3

286 10 9
                                    

Sylwia
Tym razem to mi było głupio. Czemu się go po prostu nie zapytałam? Tylko na niego nakrzyczałam. Dopiero teraz rozmyślając nad tym co mi powiedział, zrozumiałam że na prawdę się stara. No bo przecież nikt mu nie karze chodzić na tą terapię, a on i tak ze mną chodzi. Dobiło mnie to jeszcze bardziej bo zrozumiałam, że to przecież znowu przeze mnie. Pomyślałam, że znowu nie potrafiłam mu zaufać i wyszło z tego to zamieszanie. Chyba powinnam go przeprosić. Chyba? Na pewno! No bo czy to normalne? czy to wypada nakrzyczeć na kogoś nie dając mu się wytłumaczyć?  No ale cóż, bez przeprosin się nie obejdzie! Ale to muszą być wyjątkowe przeprosiny! Może zapytam się Patryka jaką restaurację lubi Paweł. Tak to dobry pomysł.

Paweł

Nie było mi przykro. Przecież mi się należało. Po tym co jej zrobiłem? Musimy porozmawiać o obecnej sytuacji. Wiem, że będzie to dość trudne dla mnie. Tyle lat uciekałem od tych dorosłych spraw , że już zapomniałem dokonywać poważnych wyborów. Ale co ja mówię? Myślę ciągle o sobie, a co musi czuć Sylwia? Ona jest taka delikatna i ,,krucha" psychicznie. Chciałbym dla niej jak najlepiej, ale boję się robić coś bez jej zgody, bo nie wiem jak to odbierze. Z zamyślenia wyrwał mnie Patryk:

- A czemu ty zupki mojej nie jesz? Mniam mniam. No dawaj! Za tatusia!

(zjadł łyżkę pysznej zupki Patryka ;3 )

- Może być?

- Pięknie! A za mamusie?

- Idź stąd bo jak cie zaraz...

- No dobra, dobra! A i Sylwia dzwoniła.

- Co?

- Chciała żebyś do niej przyszedł... dzisiaj... o 18...

- To czemu do mnie nie zadzwoniła?

- Yyy... no bo chciała wiedzieć czy ja cię puszczę dziś do niej.

-  A idź ty stąd!

Sylwia

Zadzwoniłam do Patryka:

- Cześć Patryk!

- Ooo Sylwunia!

- Tak to ja... wiesz co mam sprawę...

- Nie ma problemu. Zostanę chrzestnym.

- Co? Nie! Wiesz może jaką restaurację lubi Paweł?

- Właściwie... to on lubi domowe jedzenie... w domu... pizza! Tak, pizza!

- pizza?

- No wiesz on to taki dzicz. Nie to co ja he he.

- Dzięki. A mógłbyś mu powiedzieć żeby przyszedł do mnie dziś o 18?

- Nie żebym coś ale czy coś się szykuje?

- Tak trafiłeś w sedno

- Ja inaczej nie umiem. U nas to rodzinne.

- To jak powiesz mu?

- No ok. Ale co mu podać za powód spotkania?

- Wymyśl coś

- Dobra, dobra. Dam radę.

Paweł

Wybiła 17:00. Została jeszcze godzina. Godzina. Tylko godzina. ,,Czas się ubierać Paweł". Ubrałem się w garnitur. Chciałem wyglądać poważnie. Perfumy, buty i... czas iść. Gdy zajechałem na miejsce zauważyłem że u Sylwii się nie świeci. Czyżby spotkanie odwołane? Zapukałem do drzwi i cisza. Wystraszyłem się jak cholera! Drzwi były otwarte. Wszedłem do ciemnego pokoju. Gdy już miałem sięgać do kontaktu, aby zapalić światło ktoś rzucił się na mnie zza drzwi.

 Wesołych (nadchodzących) Świąt Wielkanocnych! <3

Przepraszam że ten rozdział jest dość krótki, ale nie miałam za bardzo czasu go pisać z powodu przygotowań do świąt, a chciałam abyście mieli o czytać na święta haha. Ale obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuzszy ;3

Chciałabym tylko powiedzieć że nie mogłam napisać kolejnej części no bo wiadomo majóweczka haha. Ale obiecuję że jutro lub jeszcze dziś w nocy pojawi się kolejna część 💛











Pieprzona TerapiaWhere stories live. Discover now