120. Dowcip

528 54 4
                                    

Ron i Hermiona jechali do domu na święta. Ponieważ Harry w tym roku zostawał w szkole, byli tylko we dwójkę w przedziale. Gdy tylko pociąg ruszył, Ron zasnął, a Hermiona, nie mając żadnej książki, zaczęła się nudzić. W końcu nie wytrzymała i obudziła Rona.

- Ron, zagramy w zagadki? -
Ron, który chciał tylko się porządnie wyspać, pokręcił głową i zamknął oczy.

W desperacji Hermiona zaproponowała, że jeżeli zagrają, to zapłaci mu 5 galeonów za każde pytanie, na które nie będzie znała odpowiedzi. A jeżeli Ron nie będzie znał odpowiedzi na jej pytanie, zapłaci jej tylko knuta.

W końcu, dla świętego spokoju, Ron zgodził się zagrać.

- Kto według Historii Hogwartu był pierwszym dyrektorem szkoły? - zadała swoje pierwsze pytanie Hermiona.

Ron popatrzył pogardliwie na Hermionę i bez słowa wyciągnął z kieszeni knuta.

Przyszła kolej na pytanie Rona.
- Jakie zwierzę wchodzi rano na górę na trzech nogach, a wieczorem schodzi z niej na czterech? - zapytał Ron.

Hermiona zrobiła wielkie oczy i zamyśliła się. Zaczęła się upewniać, ze chłopak nie pomylił się i nie chciał jej zadać słynnej zagadki sfinksa, ale Ron upierał się, że zadał właściwe pytanie. Zaczęła szukać w pamięci możliwych odpowiedzi, ale nic nie przychodziło jej do głowy.

Po godzinie obudziła Rona, który zdążył już oczywiście smacznie zasnąć, i wręczyła mu 5 galeonów.

- Poddaję się. Nie wiem.
Ron chowa z radością tę fortunę do kieszeni i zamyka z powrotem oczy.
Hermiona potrząsa go za ramię.

- Ron, powiedz, o jakie zwierzę
chodziło? - pyta.

Ron z westchnieniem otwiera oczy, sięga do kieszeni, daje Hermionie drugiego knuta i spokojnie zasypia.

Magiczne Talksy HP [Zakonczone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz