2

280 9 5
                                    

Paweł

Po tym cholernie beznadziejnym dniu w pracy wróciłem do domu. Wszedłem do środka, rzuciłem laptop na kanapę i coś mnie zatrzymało. Przypomniał mi się ten okropny moment. Okropny ale nie dla mnie. Poczułem się tak strasznie głupio, że aż ciężar tej myśli zwalił mnie na kanapę. ,,Zachowałem się jak kompletny cham i  idiota"

- Masz rację bracie. W tym to ja się zgodzę. 

- Co ty tu robisz? I o co ci chodzi?

- Mieszkam? A monologi wewnętrzne coś ci nie wychodzą

- Aaa no tak... ty tu mieszkasz...

- Ale cię ta Sylwia rozkojarzyła bracie

- Co?

- Nie, że bym coś, ale ja na twoim miejscu to bym do niej pojechał

Zdziwiłem się lekko, bo Patryk rzadko  miał tak dobre pomysły. I skąd w ogóle znał co to jest monolog? Jednak nie miałem czasu się go o to pytać. Wziąłem kluczyki i pojechałem motorem do Sylwii.


Sylwia

Było mi okropnie przykro z powodu dzisiejszego zachowania Pawła. Nie myślałam, że potrafi tak się zachować. Nie było mi może przykro dlatego, że nie wypił tej kawy, a raczej dlatego, że nie powiedział mi w prost o co chodzi tylko wyszedł uznając to za tajemnicę. Nie wiedziałam czy to ja nie jestem po prostu dla niego na tyle ważna, aby mógł mi to powiedzieć. Po tej myśli zaczęły mi napływać łzy do oczu. ,, Byłam jego kolejną zabawką". Rozpłakałam się na dobre. Poczułam się jakby mnie nabrał, a ja mu uwierzyłam. ,,Ale byłam naiwna!".  Już układałam w myślach co mu powiem gdy go spotkam. Jak dobrze że nie było nikogo w kancelarii, bo nikt nie usłyszy, że płacze, a tego właśnie nie chciałam. Nie chciałam pomocy, pocieszania, chciałam móc sama to załatwić, aby móc poczuć się lepiej. Dlatego zostałam w pracy po godzinach i planowałam tam zostać na noc.


Paweł

Jechałem bardzo szybko i bez zastanowienia. Chciałem jak najszybciej wszystko jej wytłumaczyć i przeprosić. Im dłużej trwała droga tym bardziej czułem się jak ostatni palant. Na szczęście szybko dojechałem do jej bloku. Wpadłem pod jej drzwi i dzwoniłem, aż zrozumiałem, że jej tam nie ma. ,,Pewnie jest w Milanówku". Trudno musiałem ją jak najszybciej spotkać. Gdy byłem na miejscu otworzyła mi jej matka

- Ooo pan mecenasik nas odwiedził!

- Jest Sylwia?

- A gdyby była to co?

- Czyli nie...

- Ej wracaj! Upiekłam sernik!

,,Cholera! Przecież mogłem do niej zadzwonić!" Zadzwoniłem. Odebrała:

- Cześć...

- Przyjedź szybko do kancelarii!

- Coś się stało?

Rozłączyła się. Wystraszyłem się jak cholera. Szybko odpaliłem brykę i pojechałem w stronę kancelarii.

Sylwia

Zadzwonił. Czekałam na ten moment. Nareszcie mogłam go zaprosić na małą, głośną pogawędkę. Już nie płakałam, ale po tym telefonie znowu zaczęłam. Po jakimś czasie przyjechał. Wpadł do mojego gabinetu i już miałam wykrzyczeć mu to co zaplanowałam lecz... wpadł na mnie i... pocałował. Zaskoczyło mnie to. Nie spodziewałam się takiej jego reakcji. Po długim pocałunku postanowiłam zacząć:

- Jesteś..!

- idiotą...

- tak idiotą... i jeszcze!...

- Sylwia daj spokój. Dasz mi wytłumaczyć?

- A co tutaj tłumaczyć?!

- A wiedz, że dużo mam ci do powiedzenia

- No to w takim razie dawaj

- Tu nie chodzi o ciebie...

- O masz jeszcze inne!

- Nie! Tu chodzi o mnie... Ja.. Ja się boję, że ty... że ty mnie zostawisz... wiem jaką mam przeszłość i wiem, że w pewnych kwestiach mogę nie podołać, ale wiedz, że ja się będę starać do.. końca życia... i dłużej...

- Paweł ja.. nie wiedziałam...





Pieprzona TerapiaWhere stories live. Discover now