Ewolucja

14 5 0
                                    


W pogodny dzień kameleonę
Wziął pewien gekon za żonę.
Życie wiedli razem szczęśliwe,
Dzieci ich były bardzo żywe.

Małe kamekoniątka i gekoleony.
Robaków dziennie zjadały dwie tony.
Lecz robaki z dnia na dzień drożały,
Czym żonę gekona frasowały.

Raz gekoleon malutki,
Chcąc odgonić matczyne smutki,
Zaczął skakać wysoko
Aż zrównał swój skok ze sroką.

Kiedy niebo zobaczył niebieskie,
Zrozumiał - prowadził życie pieskie.
I od tej pory o uniesieniu
Marzył i w przestrzeń wzniesieniu.

Na braci patrzył z góry,
Albo oglądał chmury.
Aż obrósł w piórka,
I odleciał z rodzinnego podwórka.

MarlitynkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz