mamy dla was wiadomosc

6.2K 151 19
                                    

Z uśmiechem na ustach, uwieczniłam aparatem widok mojego synka i Lucasa. Był to chyba najcudowniejszy widok na świecie. Oprócz tego, jak Lucas wziął po raz pierwszy naszego synka na ręce. Był zachwycony, bardziej niżbym mogła sobie to wyobrazić. 

Minęły cztery miesiące odkąd urodziłam Nathaniela. Był naszym maleńkim oczkiem w głowie, tak samo jak dziadków, którzy oszaleli i zaczęli obdarzać swojego jedynego wnuka wieloma prezentami. Sądzę, że mały Rosario będzie rozpieszczonym chłopcem. O tak, zdecydowanie o tym wiedziałam, jednak nie chciałam przyjąć do wiadomości. Nienawidziłam nikogo rozpieszczać, jednak drobne upominki są jak najbardziej wskazane. Moja rodzicielka mieszkała z nami dwa miesiące, chcąc mnie czegoś nauczyć, okazało się też, że nauczyłam się więcej sama niż z nią. 

– O czym myślisz, Ho? – ujrzawszy swoje maleńkie dziecko w ramionach potężnego mężczyzny, który oszalał z radości, gdy ujrzał na ustach Nathaniela delikatny uśmieszek i radosne iskierki w oczach. Musiałam przyznać, że wdał się w Lucasa i jego rodzinką, przynajmniej ma dobre geny, prawda? 

– O początkach, kiedy urodził się bąbelek – podeszłam do nich wolnym krokiem, pogładziłam juniorka po policzku, wpatrując się ciągle w jego oczka. 

– Wyobrażasz sobie, że niedługo będzie pięć miesięcy odkąd jest z nami? Czuję jakby wczoraj się urodził. Nadal taki kruchy, ale duży i zdrowy. Jestem dumny – miałam ochotę otrzeć mentalne łezki. – Urodzisz mi następnego brzdąca? 

– Chyba oci… – urwałam, widząc jego groźny wzrok. Ciągle jest za tym, by nie przeklinać przy dzieciach, nawet jeśli mało z tego rozumieją. – Ocipiałeś. – Dodałam pod nosem. 

– Mogłaś sobie darować.

Zaśmiałam się i pokręciłam energicznie głową, włączając w ruch mojego kucyka na głowie. 

– Nie mogłaś, bo byłabyś chora. 

– Naturalnie. A poważnie…

– Wiem, olśniewającą mam urodę – odparł z łobuzerskim uśmieszkiem. 

– Wlewaj sobie dalej, nigdy nie przyznam, że jesteś taki czy siaki. 

Wzruszyłam powoli ramionami, po czym strzeliłam kolejne zdjęcie. Ostatnio pogłębiłam swoją pasję w robieniu zdjęć, nie wiedziałam nigdy wcześniej, że może to być tak zajmujące i cudowne zajęcie. Wiele można dostrzec dzięki zdjęciom, a przeważnie moimi modelami są ci dwaj panowie. 

– Jesteś wredna, nigdy się nie zmienisz – wydął dolną wargę niczym dziecko, któremu odmówiono cukierka. 

– Jesteś…Nienormalna. 

– Wiesz, mam to po rodzicach, oby Nate tego nie odziedziczył – zaśmiałam się i wzięłam głęboki oddech, siadając na kanapie. Położył mi małego na brzuchu, który od razu się we mnie wtulił. Mówiłam, że to najsłodsze dziecko na świecie?

– Jesteście moją prawdziwą, jedyną i najukochańszą rodziną. Cieszę się, że wyszłaś za mnie mimo swoich uprzedzeń. Dziękuję, iż zgodziłaś się uczynić mnie najszczęśliwszym facetem na świecie, który do końca swoich dni będzie tylko i wyłącznie wasz – cmoknął mnie w nos. 

– Nie masz za co dziękować. Moim priorytetem jest  to, byście byli dumnymi i szczęśliwymi mężczyznami – odpowiedziałam rozczulona, po czym uniosłam się powoli, trzymając małego i pocałowałam go czule w usta. 

Zadowolony mruknął coś niezrozumiale, a ja tylko zdusiłam chichot. 

Lucas

Wieczorem odwiedzili nas wszyscy po kolei, począwszy od przyjaciółek Hope kończąc na moich pracownikach, którzy spanikowani próbowali się ze mną skontaktować. Mówiłem im wiele razy, żeby nie przychodzili do mnie do domu, ale co ja mogę? Żyją swoimi prawami. Na koniec dnia, chcąc zostać już sam na sam z żoną, zrobiłem się jeszcze bardziej podirytowany, gdy ujrzałem swoich teściów. 

Koniec, naprawdę jeden wielki koniec. Po co jeszcze oni? Byłem już dosyć zmęczony, zwłaszcza że mieliśmy malucha w domu, który płakał, gdy tylko brała go na ręce jakaś pani. Wiedział kogo jest, brawo.

– No cześć – wymamrotałem, gdy tylko usłyszałem głośne „niespodzianka!”. Wiedziałem, że moja teściowa uwielbia ten dom, ale bez przesady. Pomocy? 

Wywróciłem oczami, gdy tylko ujrzałem kolejne zabawki dla Nathaniela. A ja co dostanę? W duchu wydąłem dolną wargę jak dziecko. Czasami to się objawiało – zwłaszcza, gdy bawiłem się z moim synem, a przynajmniej próbowałem się bawić. Jednak jest jeszcze za młody. 

– Kto przyszedł? – usłyszałem głos swojej żony. Wróciłem do salonu, wywracając oczami. 

– Córeczko! 

Gdy tylko ujrzała swoją rodzicielkę skrzywiła się i spojrzała na swoje dłonie. Pokręciła głową energicznie i wstała powoli. Obserwowałem dokładnie jej reakcję. Jej rodzicielka odgarnęła włosy Hope na bok, chcąc odsłonić tym samym jej uroczą twarz. 

Na usta teściowej wkradł się wielki uśmiech. 

– Co tu robicie? O tej godzinie, mamo mieliśmy ciężki dzień, chcieliśmy odpocząć. 

– Już nie wolno nam odwiedzać jedynego wnuka? – cichy pisk Veronici rozniósł się po salonie, jeśli obudziłaby mi Nathaniela, gorzko by tego pożałowała. Mały zawsze powoli i opornie zasypiał, tak jakby chciał być z nami na okrągło. Nie powiem, że nie, ale cieszyło mnie to. –  Gdzie mój mały króliczek? – Dodała spokojna, lecz uśmiechnięta.

– Mamo, on śpi – odezwałem się, chcąc w końcu odpocząć i mieć w ramionach swoją żonę. 

– Widzisz, mówiłem… – wymamrotał teść, siadając spokojnie na podłokietniku kanapy. Szczerze? Zaproponowałbym mu whisky bądź cokolwiek innego, ale wiedziałem, że Hope byłaby zła. Nie lubiła, gdy piłem. 

– A dajcie spokój. 

– Mamy dla was wiadomość – powiedział z niesmakiem. 

Zaciekawiony usiadłem, a później padło jedno, niespodziewane zdanie:

– Jestem w ciąży, Hope! – zaświergotała radośnie Veronica. Moja żona spojrzała na nią jak na idiotkę, a ja wybuchnąłem śmiechem.

– Dobry żart – odezwałem się i zmierzwiłem swoje nieco przydługawe włosy. Muszę do fryzjera się wybrać, o tak. 

– Ale to nie żart.

Zaaranżowane małżeństwo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz