19.Dziś jest Twój szczęśliwy dzień.

3K 126 30
                                    

Katie POV 

    - O mój Boże! – Wstaję gwałtownie z miejsca, przez co szatyn uważnie śledzi moje ruchy. – Czy Ty właśnie... – zaczynam, lecz nie potrafię niczego z siebie wydobyć. – Co tak właściwie mi powiedziałeś? – pytam, robiąc z siebie idiotkę.

    - Że mi się serio podobasz – odpowiada, także wstając na nogi. – Chyba – dodaje zdezorientowany.

    - Proponujesz mi związek? – dociekam, czując, jak moje serce znacznie przyspiesza.

    - Raczej tak – potwierdza, a po jego zakłopotaniu stwierdzam, że trochę obawia się mojej reakcji. 

    - Ale taki prawdziwy? – ciągne dalej, ponownie dostając pozytywną odpowiedź. – Bez żadnej umowy, żadnego haczyka, żadnego układu? Liczy się tylko Ty i ja? – wypowiadam lekko drżącym głosem.

    - Tak, tak, tak – powtarza, zbliżając się do mnie, żeby złapać mnie za rękę. – Chcę móc Cię całować bez przekraczania żadnego limitu, chcę mówić wszystkim, że jesteś moja, nie dlatego, aby dostać fajową pozycje w drużynie, tylko dlatego że naprawdę należysz do mnie. – Obejmuje dłońmi moje policzki. – Chcę, żebyś zakazywała mi spotykać się z innymi dziewczynami, bo jesteś o mnie zazdrosna, a nie po to, aby chronić swoją reputację – kontynuuje, spoglądając mi głęboko w oczy.

    - Cóż, tutaj akurat od samego początku chodziło o to, że w małym stopniu byłam o Ciebie zazdrosna – przyznaję, co wywołuje u niego uśmiech.

    - Tak? – Oblizuje w prowokujący sposób swoje wargi, przez co od razu zyskują na sobie moją uwagę. – W małym stopniu? – wypytuje, wychwytując te słowa.

    - Takim małym, dużym stopniu – poprawiam, nie mogąc powstrzymać swojego zadowolenia, choć sama nie wiem, z czego tak naprawdę się cieszę. – A Ty?

    - Co ja? – Marszczy brwi, nie rozumiejąc, co miałam na myśli.

    - Jak się czujesz, kiedy Bruno jest blisko mnie? – Kładę dłoń na jego torsie i zaczynam gładzić tamto miejsce. – Jesteś zły, jak wypróbowuje na mnie te zajebiste teksty? – prowokuję go.

    - Katie – ostrzega, przymykając lekko swoje powieki.

    - Jak jest blisko mnie i próbuje coś ze mną zrobić? – ciągnę dalej, nie poprzestając swoich ruchów. – Wkurza Cię to? – rzucam uwodzicielskim tonem.

    - Cholernie. Jestem wtedy tak zły, że mam ochotę rozjebać mu łeb jednym ruchem i rozkoszować się widokiem jego rozwalonej czaszki, a potem... – urywa, wzbudzając we mnie niecierpliwość.

    - A potem...? – nalegam, będąc ciekawa, co chodzi mu po głowie.

    - Potem mam ochotę dać Ci solidną karę – dokańcza, posyłając mi diabelski uśmieszek, a jego dłoń przenosi się ma mój tyłek, co sprawia, że moje podbrzusze szaleje od gorąca.

    - Za co? – zadaję kolejne pytanie, bo każda jego odpowiedź niesie za sobą jakąś zagadkę.

    - Za to, że poświęciłaś mu chociaż jedną pieprzoną sekundę. Nienawidzę, gdy ktoś próbuje mi Cię zabrać – wyznaje, na co już dłużej nie wytrzymuję i wpajam się w jego wargi.

    Nie bawię się w żadne delikatne pocałunki, tylko przepełniam je pożądaniem i namiętnością. Jemu najwidoczniej się to podoba, bo prędko przejmuje nad tym kontrolę. Przyciska moje ciało jeszcze bliżej siebie, nie zostawiając między nami ani milimetra przestrzeni, przez co doskonale czuję jego szybko bijące serce.

YOU ARE THE REASON Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz