Obudziło mnie głośne uderzenie. Rozejrzałam się dokoła, jakby upewniając się, że nic mi nie grozi. W pomieszczeniu było ciemno, tylko blask księżyca oświetlał delikatnie drogę do drzwi. Podniosłam się z miękkiego łóżka. Mimowolnie zacisnęłam dłonie na głowie, próbując przerwać w niej tępy pisk. Niczym we własnej głowie usłyszałam chce przekleństwa. Zmarszczyłam czoło zdezorientowana, natychmiast chwytając koc i ściśle się nim opatuliłam.W mieszkaniu Shawna było ciemno i cicho. Zegar wiszący na ścianie przy drzwiach wyjściowych przerażał swoim odgłosem. Wskazówki układały się na kilka minut po drugiej.
Ostrożnie, próbując nie narobić hałasu zajrzałam do sypialni chłopaka. Łóżko było puste, idealnie posłane, tak jakby chłopak w ogóle się nie kładł.
- Shawn? - wyszeptałam tak słabym głosem, że nie byłam pewna czy słowa wypowiedziałam ja. Odpowiedziała mi cisza.
Zbliżyłam się do ciemnych, drewnianych drzwi, gdzie z zamka na klucz wydostawało się delikatne światło. Ostrożnie nacisnęłam klamkę i wychyliłam przez nie głowę. W rogu pokoju, na niebieskiej sofie siedział Shawn z gitara w rękach. Pochylał się nad niewielkich rozmiarów stolikiem, zapisując coś na pomiętej już kartce. Jego kręcone włosy opadały mu na czoło, sprawiając, że nie mogłam dostrzec jego twarzy. W pomieszczeniu panował chaos. Na ziemi porozrzucane były kartki zgięte w typowe kulki, a stolik pełen był połamanych ołówków.
- Shawn - zaczęłam cicho, nie chcąc go przestraszyć.
Chłopak momentalnie podniósł głowę, a jego twarz wyrażała strach.
- Melisa... - powiedział z lekką chrypą. - Ale mnie przestraszyłaś. Czemu nie śpisz?
Dłonie przeniósł na klatkę piersiową, jakby próbując uspokoić przyspieszone bicie serca. Wzruszyłam ramionami.
- Chyba za dużo wypiłam.
Shawn zaśmiał się cicho, przez co zgromiłam go wzrokiem. Odłożył na kanapę gitarę, którą wciąż opierał na swoich kolanach.
- Niedobrze ci? - zapytał poważnym już głosem. Podniósł się z sofy, robiąc kilka kroków w moją stronę.
Kiwnęłam głową. Mój żołądek ściskał się nieprzyjemnie, powodując niechciane nudności. Opatuliłam się szczelniej kocem, jakby ciepło miało przerwać piętrzące się uczucie. Brunet wpatrywał się we mnie z lekką nutą współczucia.
- Chodź, coś wymyślimy.
Grzecznie niczym z zaprogramowanymi ruchami ruszyłam za chłopakiem. W mieszkaniu było zimno i chociaż nasunęłam na siebie puchaty koc, miałam wrażenie, że wcale nie utrzymuje mojego ciepła. Próbowałam oddychać głęboko, aby powstrzymać pojawiające się co chwila napady nudności. Światło lampy w kuchni oślepiło mnie w porównaniu z panującą wcześniej ciemnością. Mimowolnie zmrużyłam oczy, próbując skupić wzrok na ruchach Shawna. Na blacie postawił małą, ciemną buteleczkę, z której po chwili wylał kilka kropel na małą łyżeczkę. Bez słowa zbliżył ją w moją stronę, a ja skrzywiłam się czując nieprzyjemny zapach specyfiku.
- Mel, po prostu to połknij - powiedział poważnie, ponownie przykładając mi łyżeczkę do ust. Pokiwałam przecząco głową. - Nie bądź dzieckiem.
Westchnęłam głośno i z niechęcią, powstrzymując oddech, połknęłam niesmaczny syrop. Skrzywiłam się i duszkiem wypiłam szklankę wody.
- Chcesz mnie otruć?
Shawn zaśmiał się dźwięcznie, przez co moje serce zabiło nieco mocniej. Zbeształam się w myślach, skupiając uwagę na nieustępującym bólu głowy.
YOU ARE READING
Running low // Mendes
FanfictionMelisa myślała, że jej życie jest idealne do czasu, gdy jedna z najważniejszych dla niej osób musi wyjechać. Z dnia na dzień ich kontakt się urywa, a ona nie wie jak to znieść. Mija kilka lat, jej życie wydaje się uporządkowane. Ma kochającego chłop...