𝘤𝘩𝘢𝘱𝘵𝘦𝘳 → 4

74 5 0
                                    

[💌]
  ↳ -ˏˋ 𝘐𝘴 𝘵𝘩𝘢𝘵 𝘺𝘰𝘶𝘳 𝘣𝘰𝘺𝘧𝘳𝘪𝘦𝘯𝘥 ˎˊ˗

— Jestem Seoyoon.

Kiedy blondyn uścisnął dłoń starszego, spojrzał na niego i posłał mu ciepły uśmiech. Ten odpowiedział mu tym samym już zaledwie po kilku sekundach. Ta chwila była dla Jimina zadziwiająco przyjemna. Miał ochotę tak stać i pozwalać, promieniom słońca, przyjemnie padać na swoją twarz. Trzymać w swojej ręce tę drugą, która miała gładką i miłą fakturę. Do tego widząc twarz bruneta, która była po prostu piękna, sam emanował czułością wymieszaną z dziwną tajemniczością.

Tę niesamowitą chwilę, która sprawiała, że obaj chcieli, aby trwała wiecznie, przerwał młodszy. Zrobił to ponieważ ugiął się pod wpływem, nagłego, ciężaru na plecach. Była to, wyższa od niego, długowłosa szatynkach o oczach tej samej barwy. Miała na sobie jeansową spódniczkę, która idealnie opinała jej nogi. Do niej włożona była czarna koszula, tego samego koloru były jej trampki. Różowa bamberka, która była o wiele za duża, tym samym czyniąc dziewczynę o wiele drobniejszą, wszystko dopełniała. Właściwie to drobniejszego, bo w rzeczywistości była Taehyungiem.

Chłopak po chwili zeskoczył ze swojego przyjaciela i pobiegł w stronę najmłodszego, aby przywitać się jedną z tych dziwnych kombinacji piątek i żółwików. Po chwili oparł się na jego ramieniu z szerokim uśmiechem.

— Co zajęło ci, aż tyle czasu? — zapytał Jeon, który był naprawdę zirytowany tym, że przez nieobecność Kima, wszystko musiał z Parkiem robić sam.

— Coś trzeba było poświęci, aby tak wyglądać — wytłumaczył, wskazując na siebie palcem z góry do dołu — padło na ciebie — dokończył śmiejąc się, na co młodszy tylko prychnął i przewrócił oczami.

— Jimina-ah, idziemy w końcu na ten festyn! — zawołał za chłopakiem, który od razu zareagował na swoje imię i spojrzał w jego stronę. W głębi chciał się zganić, bo przecież nie mógł być już bardziej oczywistym — chodźmy na watę cukrową! — powiedział, robiąc minę szczeniaczka, kiedy ciągnął najmłodszego za rękaw od kurtki w dół.

Jeongguk nie mógł się powstrzymać i zaśmiał się cicho na widok swojego przyjaciela, który się tak rozpromienił na myśl o słodyczach. Szybko jednak oprzytomniał, kiedy ponownie przeanalizował jego słowa.

— Jimina jeszcze nie ma — powiedział szybko, a szatyn spojrzał na niego trochę zdezorientowany — poza tym — kontynuował — on nawet nie lub waty cukrowej — po raz kolejny tego dnia uratował swojego, nieźle już panikującego, hyunga.

— Co? — odezwał się chłopak stojący obok niego, by po chwili spojrzeć na swojego rówieśnika. Dopiero wtedy zobaczył stającego przy nim nieznajomego, dlatego szybko do nich podbiegł i zaczął mu się przyglądać. — Kim jesteś? (kim kolwiek~ lmao)

— Min Yoongi — brunet odpowiedział, dopiero po chwili, lekko zmieszany.

— To twój chłopak? — zapytał blondyna, wskazując na mężczyznę, jakby całkowicie go tam nie było. Zrobił to odrobinę za głośno, przez co parę przechodniów zaczęło im się przyglądać.

— Nie! — pisną w odpowiedzi, szybciej niż miał w zamiarze. Machał przecząco dłońmi, jednocześnie robiąc się cały czerwony ze wstydu. Już sobie wyobrażał jak w domu dusi swojego przyjaciela — dosłownie przed chwilą się poznaliśmy i to przez przypadek — wytłumaczył.

— Seoyoon noona przed chwilą go uratowała — wtrącił się Jeon, próbując jakoś przekazać szatynowi o co chodzi.

— Seoyoon noona? — Kim już całkowicie zgłupiał i naprawdę nie wiedział co się dzieje, cała ta sytuacja była jakaś dziwna. — O co tu chodzi? — zapytał na tyle cicho młodszego, gdy już się przy nim znalazł, by nikt inny go nie usłyszał.

— Właśnie, wracając do tego — zaczął najstarszy zwracając się w stronę Parka — może chciałabyś, w ramach podziękowania, zaprosić się — przerwał na chwilę i rozejrzał się po okolicy — nie wiem, może na kawę?

— Myślałam, że na kogoś czekasz — powiedział, marszcząc brwi. Dłonie trzymał splecione do tyłu, bujając się na piętach do przodu i tyłu.

— No tak — czarnowłosy zaśmiał się niezręcznie, drapiąc po karku — właściwie to ta tajemnicza osoba, nie istnieje — dokończył szybko z zażenowaniem.

— Naprawdę? — zapytał zbyt zadowolony z tego stwierdzenia, dlatego szybko potrząsnął głową i uspokoił się. — W takim razie, z przyjemnością, gdzieś z tobą pójdę — odpowiedział radośnie, szeroko się uśmiechając, przez co jego oczy zamieniły się w malutkie półksiężyce. Co zresztą starszy uznał za niewiarygodnie urocze. Wtedy uwagę Jimina przykuła jego dwójka przyjaciół, która energicznie wymieniała się zdaniami — obawiam się jednak, że nie mogę, ponieważ muszę coś dokończyć — oznajmił klepiąc, stojący obok, stos kartonów.

— Rozumiem — odparł smutno Min, a z twarzy blondyna również zniknął uśmiech. — Cóż, mówi się trudno — westchnął i uniósł pokrzepiająco kąciki ust — jeszcze raz bardzo ci dziękuję, za to co zrobiłaś — ukłonił się lekko, a drugi zrobił dokładnie to samo, spoglądając na starszego z małym uśmiechem.

— Seoyoon! — krzyknął Taehyung, gdy młodszy wszystko mu już wytłumaczył, przerywając ich kontakt wzrokowy, bo obaj spojrzeli w jego stronę. — Możesz iść, ja i Jeongguk sobie poradzimy — tłumaczył, a po chwili nachylił się do ucha swojego przyjaciela — on i tak musi się jeszcze przebrać, niech nie myśli, że mu się upiecze — wyszeptał po czym mocno uściskał chłopaka, aby po chwili zacząć zabierać pudła. Gdy wraz z najmłodszym szli już w przeciwną stronę odwrócił się, po raz ostatni, aby pomachać na pożegnanie dwójce.

— Czyli jednak gdzieś idziemy? — brunet zapytał, gdy znów jego wzrok był skupiony na chłopaku.

— Najwyraźniej — odpowiedział z szerokim uśmiechem, a Yoongi nie mógł się oprzeć i zrobił to samo.

𝐰𝐡𝐢𝐭𝐞 𝐟𝐫𝐞𝐞𝐬𝐢𝐚 → 𝐲𝐨𝐨𝐧𝐦𝐢𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz