Nie potrzeba mi do życia wiele.
Mam swój starodawny pokój zrobiony w duchu lat z których pochodzę.Co wieczór przenikają przez niego ciche dźwięki głosu Franka Sinatry, lub innych moich idoli.
Nie posiadam zbyt wiele mebli. Dobra materialne to nie do końca moje domena.
Wystarcza mi lekko porysowana stara komoda, zapach drewnianych desek z podłogi i odrestaurowany gramofon.
Małe, lecz za to bardzo wygodne łóżko, oraz lampka nocna dająca niezwykle ciepłe światło.Wszystko to sprawia wrażenie powrotu do przeszłości z której nie patrząc pochodzę. Uwielbiam przebywać w tej mojej uroczej klitce.
Mój pokój jest jedynym pomieszczeniem w całym budynku, które nie zostało obrzydliwie obładowane pod sufit nowoczesną technologią.
W końcu mieszkam w Avengers Tower.Niechętnie zgodziłem się na taki układ z Fury'm.
Nasza relacja jest ściśle zawodowa (nie to co niektórych z lokatorów tego miejsca).
Nie mamy ze sobą żadnych problemów.
Oczywiście w przeciwieństwie do Tony'ego.
On i Nick lekko mówiąc nie przepadają za sobą.Stark za wszelką cenę stara się znaleźć idealną okazję na cyniczny przykąs lub po prostu grubiański komentarz.
Przyznam, jego żarty potrafią spowodować lekki uśmiech na mojej twarzy, ale kilka razy naprawdę zdarzyło mu się przesadzić.
Jeśli chodzi o moją relację ze Starkiem...
Jesteśmy- przyjaciółmi, chyba można tak powiedzieć. Czasem potrafimy znaleźć wspólny język, lecz jego etyka pracy i ciągły flirt z każdym wywołuje u mnie jednak dyskomfort, szczególnie podczas misji.
Nie potrafię rozróżnić, czy to zwykła natura playboy'a, czy może coś więcej, lecz potrafi być czarujący.
W jakimkolwiek tego słowa znaczeniu.
Najlepszy kontakt z całej naszej super-rodzinki mam z Natashą, jest dosyć uroczą kobietą.
Emanuje od niej ogromny seksapil, ale nie ważne jak mocno bym tego pragnął, mie potrafiłbym jej pokochać. Szczególnie jeśli chodzi o dobranie charakterologiczne.W ogóle ciężko mi pokochać kogokolwiek kim nie jest Peggy.
Przynajmniej nie teraz.
Pogodzenie się z jej śmiercią jest dla mnie czymś nieosiągalnym. Nie ma nocy w której nie zawitałby mojego umysłu.
Była miłością mojego życia, tak mi się wydaje.Ale Carter to przeszłość. Wiem coś o życiu nią i nie jest to łatwe w najmniejszym stopniu.
W taki sposób żyjemy. czasem przyjdzie czas na uratowanie świata, ale kto by to wspominał.
Po wyjściu z pokoju, od razu rzucił mi się w oczy rozpustny nastrój towarzystwa, moim skromnym zdaniem alkohol nie za bardzo im służy.
Thor siedział na kanapie do góry nogami śmiejąc się z Clint'a na którym położył swoją ulubioną zabawkę; ukochany młot- Mjölnir.
Romanoff korzystając z sytuacji próbowała łukiem Bartona zestrzelić jabłko z głowy Bannera.
Biedny chłopak, aż drżał ze strachu.Jedyne co mnie zdziwiło, to Tony.
Siedział ze szklanką whiskey w ręku, nie zwracając szczególnej uwagi na resztę. Wyglądał jak nie on.
Jest impreza, trunki leją się litrami, a on nie korzysta?Po prostu patrzał w jeden punkt.
Podszedłem sprawdzić, w czym leży sęk.
-Hej Stark, wszystko w porządku? - Spytałem zaintrygowany.
CZYTASZ
Steve and Tony one shots (stony)
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] [W TRAKCIE EDYCJI]przedstawiam wam moje dzieło: cztery homoerotyczne one-shoty. Zachęcam do przeczytania i zostawienia gwiazdki, byłoby mi bardzo miło! (Proszę jednak o wzięcie pod uwagę, że zostało to napisane przeze mnie w wieku 14 la...