9.

473 19 3
                                    

Wszystko stało się inne, już jutro pogrzeb mojej mamy. Zostałam jedyną Lukas. Postanowiłam ze matka zostanie pochowana razem z moim ojcem, oraz bratem - Maxem. Na pożegnanie mojej rodzicielki zgłosiło się wiele osób, nawet ktoś kogo specjalnie nie chciałam tam widzieć. Nie chciałam przy nich okazać słabości, Malfoy'owie. Odmówić im nie mogłam,ponieważ jakby to wyglądało? Lucjusz pracował z moją mamą w Ministerstwie. Narcyza podczas mojej przyjaźni z Draconem miała bardzo dobry kontakt z matką. Zawsze w przerwy od szkoły jeździłam na dwór Malfoy'ow by spędzić czas z Draco. Przez jakąś chwile Lucjusz oraz Narcyza wpadli na pomysł zjednoczenia naszych rodzin z powodu czystej krwi - co łączyłoby się również z moim ślubem z Draco. Nie mieliśmy wyboru, ale sądziliśmy, ze jeśli jesteśmy przyjaciółmi damy radę nawet jeśli musielibyśmy owy ślub wziąć.

Siedziałam właśnie w kuchni pijąc herbatę, tu również dopadło mnie wiele wspomnien z rodzicielką, to ona zawsze robiła mi herbaty, ona zawsze robiła mi obiad, oraz wszystko w tym domu. Dbała o mnie i nie mogę jej za nic winić. Wiec dlaczego ktoś ją zamordował. Dlaczego? Była naprawdę złotą kobietą, tak samo jak mój brat oraz ojciec. Nie byli niczemu winni, a to ich spotkał zły los. Naprawdę zaczynam w ogóle wątpić, ze Max'a oraz tatę spotkał jedynie wypadek samochodowy. Nie rozumiem teraz nic, kiedyś wszystko było albo czarne, albo białe. To teraz życie złączyło ze sobą te dwa kolory, powstał szary. Nie wiadomo z którego zakrętu spotka cię nieszczęście. Mam jedynie 16 lat, już jestem dorosła w oczach Ministerstwa. Rzeczywistość uderzyła we mnie jak piorun. Zostałam sierotą. A naprawdę, wolałbym żeby ta osoba zabiła mnie, nie moją matkę. Czarny Pan powrócił, czy to jeden z jego sług dokonał morderstwa? Może on sam? Ale jaki miałby powód? Wszystko jest takie ciężkie, moje głębokie rozmyślenia rozburzył dzwonek do drzwi. Komuś najwidoczniej zależało na spotkaniu, ponieważ nie zadzwonił raz, lecz pare razy co pare sekund. Wstałam z krzesła biorąc do ręki różdżkę i powoli, po cichu kierowałam się w stronę drzwi, zdążyłam jeszcze niezauważalnie popatrzyć przez okno, ale nie ma zasięgu widzenia na drzwi. Dzwonek nie cichł, a w mojej głowie zaczęły rodzić się różne scenariusze.

Tak Sam, napewno ktoś idzie Cię zabić, więc dzwoni dzwonkiem, doskonale!

Głowa zaczęła mi już płatać figle, byłam przy drzwiach i spojrzałam przez Judasza. To była naprawdę osoba której bym się nie spodziewała, ale otwarłam drzwi.

- Draco? Co ty tu robisz?

Stalowy wzrok utkwił na mojej osobie pochłaniając każdy centymetr twarzy, przez ułamek sekundy, w jego oczach ujrzałam jakby zdenerwowanie, niepewność?

- Mogę wejść do środka? - zapytał.
- Meh, tak, jasne. Wchodź.
- Dzięki.
- Herbaty, kawy?
- Nie przyszedłem tu na herbatkę, Lukas.
- A wiec powiedz mi co cię tu sprowadza.
- Ja, ja chciałem się dowiedzieć jak się z tym wszystkim czujesz, utrata bliskich musi być bolesna. - stwierdził.
- Nie jest łatwo, ale czasami trzeba podnieść głowę do góry i iść dalej, nie mogę pokazać się ze słabej strony, ale dzięki ze pytasz.
- Twoi znajomi się o ciebie martwią, nie ma z tobą żadnego kontaktu.
- Czyżbyś odstawił honor na bok i się ich spytał? Nie gadaj bo nie uwierzę.
- Naprawdę Lukas? Nawet w takiej sytuacji musisz się tak zachowywać?
- Tak czyli jak twoim zdaniem? To ty wszystko zacząłeś. Przyjaźniliśmy się, było fajnie, a tobie nagle coś odwaliło! Zacząłeś mnie wyzywać jakbym ci coś zrobiła! Zachowywałeś się, jakbyś mnie nienawidził z całego serca! Ciebie to nie ruszało, ze płakałam. Nie martwiłeś się nawet minuty! Później nagle chcesz ze mną rozmawiać, mówisz ze to nie twoja wina, ale to ty stoisz na przeszkodzie, i nagle teraz, gdy moja mama umiera, przychodzisz jakby nigdy nic, zachowujesz się jak przyjaciel i pytasz się co u mnie, o co ci chodzi!?

Wybuchłam, nie umiałam powstrzymać w sobie tych wszystkich emocji które natłaczają się od tygodnia.

Draco popatrzył się na mnie i zaczął rozglądać się po domu, podszedł do kominka na którym stały zdjęcia każdego, rodziców, Max'a i mnie.
Było jeszcze jedno, którego nigdy nie miałam odwagi wyrzucić, było dla mnie zbyt ważne.
A mianowicie byłam na nim ja oraz Draco, i to właśnie na tym zdjęciu jego wzrok utkwił na dłużej. Uśmiechaliśmy się na nim, szeroko i szczerze, jak najlepsi przyjaciele. Patrząc na Draco ujrzałam w jego oczach chwilowy smutek, oraz poczucie winy. Jednak uśmiechnął się po chwili i odwrócił w moją stronę.

- Wiesz co jest twoim błędem Lukas? Widzisz wszystko tylko ze swojej perspektywy. Nie pomyślisz co czuje ja, nie pomyślisz nawet przez chwile dlaczego to wszystko się tak potoczyło a nie inaczej. Niczego nie rozumiesz. Poszukaj historii swojej rodziny, dowiedz się po czyjej stronie byli, nie zdziwił cię nawet przez chwile fakt, ze twój dom który miał jedynie ciemne barwy zmienił się na taki, w którym panuje jasność? Czarny Pan powrócił Sam, połącz fakty. Narazie, widzimy się na pogrzebie.

Wyszedł, jak zwykle wyszedł zostawiając mnie z mętlikiem w głowie który będę musiała sama rozwiązać.

Jak się podoba? Dawno nie było żadnego rozdziału, ponieważ uważałam ze nie ma on większego sensu i tak nikt tego nie czyta, pisać dalej? Możecie dac znać w komentarzach

EMalfoy

Po prostu mnie kochaj ~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz