłem? Nie śpię od niespełna 15 minut, do diabła!

-Przepraszam ale nie wiem, o czym pani mówi...- mruknąłem niepewnie, a ona zaskoczona ucichła i odsunęła się by spojrzeć mi twarz. Widać było w jej oczach szok i niepewność. Już miała coś powiedzieć ale przerwał jej lekarz.

-Pani Adams proszę ze mną do gabinetu, a tam wszystko Pani wyjaśnię. Bardzo proszę również wezwać męża abyście mogli oboje zaznać się z sytuacją.- mówił spokojnie, jednocześnie chwytając ją za ramie i prowadząc w stronę drzwi. -Mario, proszę pomóc panu się przebrać i spakować. Myślę, że nie ma potrzeby aby pan Rei był u nas dłużej. Najlepiej będzie mu w domu, z rodziną. - zwrócił się do pielęgniarki i potem z uśmiechem obrócił do mnie, cały czas trzymając kobietę w kostiumie za ramie. - Panie Adams, teraz porozmawiam z pana matką i wszystko wyjaśnię abyś po powrocie do domu mógł się łatwiej zaaklimatyzować. W łazience są ubrania, proszę się odświeżyć i na nas poczekać. - po tych słowach wyszedł, a drzwi się za nim zamknęły.

Z pomocą pielęgniarki wstałem z łóżka i dalej ruszyłem sam. Faktycznie byłem słabej kondycji. Muszę o to zadbać. Wewnętrzny głos ostrzegł, że może się to przydać, oj tak. Gdy znalazłem się w pomieszczeniu, zamknąłem drzwi i od razu ruszyłem do lustra. Przede mną stał obcy człowiek, a jednak trochę znajomy. Czarne włosy, zdecydowanie za długie, bo mógłbym związać je na głowie- co w sumie nie byłoby takim złym pomysłem- sterczały na wszystkie strony. Twarz blada, szczupła, o niezwykle ostrych rysach, wąski nos, szczupłe i trochę zbyt szerokie usta, idealne do ironicznego uśmiechu. Z przyjemnością wypróbowałem go natychmiast. Prawą brew przecinała podłużna blizna. Nie było źle, a nawet całkiem dobrze. Do czego mogli się przyczepiać? Miałem około 1,7m wzrostu więc nie jakoś super dużo ale też pokurczem nie byłem. A te oczy- jak przepastne czarne dziury, niemal pochłaniały światło. Źrenic nie szło dostrzec, a całość nadawała twarzy mrocznego wyrazu. „Nie prowokuj mnie"- mówiły.

-Rei teraz twoja kolej. Dostałeś drugą szansę. I ty zadasz cios.- Szepnąłem do swojego odbicia jakby wiedziony instynktem. Bo coś mi mówiło, że właśnie to muszę zrobić. A puki co,wracam do domu.

Elo pomelo

Bo wena to cwana suczka, szybciutko ucieka więc korzystamy puki się łasi.  Ponad 1250 słów więc nie ma tragedii. Będę wdzięczna za jakieś reakcje. Zdaje sobie sprawę, że to moje pierwsze opowiadanie i zbyt wiele osób może go nie zobaczyć, więc każda opinia się liczy! Buziaki :*

Teraz moja kolej IbxbIWhere stories live. Discover now