2.

769 26 2
                                    

Po wyschnięciu i wygranym wyścigu z Erickiem wróciłam do domu na ustaloną godzinę. Weszłam do salonu i spotkałam swoją mamę.

- Dobrze, że już wróciłaś,ale czemu jesteś taka pomięta? Idź się przebrać i schodź na dół bo zaraz jedziemy.

- Okej, a tak właściwie gdzie? - zapytałam.

- Na Pokątną, zrobić zakupy do szkoły i kupić ci zwierzaka.

-Oo! Dziękuję! - podleciałam do mamy i mocno ją przytuliłam.

- Jeszcze nie dziękuj, ale rusz się, nie mam całego dnia.

Słysząc to pobiegłam po schodach do swojego pokoju, sypialnia była koloru srebrnego z czarnymi pasemkami, natomiast na podłodze był zielony duży dywan. Szybko ubrałam się w czarną, koronkową bluzkę i czarne spodenki. Swoje długie, blond włosy rozpuściłam i przeczesałam szczotką dwa razy. Szybko ubrałam białe tenisówki i spryskałam się perfumami. Po chwili znalazłam się  z powrotem na dole czekając na mamę przy kominku. Gdy przyszła wyjęła z szafki proszek  Fiuu ( magiczną substancję, dzięki której można przemieszczać się między sieciami Fiuu) i wrzuciła do kominka. Po chwili rozpalił się zielony ogień. Weszłam i odrazu ujrzałam tłum ludzi wchodzących i wychodzących ze sklepów. Mama zadecydowała, że najpierw odwiedzimy sklep Madame Malkin - szaty na wszystkie okazje.

- Dzień dobry! - przywitałam się ze sprzedawczynią.

- A dzień dobry, oo kogo ja tu widzę! Jesteś taka podobna do taty! Samantha, prawda?

Na to pytanie kiwnęłam lekko głową.

- W czym ci pomóc kochanienka?

- Chciałybyśmy złożyć zamówienie na szatę. Samantha idzie w tym roku do Hogwartu. - odpowiedziała mama.

- Ahh, Hogwart, wspaniałe miejsce. Wiesz do jakiego domu chcesz dołączyć?

- Nie ode mnie to zależy, ale sądzę, że do Slytherinu.

- Do Slytherinu? Naprawdę?

- Tak, a coś w tym złego? - zapytałam.

- Nie, jasne, że nie, chodź, muszę cię zmierzyć.

Madame Malkin wskazała mi specjalne miejsce, na którym mam stać. Magiczna miarka odrazu pokazała wszystkie wymiary mojego ciała. Zeszłam i ubrałam buty. Sprzedawczyni powiedziała żeby przyjść za dwie godziny. Mama skinęła głową i wyszliśmy ze sklepu.

Następnym miejscem był sklep z różdżkami Pana Ollivandera, po próbie 7 różdżek, wzięłam do ręki ósmą, poczułam, jak jej moc przenika przez moje ciało, powietrze wydawało się być naelektryzowane, a całe otoczenie wokół mnie zdawało się nie istnieć.

- Doskonale! - krzyknął Pan Ollivander - wiąz, 14 cali, włos z ogona jednorożca. Oto twoja różdżka, Panno Lukas.

- Dziękuję - odpowiedziałam.

Nagle dzwonek przy drzwiach powiadomił, że ktoś wszedł. Okazało się, że to chłopiec o bardzo jasnych włosach i srebrnych  oczach. Z proroka codziennego poznałam jego ojca - Lucjusza Malfoy'a. A więc to rodzina arystokracka. Moja mama kiwnęła mu głową, czyli muszą się znać. Ojciec chłopaka zawołał go po imieniu, więc dowiedziałam się jak się nazywa. Draco. Chłopiec spojrzał w moją stronę lekko się uśmiechając, odwzajemniam gest i wyszłam ze sklepu ciągnąc  mamę za rękę.

Odwiedziłyśmy jeszcze parę sklepów i odebrałyśmy szatę od Madame Malkin. W końcu nadszedł czas na zwierzątko. Mama powiedziała żebym sama sobie wybrała swojego towarzysza. Chodziłam po sklepie rozglądając się, aż nagle ujrzałam małego, czarnego kota, miał duże zielone oczy. Odrazu zawołałam swoją mamę, żeby zobaczyła mojego wybrańca.

- Mamo! Patrz jaki ładny! Mogę go wziąć?

- Ładny, a raczej ładna, będziesz się nią opiekować? - zapytała.

- No tak!

- Jak ją nazwiesz?

- Jeszcze nie wiem, ale się dowiem jak wrócimy do domu, mamy coś jeszcze do kupienia?

- Hmm. - Po chwili zastanowienia odparła - Nie, raczej nie, ale muszę jeszcze złapać Pana Malfoy'a, bo pracujemy nad jedną sprawą w Ministerstwie, przy okazji zapoznasz się z jego synem, ponieważ też idzie w tym roku do Hogwartu.

- A długo to zajmie? Nie chce mi się czekać!

- Samantha! 5 minut Cię nie zbawi!

- No dobra, dobra.

Po tej wymianie zdań mama zapłaciła za kota i wzięła klatkę do ręki. Poszłyśmy pod koniec ulicy Pokątnej, koło Nokturnu, a tam już stał P.Malfoy z synem i żoną. Mama do nich podeszła i zaczęła mówić.

- Jestem już Lucjuszu, Narcyzo - przy wypowiadaniu imion mama skinęła lekko głową. - Przywitaj się ładnie córciu.

- Dzień dobry - rzekłam cicho.

- Witaj Rebeco, witaj Samantho. Jak się miewasz?

- Całkiem dobrze, robimy zakupy do Hogwartu z Samantha, jej pierwszy rok.

- Mój Draco też idzie do Hogwartu, zapoznaj się z Samantha synu.

- Cześć, jestem Malfoy, Draco Malfoy - W tym momencie wyjął rękę. Nie pozostało mi nic innego niż ją uścisnąć i odpowiedzieć.

- Cześć, a ja Samantha Lukas.

Nasi rodzice zajęli się własną rozmową, a my kontynuowaliśmy swoją.

- Idziesz w tym roku do Hogwartu, do jakiego domu chcesz dołączyć? - zapytał

-Hm, raczej do Slytherinu, ale nie wiem czy tiara nie wymyśli coś innego, a ty?

- Ja do Slytherinu, na bank się tam dostanę!

-  Mhm, masz jakieś rodzeństwo? - zapytałam.

- Nie, jestem jedynakiem, to chyba dobrze, prawda?

- Nie wiem...

- A ty? Masz jakieś?

- Miałam, zginął w wypadku razem z ojcem...

- U, przepraszam, że spytałem, nie wiedziałem.

- Nic się nie stało.

- A czym się interesujesz?

-  Narazie tylko Quidditchem, a ty?

- Quidditchem, widzę, że mamy dużo wspólnego.

- Dobrze wiedzieć, chyba już muszę lecieć, no to co? Do zobaczenia w Hogwarcie, Draco.

- Do zobaczenia Samantho, mam nadzieję, że w tym samym domu.

Po tym zdaniu uśmiechnęłam się i załapałam mamę za rękę, po chwili poczułam szarpnięcie w okolicy pępka, co oznaczało, że już jesteśmy w domu. Dałam jeść kotu, zjadłam kolację i umyłam się, by następnie położyć się spać, dziś był męczący dzień.

============================================

Kiedy następny rozdział?






Po prostu mnie kochaj ~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz