Rozdział 3

507 30 3
                                    

Po raz kolejny jechaliśmy dobrze mi znaną drogą. Co tu mogę powiedzieć. Z jednej strony miałam nadzieję, że tym razem trafię w inne miejsce, ale jak zwykle się przeliczyłam.

W końcu, gdy zaczynało się robić ciemno dotarliśmy na miejsce. Lekko się ociągając wyszłam z samochodu. Na zewnątrz nie było ani jednej żywej duszy, co troszkę mnie zdziwiło, bo w końcu nie było jeszcze tak późno.

Zaraz przy wyjściu z budynku czekała na nas znajoma sylwetka. Dyrektor Akademii, bo właśnie on nas oczekiwał wpatrywał się w nas z jawnym zniecierpliwieniem.

-No w końcu jesteście. Chodźmy na górę i tam na spokojnie porozmawiamy. 

Tato wyciągnął moje walizki z samochodu, po czym wszyscy razem udaliśmy się za dyrektorem w stronę jego mieszkania. Po dotarciu na miejsce zajęliśmy miejsca przy stole. Jako pierwszy odezwał się dyrektor:

- Alex twój tato w skrócie przybliżył mi twoją sytuację, która szczerze powiedziawszy nie wygląda najlepiej. Widziałem wiele rzeczy na tym świecie, ale o czymś takim, co ciebie spotkało nawet nie słyszałem. Wydaje mi się, że najlepiej abyś została tu na jakiś czas i razem zajmiemy się poszukiwaniem odpowiedzi na te nurtujące nas pytania. Drugą kwestią jest oczywiście twoje bezpieczeństwo. W zaistniałej sytuacji uważam, że jesteś tu o wiele bezpieczniejsza, niż w domu.

- Oczywiście wszystko to rozumiem, ale sam pan wie, że ciężko jest tu wrócić po tym wszystkim, co mnie spotkało. Myślałam, że ten rozdział pod nazwą Akademia został definitywnie zamknięty, a tu proszę taka niespodzianka.

- Co tu dużo mówić. Nie pierwszy raz jesteśmy w tej sytuacji, więc może skończmy już ten temat. Według mnie nie ma innego sensownego wyjścia z tej sytuacji, więc myślę, że nie podlega to dyskusji. Co innego rozwiązanie tego problemu. Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia jak ten temat ugryźć. Oczywiście razem z Alex  jutro z samego rana weźmiemy się do roboty, lecz najbardziej martwi mnie to, że musimy zagłębić się w księgi spowite ogromną ilości kurzu. Księgi tak stare jak nasza szkoła, a uwierzcie mi wiele ona już widziała. Mam tylko nadzieję, że starczy nam na to czasu- dodał już cicho jakby nie chciał, aby ktokolwiek poza nim te słowa słyszał.

- Panie dyrektorze...- zaczęłam cicho-... czy jest jakaś nadzieja na powodzenie tego przedsięwzięcia? Przecież to czego się tu dowiedziałam nie daje nam wielkich nadziei na znalezienie rozwiązania.

-Jeżeli mam być szczery, to pozostaje nam tylko nadzieja.

Po tej jakże interesującej rozmowie z jeszcze większą ilością pytań udaliśmy się do swoich pokoi, aby odpocząć po ciężkim dniu. Zmęczona wszystkimi przemyśleniami zasnęłam, gdy  ledwo położyłam głowę na poduszce nie myśląc nawet o tym, co może przynieść mi następny dzień...

Cztery żywioły- W krainie cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz