2.

51 4 1
                                    

Obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi, na co krzyknęłam tylko, że już wstaje i znów opadłam głową na poduszkę. Mimo spania odpowiedniej ilości godzin, byłam okropnie zmęczona. Na wpół przytomnie zwlekłam się z łóżka i wziąwszy ubranie poszłam do łazienki, gdzie się ogarnęłam. Dzisiaj na sobie miałam ciemne rurki, podkoszulek z odciskiem wilczej łapy, a na to czarną bluzę z głębokim kapturem. Moje kasztanowe włosy związałam w wysoki kucyk. Już bardziej świadoma zeszłam na dół do kuchni, gdzie była moja mama i rozkładała ostanie rzeczy na swoje miejsca.

-Dzień dobry –przywitałam się, przy okazji sięgając po jedną z kanapek leżących na talerzu.

-Radziłabym ci się pośpieszyć, jeśli chcesz zdążyć do szkoły –powiedziała mama, nawet na mnie nie patrząc, zamiast tego wskazując duży zegar wiszący nad blatem, wskazywał on godzinę 7:40.

Patrząc na niego prawie wyplułam właśnie jedzoną kanapkę i szybko pobiegłam po plecak i wpakowałam do niego jakieś książki i zeszyty, nawet nie patrząc na plan lekcji, który dostałam już wcześniej. Wzięłam jeszcze telefon, słuchawki i jakieś drobne. Wybiegając z domu, krzyknęłam tylko szybkie „cześć'' do mamy. Szybkim krokiem skierowałam się w stronę szkoły, a żeby oszczędzić czasu postanowiłam iść przez las. Podziwiałam piękno miejscowego lasu, nie było w nim żadnych śladów ludzi, co cieszyło mnie jeszcze bardziej. Ale moja radość opuściła mnie, kiedy uświadomiłam sobie, że nie będę mogła z niego skorzystać w pełnie. Rodzice od zawsze bardzo bali się, że ktoś mógłby nas zauważyć pod postacią wilków. Ja osobiście uważałam, że to głupie, bo my nie różniliśmy się prawie w ogóle od normalnego wilka. Ale nigdy nie dyskutowałam z rodzicami, ufałam, że mają racje. Po jakimś czasie drogi usłyszałam głosy. Nic w tym dziwnego, poza tym, że byłam w środku lasu, daleko od jakiejkolwiek ścieżki. Głosów było kilka i szybko zbliżały się w moją stronę. Szybko wskoczyłam za przewrócone drzewo i przylgnęłam do ziemi, żeby spod niego móc widzieć, kto to. Kilka kroków ode mnie w nienaturalnym tempie przebiegło kilku chłopaków i dziewczyna. Było to dziwne, bo tak szybko biegają tylko wilki. Ale przecież rodzice mówili, że nie istnieją inni, tylko my. Może tylko mi się wydawało. Nie chcąc spóźnić się, chociaż na drugą lekcje, bo na pierwszą na pewno nie uda mi się już dotrzeć, poszłam w stronę szkoły. Chwilę później stałam przed szarawym budynkiem, wypełnionym ludźmi. Pewnie poszłam w stronę drzwi. Słyszałam rozmowy innych, mówili o mnie, zerkali. Nie lubiłam tego uczucia, bycia obserwowaną, mimo że ja tu byłam silniejsza. Przechodząc przez korytarz, poczułam nagle zapach, którego nigdy wcześniej nie czułam, ale wydawał mi się tak znajomy i bliski. Popatrzyłam się w stronę, z której dochodził i zobaczyłam chłopaków, których widziałam w lesie, nie było z nimi dziewczyny. Niespodziewanie wszyscy czterej przerwali rozmowę i popatrzyli się na mnie. Staliśmy po dwóch końcach korytarza i patrzyliśmy się na siebie. Ich oczy były inne niż wszystkich, zaczęły mienić się krwistą czerwienią. Od razu przypomniał mi się mój sen. Wystraszona natychmiast odwróciłam wzrok i wtapiając się w tłum skierowałam się szukać jakiegoś nauczyciela. Ciągle przed oczami miałam widok tych chłopaków. Po chwili zadzwonił dzwonek. Zmuszona byłam poszukać gdzieś w plecaku planu lekcji, żeby sprawdzić, jaką mam mieć teraz lekcje i w której sali. Moim wybawieniem okazała się nauczycielka, przechodząca przez pusty już korytarz.

-A ty nie powinnaś być teraz na lekcji? –zapytała z nutką złośliwości kobieta, będąca dużo po czterdziestce, a przez jej ciemne włosy było widać pasma siwizny.

-W tym problem, że jestem tu nowa, a zgubiłam swój plan lekcji i nie wiem, w której sali mam zajęcia. –Odpowiedziałam zgodnie z prawdą i zrobiłam minę zagubionego szczeniaka, którym poniekąd byłam.

-Tak... Tak, chodź –powiedziała nieco zawiedziona i poszła w nieznanym mi jeszcze kierunku.

Podążyłam za nią i już po kilku minutach stałyśmy przed dużą tablicą korkową, gdzie wisiał plan lekcji wszystkich klas wraz z rozpiską sali.

-W, której jesteś klasie, tak właściwie? –Zapytała nauczycielka, nie odrywając wzroku z tablicy.

-Klasa druga a, chyba –powiedziałam z delikatnym zawahaniem.

-W takim razie masz teraz godzinę wychowawczą z panem Smith w sali 101, to tam na końcu korytarza –kobieta wskazała mi odpowiednie drzwi i weszła do najbliższego pomieszczenia, które prawdopodobnie było pokojem nauczycielskim.

Udałam się pod odpowiednie drzwi. Zapukałam i po chwili weszłam do pomieszczenia. Nagle wszyscy przerwali swoje rozmowy, a ich wzrok został skierowany w moją stronę. Ku mojemu nieszczęściu w ostatnich ławkach siedzieli czterej chłopacy i dziewczyna z lasu. Lecz tym razem ich oczy były normalne, a nawet w jakimś stopniu wyrażały zaciekawienie, poza dziewczyną, która widocznie nie przepadała za mną i mordowała mnie wzrokiem. Mierzenie się wzrokiem, przerwał nauczyciel, zaskakująco młody.

-Ty pewnie jesteś Ylva Vilkas? –Zapytał, niszcząc ciszę w pomieszczeniu.

-Tak, proszę pana. –Odpowiedziałam uprzejmie.

-Dobrze, więc ja w tym roku będę twoim wychowawcą i w razie jakiś problemów zawsze możesz do mnie przyjść, plan lekcji już dostałaś, więc teraz zajmij jakąś ławkę, a po lekcji poproszę kogoś żeby cię oprowadził po szkole –już chciałam zaprzeczać, że nie potrzebuje żeby ktoś mnie oprowadzał, ale zbył mnie ręką i wskazał wolną ławkę pod oknem.

Usiadłam we wskazanej ławce, a nauczyciel wrócił do opowiadania jakiś rzeczy. Położyłam głowę na ławce i myślami wróciłam do tej dziwnej grupki osób, którzy teraz wiercili mi dziurę w plecach wzrokiem. Było w nich coś dzikiego, groźnego i coś, co kazało trzymać się z daleko od nich, ale jednak wydawali mi się bliscy. Postanowiłam zapytać o to rodziców jak tylko wrócę do domu. Na razie jednak zatopiłam się w marzeniach, gdzie byłam tylko ja, pod postacią wilka, przemierzająca lasy. 

Oczami WilkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz