epilog

8.7K 215 37
                                    

Lucas


Trzymając naszego kochanego synka na rękach szedłem powoli do sypialni, Hope jeszcze spała, dlaczego też Nat i ja nie odezwaliśmy się ani słowem gdy przekraczaliśmy próg. Dzisiaj moja ukochana żona kończy dwadzieścia cztery lata, posadziłem młodego Rosario na łóżku, po czym sam usadowiłem się na skraju, brunetka mruknęła coś pod nosem kiedy Nathaniel zaczął ją szturchać i przytulać się do niej. Z zamkniętymi powiekami wtuliła go w siebie i pocałowała w czoło, ten widok sprawił, że na mojej twarzy ukazał się ogromny uśmiech.

- Wszystkiego najlepszego mamo.

Odezwał się ten słodki dziecięcy głos, który kochałem bardzo mocno, kobieta otworzyła zaspane oczy i spoglądnęła na swoje oczko w głowie. Uśmiechnęła się, ucałowała rumiany policzek chłopczyka i powiedziała.

- Dziękuję słońce.

Przejechała dłonią po jego główce, od kiedy Nat się urodził Hope zmieniła się nie do poznania, była wiecznie uśmiechnięta, miła i nie narzekała tak jak kiedyś. Cieszyłem się z tego i muszę przyznać, że mam wrażenie iż nasz synek bardziej kocha ją niż mnie. 

- Nathaniel chodź zrobimy mamie śniadanie. 

Nachyliłem się nad żoną i obdarowałem ją krótkim pocałunkiem, po chwili czarnowłosy wspiął się na moje ramiona, wstałem udając, że jest strasznie ciężki. Rozłożyłem ręce na boki i nie za szybkim krokiem zacząłem iść przed siebie udając samolot, mój synek chichotał i wręcz rozkazał mi iść szybciej. 

Hope


Dzisiaj z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, ma wspaniałego synka i niesamowitego męża. Wiem, że nasze początku z Lucasem nie były kolorowe, ale teraz poszły one w zapomnienie, liczyło się to, że naprawdę się kochamy i świata poza sobą i naszym dzieciaczkiem nie widzimy. Ubrana już w czarne rurki i niebieską bluzkę na krótki rękaw szłam wolnym krokiem w stronę kuchni, jak nigdy moje włosy spięłam w koński ogon. Uśmiechnęłam się szeroko kiedy zatrzymałam się przy kominku, stały na nim nasze zdjęcia, które uwielbiałam i możecie mi nie uwierzyć, ale sama postawiłam tu nasze zdjęcie ze ślubu. Kiedyś chowałam je, gdy tylko pojawiało się w zasięgu moje wzroku, a teraz patrzę na nie z przyjemnością i uśmiechem na twarzy. Fotografie przestawiające samą mnie, stały po prawej stronie, Lucasa zaś po lewej, na środku stały zdjęcia moje i męża, nasze z dzieckiem i ślubne  z przodu by każdy mógł je zobaczyć. Podskoczyłam lekko do góry kiedy poczułam dotyk, odwróciłam się na pięcie i ujrzałam mojego małego szkraba, który odziedziczył uśmiech po swoim tatuśku. 

- Co robisz mamo? 

Zapytał, a ja kucnęłam przed nim, wpatrywałam się w niego swoimi wielkimi oczętami. 

- Oglądam nasze zdjęcia kochanie. 

Ucałowałam jego czółku, on oczywiście się skrzywił, zauważyłam, że nie lubi gdy się go całuje, ale niestety musi się do tego przyzwyczaić, ja nie potrafię go nie cmoknąć. 

  - Przyjedzie dzisiaj babcia z dziadkiem i Laurą? 

Lucas i ja nie przepadaliśmy za wizytami moich rodziców, ponieważ moja kochana rodzicielka wpychała zawsze nosa w nie swoje sprawy i pytała nas o rzeczy o które nie powinna, one są naszą prywatną sprawą. Nat zaś bardzo polubił swoją babcię, dziadka i moją malutką siostrzyczkę, która była słodka i mogę się założyć, że wyrośnie na taką złośnicę jak ja. W dniu jej narodzin obiecałam jej, że nie pozwolę rodzicom zorganizować jej ślubu i wybrać partnera, chce by sama zdecydowała z kim spędzi życie. 

Zaaranżowane małżeństwo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz