Naj(nie)szczęśliwszy dzień w życiu

1.6K 70 8
                                    


Przez poszu­kiwa­nie szczęścia dla niego sa­mego osiąga się tyl­ko nudę

i aby zna­leźć szczęście, trze­ba szu­kać cze­goś in­ne­go niż szczęście.

Marcel Proust

*

Tydzień wcześniej

- Ej Smoku! - jak przez mgłę usłyszał zadowolony bełkot Zabiniego. Ostatkiem sił uniósł powieki ukazując swoje przekrwione oczy.
Nie był to pierwszy raz, kiedy przesadził z alkoholem. Ale przecież od tego były imprezy, żeby się bawić i pić bez żadnych ograniczeń.
Spróbował podnieść rękę, żeby przetrzeć twarz, jednak nie potrafił nią ruszyć. Marszcząc czoło rozejrzał się na boki i ze zdziwieniem zauważył siostry Greengrass śpiące po obu jego stronach. Ich głowy spoczywały na jego piersi, a ciała przyciskały do kanapy obejmujące je ręce. Mimo, że palce u rąk ruszały się zgodnie z jego wolą, to potrzebował dokładnie minuty, żeby odgadnąć, że dłonie które wystają za plecami dziewczyn należą właśnie do niego.

Merlinie, bomba świata...
- SMOKU! - podskoczył, słysząc głos Blaise'a tuż przy uchu, a siostry Greengrass wydały z siebie jednomyślny jęk protestu.
- Czego? - wybełkotał, starając się zogniskować spojrzenie na śniadej twarzy przyjaciela. Dopiero teraz do jego uszu zaczęła docierać grająca w tle muzyka, a kątem oka zobaczył, jak Astoria pędem biegnie do łazienki, zakrywając dłonią usta.
- Patrz co znalazłem! - Zawołał Zabini, podskakując jak małe dziecko, które właśnie dowiedziało się, że spędzi resztę życia w Disneylandzie.
Draco spojrzał na przedmiot trzymany w jego dłoniach. Był złoty, z wydłużonym dzióbkiem, a wielkością nie przewyższał dłoni.
Przymknął powieki, bo obraz znów zaczął mu się rozmazywać.
- Diable, po co ci... - pochylił się, żeby lepiej widzieć tę dziwną rzecz, po czym skupił spojrzenie na twarzy Blaise'a. - dzbanek?
Zabini wyglądał jakby dostał obuchem w łeb. Uśmiech na jego twarzy zastąpiła determinacja, a ręce podsunęły przedmiot pod sam nos Malfoy'a.
- Dzbanek? Przecież to lampa Alladyna! - zawołał z oburzeniem.
Na widok powagi malującej się na twarzy przyjaciela, Draco wybuchł pijackim śmiechem, po chwili przerwanym głośną czkawką.
- Taa, a ja jestem Ignotus Peverell - wybełkotał, opierając się o kanapę i na nowo zamykając powieki. Był pijany i zmęczony. Tak ciężko to zrozumieć?
Po chwili poczuł jak pufa tuż obok niego ugina się pod ciężarem ludzkiego ciała.
- No dalej, co ci szkodzi? Musisz tylko potrzeć trzy razy i pomyśleć życzenie...
- Sam sobie trzyj i myśl życzenie - przerwał mu Draco, o dziwo stanowczym tonem. Lubił Blaise'a, był jego najlepszym przyjacielem, jednak w tym momencie naprawdę zaczynał działać mu na nerwy.
- Ale ja już to zrobiłem! - zawołał Diabeł z błyskiem w oku.
- Taa? I co? - zapytał beznamiętnym tonem. Czuł jak alkohol powoli opuszcza jego organizm.
- I spełniło się! - na widok niedowierzania wymalowanego na twarzy blondasa przewrócił oczami i przybliżył się. - No naprawdę! Poprosiłem, żeby ta śliczna Alicia Travis mnie pocałowała... i pocałowała!
Draco wzniósł oczy do nieba, kręcąc głową w niemym błaganiu o cierpliwość. Ten Diabeł był aż tak głupi czy aż tak pijany? Przecież każdy widział, że podoba się tej Travis. Co więc dziwnego w tym, że go pocałowała?
- No dalej! - namawiał Blaise, kładąc mu złoty dzbanek na kolanach. - Teraz twoja kolej. Życz sobie co tylko chcesz!
Malfoy przyjrzał mu się spod przymrużonych powiek, rozważając w swoim wciąż zamroczonym umyśle różne opcje. Nie potrzebował wiele czasu, by dojść do wniosku, że tym razem z nim nie wygra.
Jak Zabini na coś się uprze, to musi to mieć.
Brzmi znajomo, prawda?
Westchnął, wyrażając tym samym własną frustrację, po czym złapał za naczynie i zaczął je pocierać.
No dalej, ty głupi dzbanku. I tak się ode mnie nie odczepi, więc co mi szkodzi spróbować?
No dobra... w takim razie, proszę o dzień, w którym wreszcie znajdę szczęście. To PRAWDZIWE szczęście. A i, żeby ten dzień już nigdy się nie skończył.
Przymknął powieki, żeby zrobić Zabiniemu jeszcze większą przyjemność, po czym uchylił je, oddając naczynie.
- Już?
- Już. I co teraz?
- Nic. Po prostu czekaj, aż się spełni.
Draco westchnął, patrząc na plecy odchodzącego chwiejnym krokiem Blaise'a. Tyle lat, a on wciąż nie potrafił do końca ogarnąć pełni oryginalności jego osoby.

Miniaturki -DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz