tak jak ja kocham ciebie

7K 167 2
                                    

Czwarty miesiąc ciąży jest chyba najgorszym etapem, jaki przechodziłam. Nigdy nie myślałam, że mogłabym tak troszczyć się o jakiegokolwiek człowieczka, nawet, jeśli był bezpieczny za grubą powłoką swojej mamusi. Muszę przyznać, jestem szczęśliwą mężatką, a poród już niedługo. Z początku przerażały mnie myśli związane z ciążą, nie martwiłam się nawet tym jak będę wyglądać w przyszłości, ważne, że jestem piękna dla mojego męża. To się liczyło.

Lucas zapunktował sobie u mnie tym, że próbował sam wyremontować pokój dla maluszka. Zawsze podczas malowania, miałam nadzieję, że nic mu się nie stanie, jestem dumna jak wybrnął z tego zadania. Spisał się na szóstkę z wielgachnym plusem. Pokój prezentował się pięknie. 

Od początku zakładał, że to będzie chłopiec, więc oto w tym stylu urządził maluszkowi pokój. Zielonkawe (wbrew pozorom nie jaskrawe) ściany prezentowały się genialnie, do tego miał przepiękne meble, które zakupiła mu babcia. Co jak co, ale mówiłam już, że moja mama jest specyficzną kobietą. 

– Hope? – odwróciłam się w kierunku mężczyzny, który oparty był o białą framugę drzwi. Przechyliłam głowę w bok, spoglądając na osobnika, który zaburzył mój spokój swoim przybyciem. Serce momentalnie zaczęło swój galop, dlaczego tak reaguję na niego? 

– Nie mogę się nacieszyć – powiedziałam szczerze. Zerknęłam na łóżeczko, które wykonane było na zamówienie. Dokładnie koordynowałam z moją matką to, co pojawiało się w pokoju mojego maluszka. Muszę powiedzieć szczerze, że jestem szczęśliwa. Najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Ujrzałam jego uśmiech, na co me serce zaczęło się radować. 

– Będziemy prawdziwą rodziną, gdy urodzi się maluszek – powiedział i podszedł do mnie, kucnął i przyłożył głowę do mojego średnich rozmiarów brzucha. Dziecko jakby wyczuło w pobliżu swojego ojca, zaczęło żwawo się poruszać, przynajmniej miałam nadzieję, że to maluszek a nie ponowny głód. Lucas przyłożył głowę do brzuszka i wsłuchiwał się. – Mmm, mamusia na pewno też cię kocha. Ale ja o wiele bardziej. – Uwielbiam, gdy udaje, że rozmawia z dzieckiem. Było to uroczym zjawiskiem, dość niespotykanym. Słyszałam, że mój ojciec w ogóle nie potrafił zdobyć się na takie czułości, nawet jeśli kocha mnie całym sercem. 

Wsunęłam dłoń w jego gęste ciemne włosy i uniosłam brew, wpatrując się w niego cierpliwie. 

– I co ten okruszek ci mówi, co?

Miałam ochotę chichotać, jednak powstrzymałam się w ostatniej chwili.

– Mówi mi, że chciałby już wyjść do swoich rodziców. Chciałby być przytulony i ujrzany – uśmiechnął się szeroko, mówiąc te wszystkie rzeczy. Kocham, gdy jest szczęśliwy. To jego symbol; szczęście. On jest moim talizmanem, który chcę trzymać już do końca życia. 

– To całkiem fajne uczucie, zwłaszcza, gdy tak się porusza, gdy wie, że tatuś jest blisko – oznajmiłam, czując że nogi zaczynają mnie boleć. Czasami tak miałam i po prostu musiałam usiąść lub się położyć. – Nogi. – Dodałam szybko, po czym poczułam dłonie Lucasa błądzące po moich nogach, biodrach, tyłku i plecach, kiedy wstawał zawsze to robił. Zawsze znajduje okazje by, choć troszeczkę dotknąć. 

– Chodź kochanie, odpoczniesz sobie – cmoknął mnie czule w usta, zadowolona odwzajemniłam cmoknięcie i ruszyłam z nim do salonu, chcąc posiedzieć, chociaż troszkę. Jest mi to cholernie potrzebne, przynajmniej na tę chwilę. 

Byłam spragniona masażu stóp, pleców i reszty ciała. Taki relaks, jednak wiedziałam, że gdybym zamówiła sobie masażystę, mój mąż odciąłby mu jaja. Na samą myśl o tym zachichotałam, zwracając tym uwagę swojego męża. Mrugnął do mnie oczkiem, niczym rasowy flirciarz. 

Zaaranżowane małżeństwo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz