9

1K 61 40
                                    

Wraz z wybiciem dzwonka na przerwę wstałem z miejsca i nie patrząc za siebie wyszedłem z Sali. Nie ubrałem maski więc mijani ludzie przyglądali mi się zdziwieni.

-To on? Idiota. Nie bał się wracać?

-To ten co chciał się zabić?

-Co on tu robi? Nie jest w śpiączce?

-Podobno nic nie pamięta. Co się dziwić, że taki pewny siebie. Niech poczeka aż się dowiedzą.

-To on? Nie wygląda inaczej?

-To nie on, nie był taki zbudowany...

Kompletnie ich ignorowałem i szedłem z grymasem na twarzy i rękami w kieszeniach. Wypadłem z budynku i poniesiony nogami znalazłem się w zaułku za salą gimnastyczną. Na ziemi dostrzegłem kilka petów- idealnie. Wyciągnąłem paczkę fajek z kieszeni i czym prędzej odpaliłem jedną. Ten dupek Yamata nauczył mnie palić. Właśnie, on. Oparłem się o barierkę przy ścianie i skrzyżowałem nogi w kostkach. Faktycznie jest po mojej stronie? A jeśli się zgrywa? Nie wyglądało na to, zresztą całkiem się polubiliśmy przez te wakacje, a ja go w szczególności (ten tyłek uhh). Usłyszałem koło siebie szuranie więc podniosłem wzrok.

-O kurwa, chłopaki zobaczcie!- przede mną stanął niewiele wyższy ode mnie rudy chłopak, był raczej średniej postury, a jego mundurek niechlujnie rozpięty miał mu nadać pseudo luzackiego wyglądu. Za nim podeszło jeszcze trzech podobnych do niego kolesi. Całkowite przeciętniaki, czy to im się dawałem, przemknęło mi przez myśl.

- Rei kochany, słyszałem że wróciłeś. Ponoć chciałeś od nas uciec na wieczność, to prawda? Oby nie, bo nieźle ci się oberwie za zabieranie nam zabawki.- przy ostatnich słowach jego uśmiech zniknął, a głos stał się ostrzejszy. Już miałem go zignorować ale idiota wytrącił mi papierosa i chwycił za przedramię. Przed wyjściem z Sali zdjąłem marynarkę i podciągnąłem rękawy więc jego palce dotykały teraz nagiej skóry. Obrzydliwe.

-Miałem zamiar to dopalić.-mruknąłem pozornie spokojnym tonem i spojrzałem mu w oczy. Lekko się zdziwił.

-Że co? Cholera, naprawdę nic nie pamiętasz, ta? Cudownie, wielką przyjemność sprawi mi po raz kolejny robienie z ciebie uległej suki, przyjacielu.- na te słowa wzmocnił uścisk. Ma tylko tyle siły? Spiąłem mięśnie ramion i zgrabnym ruchem wykręciłem rękę tak, że to teraz ja trzymałem go za ramie. Zacisnąłem uchwyt, a on aż pisnął zaskoczony.

-Jeśli chcesz mojej przyjaźni, musisz bardziej się postarać.- na te słowa zrobiłem krok do przodu i przycisnąłem go do barierki po drugiej stronie przejścia. Chyba nie wiedział co zrobić bo całkowicie poddał się moim zamiarom. Pochyliłem się tak, że nasze twarze dzieliły centymetry i uśmiechnąłem przebiegle. Rudy cicho przełknął i zerknął na przyjaciół szukając pewnie odpowiedzi, co się do chuja dzieje?

- To co, zgoda?-szepnąłem mu do ucha.

-Kurwa, kim ty jesteś?- odpowiedział i ponownie spojrzał mi w oczy, w których miałem tylko pogardę.

-Duchem minionych świąt.- odparłem i uśmiechnąłem się do nich przyjaźnie, czego w ogóle się nie spodziewali. Puściłem chłoptasia i ruszyłem z powrotem do Sali, bo usłyszałem w oddali dzwonek. Może dadzą sobie spokój? Wolałbym nie bić się pierwszego dnia.

-Radzę wam, dajcie sobie spokój.- rzuciłem jeszcze na odchodne.

Lekko rozgniewany zaistniałą, idiotyczną sytuacją wszedłem do budynku przy okazji kogoś trącając ramieniem.

-Parz jak łazisz.- warknąłem na moją przeszkodę i nie oglądając się ruszyłem dalej. Za sobą usłyszałem tylko ciche- Co jest kurwa..?- no tak, nikt tu nie jest przyzwyczajony do mnie w roli agresora. To musi się zmienić.

Teraz moja kolej IbxbIWhere stories live. Discover now